Rachel pov
Gdy wszystkie emocje już opadły, a także przyjęłam wszystkie gratulacje, pożegnałam się z rodzinami chłopców.
Calum i Ashton pojechali do domu, Luke umówił się ze Sierrą, a ja z Mike'iem pojechałam do Alana.
Michael się stresował tym, że w naszym domu będzie dziecko. Niby ma być tylko przez weekend, ale to i tak dla niego duże wyzwanie, nigdy nie miał do czynienia z dziećmi, w sumie ja też.
-Rozgośćcie się, a ja spakuje rzeczy dla małej - udał się na górę i nam zostawił dziewczynkę.
-A kto tu z nami został - położyłam ją na kanapie i przy niej kucnęłam. - No kto? - zaczęłam ją gilgotać po brzuszku. - Nasza Luna- pocałowałam ją w nosek, a ta się śmiała.
Mike siedział tak troche dalej od nas i przyglądał się wszystkiemu z dystansem.
-Mike, co jast?
-Boję się tego dziecka. To za duża odpowiedzialność... - trochę panikował.
-Musisz się w to wczuć - złapałam go za dłonie i usiadłam razem z nim na podłodze. - Chwilę z nią pozbędziesz i się przekonasz. Pójdę po coś do picia.
Poszłam do kuchni i nalałam dwie szklanki wody. Jedna dla mnie, a drugą oczywiście dla Clifforda.
Gdy wróciłam Mike robił jej tzw. samolocik. W sensie trzymał ją na rękach i unosił w górę i w dół.
-Mówiłam, że chwilę z nią pozbędziesz i będzie dobrze - zaśmiałam się.
-Cicho - powiedział z uśmiechem.
Po paru minutach zszedł Alan z dość dużą torbą.
-Okej, to tak... Tu macie wszystkie potrzebne rzeczy jakieś ubranka, mleko, pieluchy i tak dalej. Wózek też oczywiście dostaniecie. Najlepiej codziennie wychodzić na spacer i karmić conajmniej 3 razy dziennie- mówił jak najęty.
-Hej, hej, hej- przerwałam mu. - Spokojnie, poradzimy sobie. A poza tym mam twój numer- zaśmiałam się.
-Po prostu pierwszy raz ja oddaje ją komuś na dłużej niż parę godzin.
Wziął dziewczynkę na ręce i zaczął się z nią żegnać. Widać, że bardzo ją kocha i zmieniła jego życie...
-Naprawdę wam dziękuję, że się nią zajmiecie - popatrzył na nas z wdzięcznością.
-Nie masz za co, serio. Dobra, daj mi ją już tatuśku - wystawiłam ręce i zabrałam malutką.
Po pożegnaniu się z moim bratem, poszliśmy spacerkiem do domu, przez park. Ja pchałam wózek jakaś starsza pani szła przed nami i się ciągle gapiła.
-Przepraszam bardzo, ale czy pani ma jakiś problem? - Mike już nie wytrzymał.
-Owszem mam- powiedziała staruszka - dziecko w takim wieku!? W nie wiecie co to antykoncepcja!?
-To jest moja bratanica, jeśli pani chce wiedzieć - powiedziałam, a ta na mnie popatrzyła skruszona. - A jak pani się nie zna, to może nich nie ocenia.
-Przepraszam - i szybko poszła.
-Mogę teraz ja popchać wózek? - spytał Clifford.
Nic nie powiedziałam tylko odstąpiłam mi miejsce, ale jego jedną rękę złapałam i tak szliśmy, aż do domu.
Tam, od wejścia było słychać jakieś krzyki, przez co Luna się obudziła i zaczęła płakać.
-Idź zobacz co się dzieje, a ja się nią zajmę - powiedziałam, biorąc dziewczynkę na ręce.
Kołysałam ją, tuliłam, uciszałam, aż w końcu mi się udało. Jestem kurwa dumna. Poszłam do salonu, gdzie było już cicho.
-Ciocia w akcji? - zaśmiał się Luke.
-Nie rżyj tak głośno, bo ją obudzisz- powiedziałam, nadal przymając ją na rękach.- róbcie co chcecie, ale ja idę spać. Branoc.
-Dobranoc - usłyszałam ciche głosy chłopców.
-Mike, przywieziesz mi wózek do pokoju?
-Jasne- powiedział i zrobił to o co go prosiłam.
Cicho mu podziękowałam, a ten wyszedł później z pokoju. Położyłam małą w jej wózku i poszłam się przebrać.
Później położyłam się spać i usnęłam bardzo szybko. Obudził mnie głośny płacz. Spojrzałam na zegarek- 2.30. Świetnie...Szybko podeszłam do dziewczynki i sprawdziłam, co jest nie tak... Pielucha czysta... Może jest głodna.
Wzięłam ją na ręce i próbowałam uciszyć, w międzyczasie robić mleko. Gdy było gotowe, mała zaczęła je pić. Wow, udało mi się trafić w jej potrzebę...
Po jej posiłku wrzuciłyśmy do pokoju. Położyłam ją w wózku, a siebie na swoim łóżku.
-Wszystko dobrze? - spytał zaspany Mike.
-Tak, śpij - pogłaskałam go po włosach.
Nie minęło jakieś pięć minut, a Luna znowu zaczęła płakać. Michael chciał do niej wstać, ale ja byłam szybsza. Nie minęła chwila jak do niej podeszłam, a ona już nie płakała.
Co jest?
Chwilę przy niej postałam, dokładnie ją przykryłam i wróciłam do łóżka.
Nie minęło 10 minut, a Luna znowu płakała. Tym razem Mike był szybszy.
- A może ona boi się być sama? - spytał Michael.
-Może... Połóż ją z nami i zobaczymy.
Przesunęłam się trochę, żeby zrobić miejsce, a chlopak delikatnie przeniósł Lune na łóżko.
Delikatnie obięłam dziewczynke na linii jej brzuszka, żeby mieć pewność, że nic się jej nie stanie. Leżała na wysokości naszych klatek piersiowych.
Reszta nocy przebiegła już spokojnie.
***
😘❤️
CZYTASZ
(Nie) idealny | M.C //ZAKOŃCZONE
Short StoryChłopak na wózku, który nie przepada ze swoją przypadłością i dziewczyna, której to ani trochę nie przeszkadza.. Co z tego wyniknie? *Publikacja zawiera przekleństwa