Domek...

310 29 6
                                    

Rozdział dedykuję dla WiktoriaTrawiska342

Pov Andy

Zabolały mnie słowa ojca Ryana. Byłem przygotowany na taką reakcję ale i tak mnie to bolało. Gdy siedzieliśmy przy stole miałem ochotę zniknąć... Przezemnie ich relacja się popsuła.

Postanowiliśmy, że do USA wrócimy już jutro. Nie ma sensu dłużej zostawać tutaj. W domu mamy dużo roboty. Tej nocy zostajemy w hotelu. Nie bardzo mi się to podoba ale innego wyjścia nie mamy.

Hotelowy pokój nie był jakiś ładny ani zadbany. Mogli się bardziej postarać. I pewnie myślicie teraz, że zaczynam gwiazdożyć jednak wcale tak nie jest. Pierwsze co widać po wejściu do pokoju to zasyfiony dywanik. Ale na to jeszcze można przymknąć oczy. Natomiast niezamykające się drzwi do łazienki albo rozwalona szafa sprawiały już trudności.

Nie rozkładliśmy naszych rzeczy żeby nie musieć wstawać bardzo wcześnie i ich pakować. Położyliśmy się do łóżka, które było dość wygodne. Przez cały dzień było mi smutno. Rye starał się mnie rozweselić pomimo tego, że też było mu ciężko. Kocham go za to, że nie myśli tylko i wyłącznie o sobie. To był naprawdę ciężki dzień więc szybko zasneliśmy.

Następny dzień zaczęliśmy od pakowania wszystkich naszych rzeczy. Jak się może już domyślacie zaspaliśmy. Nie mieliśmy czasu na dosłownie nic. Szybko opuściliśmy budynek i ruszyliśmy na lotnisko. W samolocie siedzieliśmy jakąś godzinę później. W pewnym momencie z radia zaczęła lecieć doskonale znana nam piosenka. Ostatnio wydaliśmy album, który z dnia na dzień jest coraz bardziej popularny. Zaczęliśmy śpiewać razem z innymi. Tak właśnie zostaliśmy rozpoznani. Lot miną stosunkowo szybko i bez przykrych sytuacji.

- Domek... - pomyślałem gdy byliśmy przed drzwiami

Staliśmy przed budynkiem i czekaliśmy aż któryś zechce ruszyć cztery litery aby nam otworzyć. W drzwiach staną Mikey. Jego mina bezcenna. Nie uprzedzaliśmy ich, że wracamy. Było dość późno więc rozpakowaliśmy walizki i poszliśmy do salonu gdzie reszta oglądała film. Oczywiście jak chcieliśmy dołączyć to musieli zasnąć. Wróciliśy więc do naszej sypialni i uruchomiliśmy nasz telewizor. Nic ciekawego nie było więc zostawiliśmy wiadomości. Gadali coś o atakach na grzybiarzy i uporczywych biedronkach. Jest naprawdę wiele poważniejszych rzeczy a oni gadają o takich bezsęsech całymi dniami. Ich newsy były tak denne, że zasnąłem.

Pov Rye

Nie powiem, po powrocie do USA czuję się dużo lepiej. Widzę również, że Andy staje się coraz weselszy. Staram się nie myśleć o rodzinie i o tym co sądzą o naszym związku. Czy chcą czy nie Andy wejdzie do rodziny... do mojej rodziny.  Jutro muszę gdzieś go zabrać aby wynagrodzić mu to wszystko. Teraz natomiast idę spać...

Hejka kochani! ❤

Rozdział dość krótki ale tylko tyle udało mi się dzisiaj napisać.
Mam nadzieję, że nie jesteście za to źli.

Dziękuję za uwagę💕

Bayo!

Randy is real  |Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz