8.

1.2K 24 3
                                    

Sobota

Rachel pov

Dzisiaj idę z Michaelem do szpitala. Miło mi, że chce tam ze mną pójść, ale przykro mi, że zapomnieli o moich urodzinach. W sumie... Zawsze zapominano o moich urodzinach.

Rozmyślając poszłam się przebrać. Stwierdziłam, że dzisiaj założę to:

Miałam sobie przygotowywać śniadanie, ale przeszkodził mi w tym dzwonek do drzwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Miałam sobie przygotowywać śniadanie, ale przeszkodził mi w tym dzwonek do drzwi. Był tam Mike.

-Hej--przytuliłam go lekko. - Miałam sobie robić śniadanie, też chcesz?

-Hej, jeśli Ci się chce to z chęcią. A tak zapytam... Co przyrządzasz?

-Jajecznicą z cebulką i kanapki z szynką, pomidorem i szczypiorkiem.

-To... Ja zrobię kanapki, a ty jajka. Co ty na to?

-Oczywiście.

Zaczęliśmy przyrządzać posiłek. Michael nie byłby sobą gdyby nie podjadał wszystkiego. Oczywiście cały czas rozmawialiśmy.

-Stresujesz się wizytą? - spytałam, gdy szliśmy do lekarza.

-Bardzo. W końcu się dowiem czy jest możliwa operacja w najbliższym czasie...

Zauważyłam, że od kręcenia kołami, Michaela bolą już ręce. Stwierdziłam, że mu pomogę, więc zaczęłam pchać wózek.

-Rachel. Dam sobie radę.

-Daj mi prowadzić. Prawdopodobnie już niedługo nie będę miała okazji - usłyszałam jego lekki śmiech.

-Naprawdę w to wierzysz?

-Nadzieja umiera ostatnia.

Przechodziliśmy koło lodziarni, więc postanowiliśmy sobie kupić po gałece.

-Jakie chcesz? - powiedzieliśmy równo, co wywołało nasz śmiech. - Arbuzowe- znowu to samo. Dziewczyna, która stała za ladą też się zaśmiała.

-Dwa razy arburowe- powiedział ze śmiechem Mike.

-Prosze bardzo- podała mi rożek, a Mike'owi kubeczek z łyżeczką.

Poszliśmy dalej po 10 minutach byliśmy pod szpitalem. Mike mi mówił gdzie mam iść.

Siedzieliśmy pod gabinetem, z którego właśnie wyszedł jakiś dokterek. Wyglądał na jakieś 50 lat.

-Pan Clifford zapraszam.

-Moja przyjaciółka może ze mną? - spytał chłopak.

-Ech... Niech będzie. Ale jak coś to pani jest jego narzeczoną. Nie chcę mieć problemów - miły typ.

Powoli weszłam. Trochę się zaczęłam stresować. Nie wiem nawet czemu. Usiadłam przy biurku, naprzeciwko lekarza. Mike złapał moją dłoń z nerwów.

Mężczyzna zaczął przeglądać papiery. Chwilę się na nas popatrzył i w końcu przemówił.

-Więc tak... Jest dobra i zła wiadomość. Zacznę od dobrej. Operacja w najbliższym czasie jest możliwa--powiedział z uśmiechem.

Popatrzyłam na Michaela. Jego oczy się zeszkliły. On nie potrafił w to uwierzyć.

-Mówiłam, że trzeba uwierzyć - powiedziałam z lekkim uśmiechem.

Chłopak się na mnie chwilę patrzył, a potem mocno mnie przytulił. Słyszałam, że szeptał sobie, że trudno mu w to uwierzyć.

-Wiem, że się cieszcie, jest mały problem- powiedział lekarz.

-Jaki? Czy operacja może się nie odbyć? - spytał czerwono włosy.

-Ma Pan grupę krwi ABRh+. Niestety teraz nie mamy takiej w zapasach. Bez opakowania krwi nie może się odbyć. Jest zbyt duże prawdopodobieństwo, że się Pan by wykrwawił. Niestety musimy czekać, aż ktoś odda krew.

-Doktorze- zwróciłam jego uwagę. - JA mam grupę krwi ABRh+.

-Pije pani alkohol?

-Okazjonalnie.

-Pali pni papierosy, bierze jakieś używki?

-Nie.

-Czy jest pani gotowa, aby oddać krew?

-Tak--powiedziałam pewnie.

-No to już nie mamy problemu panie Clifford- powiedział z uśmiechem.

-J-ja... - zająkał się - naprawdę będę chodził?

-Tak- powiedział specialista.

-O mój Boże - ponownie bardzo mocno mnie przytulił.

Głaskałam go po placach, a on próbował w jakiś sposób waładować swoje szczęście.

-Oczywiście to nie będzie tak, że po operacji będzie Pan od razu chodził. Przez kilka dni po operacji będzie Pan przebywał w szpitalu, więc proszę sobie od razu spakować walizkę. Będzie przychodził do Pana rehabilitant. Później Pan zdecyduje, czy woli chodzić na rechabilitacjie, czy woli Pan w swoim tempie przy pomocy najbliższych poradzić. I od razy mówię, że warto zaopatrzyć się w kule.

-Ale jeść będę mógł wszystko co do tej pory? - spytał, przez co się zaśmiałam.

-Tak, będzie Pan mógł jeść to co wcześniej- ten doktorem też się lekko zaśmiał, jednak starał się tego nie robić, bo mu raczej nie wypada.

-Coś jeszcze ważnego ma Pan do przekazania?

-Em... - pomyślał chwilę - Pan może już iść. Tylko jeszcze pani Rachel wytłumacze jak należy się przygotować na pobranie to krwi. Mógłby Pan poczekać da zewnętrz? - spytał uprzejmie.

-Jasne--powiedział, po czym wyjechał z pomieszczenia.

-Pani Rachel, nie może pani być podczas miesiączki.

-Okej.

-Musi być pani ma czczo, jednak dzień wcześniej fajnie by było, gdyby wypiła pani pół litra soku pomidorowego- skrzywiłam się. - Wiem, że to nie jest dobre, ale pójdzie szybciej i łatwiej.

-No dobrze.

-To chyba wszystko. To zapraszam do recepcji. Panią zapiszemy na pobranie krwi, a pana Michael na zabieg.

Nadal trudno mi było uwierzyć, że Mike będzie mógł chodzić, oczywiście bardzo się cieszę.

-Idziemy do recepcji--powiedziałam do chłopaka. - Ja się zapisze na pobranie krwi, a ty na operację. Będziesz chodził - złapałam go za rękę.

-Dziękuję- powiedział. Popatrzyłam na niego niezrozumiałe- przywróciłaś mi nadzieję.

Pogłaskałam go po ramieniu i zaczęłam pchać jego wózek, w stronę rejestracji, a lekarz szedł obok nas.

-Pani Ano-powiedział doktor. - Pana Clifforda proszę zapisać na operację w czwartek, a Panią Nelson na wtorek, żeby pobrać krew na operację.

-Yhym. Jaka grupa krwi? - spytała beznamiętnie.

-ABRh+

-Dobrze. Tu macie oświadczenia, proszę podpisać - wystawiła w naszą stronę kartki i długopisy.

Dokładnie się zapoznałam z treścią i się podpisałam.

-To wszystko - powiedział doktor z lekkim uśmiechem.

***
😘❤️

(Nie) idealny | M.C //ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz