Dziękuję

325 23 6
                                    


Pov Andy

Miałem właśnie zacząć gotować obiad gdy podszedł do mnie Rye. - Ubieraj się - powiedział zabierając mi z rąk reklamówkę z ziemniakami. - po co? - pomimo, że nie mam jakiegoś wielkiego talentu do gotowania to nawet to lubię. Akurat dzisiaj miałem ochotę zrobić obiad. - Zabieram cię na spacer po parku - spojrzałem na jego twarz na której był wymalowany szeroki uśmiech. - Ale obiad - powiedziałem pomimo tego, że wiedziałem jaka będzie reakcja bruneta. - Chłopcy sobie poradzą a ty leć się ubrać - odwróciłem się i ruszyłem do pokoju. Otworzyłem szafę i zacząłem się zastanawiać co wybrać. Po pięciu minutach i sprawdzeniu tysiąca outfiów zdecydowałem się na białe rurki i szarą bluzę. Szybko ubrałem się w te ciuchy i poszedłem do kuchni.

Ryan czekał już na mnie. Szybko ubrałem buty i razem wyszliśmy z domu. Nie mam pojęcia po co brunet wyciągnął mnie z domu. Aktualnie jesteśmy w parku. Rye kazał mi usiąść na ławce. - Poczekaj na mnie chwilkę. Ok? - Pokiwałem twierdząc głową - cóż lepszego mam do roboty? - uśmiechnąłem się a on odwzajemniłem gest. Rzucił mi ostatnie spojrzenie po czym pobiegł w jedną ze stron parku. Wyjąłem telefon i zacząłem przeglądać media społecznościowe. Siedziałem tak chyba piętnaście minut. Nagle zjawił się Rye. Usiadł obok mnie i cały czas patrzył mi prosto w oczy.
Andy muszę ci coś powiedzieć... - spojrzał się tymi swoimi czekoladowymi oczkami a ja nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Skinąłem głową aby mówił. - Andy ja cię kocham... - Z jednej strony byłem najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi ale z drugiej strasznie się zdziwiłem. Myślałem, że już do mnie nic nie czuje.

Zaniemówiłem. - ok rozumiem - spuścił wzrok. - Rye to nie tak - nareszcie wydusiłem z siebie głos. - Ja też cię kocham - dodałem po chwili na co brunet znowu powrócił swoimi tęczówkami do moich oczu. Zza pleców wyciągnął piękną, czerwoną różę i mi ją wręczył. Trzymając w jednej dłoni kwiat objęłem twarz bruneta i połączyłem nasze usta. Tak bardzo mi tego brakowało. Dzisiejszy dzień zapowiadał się mega nudno a jednak jest ciekawy. Spacerowaliśmy po parku jeszcze godzinę. Przez cały czas trzymaliśmy się za ręce. Gdy byliśmy pod domem Rye otworzył mi drzwi. Wszedłem do środka i wybuchnąłem śmiechem. Ryan próbował zamknąć drzwi jednak utrudniały mu to przeciąg. Pomogłem mu przez co poszło szybciej. Zdjeliśmy buty i ruszyliśmy do pokoju. Chłopcy siedzieli na łóżku Mikeya i grali w karty. Usiedliśmy na kanapie. Rye zaczął gładzić moją rękę kciukiem. Wzrok całej trójki teraz był skierowany na nas.

Pov Rye

Cieszę się, że tak się to skończyło. Przez chwilę zwątpiłem ale jednak się udało. Kocham go całym sercem. Nie mam pojęcia co bym zrobił gdyby powiedział, że nic do mnie nie czuje.

Teraz siedzimy na kanapie. Gładzę dłoń blondyna a chłopaki patrzą się na nas z dwuznacznymi minami. Śmiać mi się chce gdy na nich patrzę. Andy przytulił się do mnie a Mikey zacząć swoją przemowę. W skrócie chodziło o to, że się go posłuchałem. - Dziękuję - powiedział blondyn po czym uściskał szatyna. Po powrocie do mnie podłączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku...

Witam! ❤

Tym oto rozdziałem zamykamy maraton. Chciałam by był dłuższy ale wyszło jak wyszło.
Chciałabym wam bardzo podziękować za uwagę.💞
Następny już jutro!

Do zobaczenia!

Randy is real  |Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz