Dedykacja dla Klio_Williams
Pov Rye
Sam nie wiem ile tak szliśmy. Byłem już bardzo zmęczony a dookoła zaczęło się ściemniać. W pewnym momencie Andy po prostu zeskoczył mi z pleców. Przez chwilę myślałem, że spadł ale to raczej nie możliwe skoro cały czas ze mną rozmawiał.
Teraz podążaliśmy drogą trzymając się za ręce. Oboje byliśmy już wyczerpani ale szliśmy dalej. Dopiero gdy zrobiło się naprawdę ciemno zaczęliśmy szukać miejsca gdzie możnaby było się przespać. Co chwile było słychać sowy albo szeleszczące gałęzie. Było ciężko ale w końcu odnaleźliśmy miejsce godne uwagi. Między drzewami znajdowała się maleńka polanka porośnięta tylko trawą. Znalazłem ścięte pnie i ułożyłem je tak aby imitowały murek dookoła naszego "łóżka". Andy zabrał koc, który położyliśmy na środku pomieszczenia z pieńków. Plecaki położyliśmy sobie pod głowami. Szkoda tylko, że nie pomyśleliśmy o czymś do okrycia się. Leżeliśmy sobie spokojnie rozmawiając gdy naglę kilka metrów za nami rozległ się dźwięk łamanej gałęzi... - Boję się Rye- szepną blondyn wtulając się we mnie. - spokojnie skarbie - sam się bałem ale w tamtym momencie trzeba było zachować zimną krew. - Idę to sprawdzić - nie wiedziałem co robić. Wzięłem telefon i włączyłem latarkę. Wstałem z miejsca a Andy za mną. - Zostań tu - rozkazałem ponieważ coś mogłoby mu się stać. - Nie ma mowy - odparł blondynek przez co wiedziałem, że już nie odpuści. Razem ruszyliśmy w miejsce z którego rozległ się odgłos lecz nic nie znaleźliśmy. - Pójdę w drugą stronę - nie spodziewałem się takiej propozycji ze strony Andy'iego. Pokiwałem głową tym samym zgadzając się na propozycję blondyna. Szczerze to trochę bałem się zostać sam ale nie mogę tego pokazać chłopakowi. Andy oddalił się na dosyć sporą odległość. Widziałem tylko oddalające się coraz bardziej światełko. Nagle usłyszałem pisk Andysia...
Pov Andy
Nie wiem co mi odbiło proponując rozdzielenie się. Strasznie się boję ale cóż jak już powiedziałem to to zrobię. Byłem już dobre 100 metrów od Ryana gdy nagle coś a raczej ktoś na mnie wpadł. Byłem już totalnie przerażony. Zacząłem piszczeć na całe gardło. Osoba na którą wpadłem po chwili robiła to samo. Było mi ciężko złapać oddech. Chwilkę później dostrzegłem twarz Brooklyna. Rye przebiegł do nas i tak jak my był przerażony. Serio to było straszniejsze niż nie jeden horror. Serce biło mi jak szalone. - Przepraszam - rzuciliśmy oboje w tym samym czasie na co Rye z resztą tak jak i my się zaśmiał. Przytuliłem się do blondyna a na twarzy bruneta stojącego obok pojawił się nieznany mi dotąd wyraz twarzy. Taki jakby Rye był o mnie zazdrosny? Ryan Beaumont - osoba która może mieć każdego i wszystko co tylko mu się zamarzy jest zazdrosny o mnie? Ok wiedziałem, że brunet mnie lubi ale chyba po tym wszystkim sobie odpuścił. Brooklyn chyba zauważył zazdrość Beaumonta bo zacząć się śmiać a po chwili zaprosił go do wspólnego przytulasa. Wróciliśmy tym razem we troje do miejsca w którym zamierzamy dzisiaj spać. Kilka minut później znalazł się Jack. Na szczęście obyło się bez scen rodem z horroru. Chłopaki postanowili przespać kilkanaście metrów od nas. Rozłożyli tam swoje rzeczy i jak gdyby nigdy nic położyli się spać. - Andy? - powiedział Rye zerkając w moje oczy. - Tak? - Wiem, że po tym wszystkim możesz już nie czuć do mnie nic ale postanowiłem się spytać czy między nami jest szansa na coś więcej niż przyjaźń? - tego pytania szczerze się nie spodziewałem. Nadal go kocham ale bałem się o to spytać a raczej bałem się odpowiedzi bądź reakcji bruneta. Na to pytanie odpowiedziałem łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku...
Witam ❤
Jest kolejny. Przepraszam, że tak późno ale wcześniej po prostu nie miałam czasu.
Dziękuję za przeczytanie 💕
Mam nadzieję, że się podoba.
Ktoś czeka na nexta?
Powinien pojawić się w piątek.Do zobaczenia!
CZYTASZ
Randy is real |Zakończone|
Fiksi Penggemar(występuje też ship Jacklyn) Siedemnastoletni Andy to z pozoru zwyczajny nastolatek, który kocha muzykę. Tak jak każdy z nas ma swoje problemy. Jego największym problemem jest Rye, który od początku szkoły znęca się nad bezbronnym Andym. Co się stan...