- Wracaj tu, Chichinashi!
- Spadaj, ruda małpo! - wydarłaś się na czerwonowłosego.
Uciekałaś właśnie przed Ayato próbującym cię, w skrócie, pożreć żywcem. Nie, no autorka delikatnie przesadza. On chciał tylko troszeczkę skonsumować twojej życiodajnej krwi zadając ci przy tym niewielki ból, jakim było wbicie w szyję dwóch cienkich jak igiełki świerku kły. Ironiczne przedstawienie sytuacji jest, więc lecimy dalej!
Biegłaś, ile miałaś sił w nogach, a ten debil, zamiast korzystać ze swojej magicznej umiejętności zwanej potocznie teleportacją, leciał za tobą przez kręte korytarze, po schodach, szukał cię w schowkach na szczotki i robił jeszcze inne poniżające go rzeczy, by cię złapać. Po dobrych kilkunastu minutach poczułaś, że wyczerpujesz swoje zapasy, więc postanowiłaś schować się gdzieś, gdzie nigdy w życiu by cię nie znalazł. Na swój cel obrałaś gabinet Reiji'ego. Ayato był w tyle, więc miałaś kilka sekund na to, aby wślizgnąć się tam i ukryć wśród przeróżnych probówek, kolb i całego jego sprzętu i szkła laboratoryjnego.
Tak też uczyniłaś. Bezszelestnie weszłaś do pomieszczenia zostawiając za sobą zamknięte drzwi. Na szczęście, gospodarza nie było w środku. Padłaś zmęczona na kolana i próbowałaś unormować przyśpieszony oddech i głośno bijące serce. Usłyszałaś, jak Ayato przebiegł koło drzwi i poleciał dalej nie kusząc się o to, by tutaj zajrzeć. Odetchnęłaś z ulgą, po czym powoli się podniosłaś coraz ciszej dysząc. Rozejrzałaś się po gabinecie. Twój wzrok przykuł zastawiony stół różnymi naczyniami z bulgoczącymi i przelewającymi się substancjami. Zaciekawiłaś się, więc podeszłaś bliżej. Łańcuch kolii, zlewek i palników kończył na wysokiej probówce utrzymywanej na stojaku, do której wkraplała się [wybrany kolor] ciecz. Chciałaś przyjrzeć się jej bliżej, póki Reiji nie patrzył, więc wyciągnęłaś ją ze stojaka, a na jej miejscu szybko postawiłaś szalkę Petriego. Odsunęłaś się od stołu i w świetle żyrandola przyglądałaś się [kolor] substancji.
Zastanawiałaś się, nad czym otaku zastawy stołowej mógł teraz pracować. Podejrzewałaś, że ciecz w probówce jest jakąś trucizną albo żrącą mazią, którą lepiej byłoby odłożyć, zanim się gdzieś rozleje.
- Mam cię, Chichinashi! - Nagle poczułaś, jak ktoś łapie cię od tyłu i przyciska do siebie. Wystraszona zamachałaś rękoma w powietrzu wydając przy tym głośny pisk. Probówka z [kolor] cieczą poszybowała w górę, a na końcu rozbiła się na głowie Ayato. Naczynie w kilkunastu odłamkach wylądowało na podłodze, a zagadkowa substancja rozlała się po czerwonych włosach wampira.
- Co to za świństwo?! - krzyknął rozzłoszczony chłopak. Puścił cię i ręką pozbył się z siebie ułamka objętości dość gęstej mazi. Odsunęłaś się, aby cię nie trafił i obróciłaś się w jego stronę.
- Dobrze się czujesz? - zapytałaś. Miałaś nadzieję, że to nie było nic groźnego, inaczej mogłaś mieć kłopoty.
- A jak mam się czuć?! Zbezcześciłaś jakimś [kolor] paskudztwem mój fryz! - warczał na ciebie jak głodny wilk na swoją ofiarę oznajmiający jej, że niedługo posieka ją swoimi ostrymi niczym brzytwy zębami.
- Wystraszyłeś mnie! Nie trzeba było się skradać, to nic by się nie stało! - krzyknęłaś na niego z wyrzutami.
- To ty nie wiesz, że cudzych rzeczy się nie dotyka?! Zaraz cię ukarzę, ty mała jędzo! - wrzasnął, a po chwili rzucił się na ciebie.
- Co tu się wyprawia?! Czemu tu weszliście?!! - W progu stanął wściekły Reiji ratując cię przed straszliwą zemstą czerwonowłosego. Jego wzrok powędrował w kierunku prawie pełnej szalki Petriego i rozbitej w drobny mak probówki leżącej na probówce. - Dotykaliście tu czegoś?!

CZYTASZ
DIABOLIK LOVERS Hαυитє∂ Dαяк Iмαgιиαтισи | Oиє Sнσтѕ
FanficOne shoty z anime/gry/mangi Diabolik Lovers. Więcej informacji na temat tego, jakie one shoty piszę, znajdują się w pierwszej części. Informacje odnośnie zamówień, które czekają na realizację oraz są w jej trakcie znajdują się w rodziale "Kolejka". ...