Kino x Reader | Lemon | Nauczanie przez zabawianie

764 36 48
                                    

4349 słów dla _ReikoSenpai_

*╔═══❖•ೋ° °ೋ•❖═══╗*

Laito był moim najlepszym przyjacielem i jedyną osobą, która mogłaby mi pomóc z moim problemem. To znaczy, nie tak bezpośrednio ,,moim". Ja nie miewam czegoś takiego jak kłopot, problem czy przeszkoda. Jednak jest coś, co mi odrobinę przeszkadza. No dobra, odrobinę to o wiele za mało powiedziane. Ta jedna rzecz tak bardzo mi przeszkadza i jej nie znoszę, że traktuję ją trochę jak mój osobisty problem. Mimo iż, pragnę przypomnieć, ja żadnych problemów nie mam. Oczywiście, nie chodzi mi tak dosłownie. Każdy ma w końcu jakieś problemy. Ja na pewno też, ale nie takie. Ja mam... inne, ale to nie są takie problematyczne problemy, tylko takie bardziej... Em...

Pogubiłam się. Dlaczego ja w ogóle coś takiego napisałam? Jaki to ma sens? Żaden. Tak wiele myśli i słów, które towarzyszą mi codziennie i od czasu do czasu w ostateczności okazują się informacjami czy też opiniami, które ani trochę nie zmieniają mojego życia. Okazują się totalnie zbędne i gdyby ktoś mi je wymazał z pamięci, mój los byłby taki sam, jaki jest teraz. Byłabym w tym samym miejscu, otoczyłabym się tymi samymi osobami, moja historia pozostałaby niezmienna.

Tak właśnie jest z tymi dwoma akapitami! Ludzie, po co wam to wiedzieć? Równie dobrze moglibyście zacząć to czytać od dopiero następnego akapitu (bo w tym zamierzam ,,wnikliwie analizować" swoje spierdolenie) i nic by się nie stało! Nie potrzebujecie znać treści tamtych zdań, aby zrozumieć całość tego... czegoś, co właśnie powstaje o godzinie wpół do czwartej w nocy (lub nad ranem, jak kto woli). Poza tym pierwszym. Te jest akurat dość istotne. Lecz pomijając te wprowadzające pierwsze zdanie, możecie śmiało pominąć to, co właśnie w tej chwili czytacie i przejść niżej, pewnie nawet do pierwszego myślnika - jeszcze tego nie wiem. O, użyłam myślnika. No to do drugiego myślnika.

Po co ja to dalej wałkuję? Pomocy! Wpadłam w wir bezużytecznych przemyśleń, nie wnoszących nic do waszego śmiertelnego, krótszego albo dłuższego (zależy, jak komu się poszczęści) żywota i nie mogę z niego się wydostać! Każde kolejne słowo nie zdradza nic z fabuły, ludzie czekają na akcję, a autorka zamiast jej im dostarczyć, to katuje biedną Reader-chan (czyli mnie... Znaczy was! Nas? Ich?) i każe jej kontemplować nad głupotami. I po co to wszystko? No po jakiego grzyba??!

A no tak... Postanowienie, że każdy shot ma mieć przynajmniej trzy tysiące słów. Że też wpadłam na to dopiero teraz. Znaczy się, autorka właśnie to chce, aby myślała teraz Reader-chan (Ja? Ty? On, ona, ono?). Tylko chwila moment! Wróćmy chwilę do tytułu tej części. W nazwie pojawia się magiczne słowo, oznaczające w języku angielskim pewien kwaśny, żółty jak blade ślady po długotrwałym opalaniu się na słoneczku (a można się opalać na czymś innym?) na zakrytych ubraniem pośladkach Gudetamy (co?) owoc z rodzaju cytrusów i którego nazwa pochodzi właśnie od tego właśnie rodzaju roślin. Jeny, strasznie długie to zdanie. Lecz to nie jest takie ważne! Ugh, powróćmy lepiej na właściw(sz)y tor, inaczej kolejne pięć akapitów zostanie poświęconych na jakieś totalne bzdety. Otóż shot ten jest potocznie zwanym lemonem. Jak do tej pory autorka nie miała żadnego problemu, aby w tego typu pracach dojść (nie w tym sensie, zboczeńce) do granicy niemalże pięciu tysięcy słów. Lemony te zawierały w sobie wyłącznie akcję oraz kapkę myśli, uczuć Reader-chan, plus tradycyjnie wprowadzenia w fabułę. Nie było wcześniej tego typu pierdolenia o Chopinie, a i tak shoty z seksem były długie jak tasiemiec!

A te o właśnie gadanie od rzeczy zajmuje już pięć akapitów! Z tym będzie sześć! Po co to tak przedłużać?! Równie dobrze można to wszystko teraz usunąć, zostawiając oczywiście pierwsze zdanie i napisać to od nowa. Aczkolwiek te... dziwne coś i tak tu zostanie, bo autorka jest ciekawa, kto dotrwa (żeby nie użyć innego bliskoznacznego słowa, zboczuchy) do tego momentu. Także jeśli przeczytałeś/-aś te wypociny, to autorka wysyła ci gratulacje. Od razu uspokajam - to ostatni raz. Więcej czegoś takiego nie będzie, serio. Słowo.

DIABOLIK LOVERS Hαυитє∂ Dαяк Iмαgιиαтισи | Oиє SнσтѕOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz