Chłopak na wózku, który nie przepada ze swoją przypadłością i dziewczyna, której to ani trochę nie przeszkadza.. Co z tego wyniknie?
*Publikacja zawiera przekleństwa
Szczęśliwi wyszliśmy ze szpitala. Uśmiechy nie schodził nam z ust. Chociaż wydaje mi się, że chłopak nie dokona jeszcze w to uwierzył.
-Dziękuję. Dzięki tobie szybciej odbędzie się operacja--popatrzył na mnie, z takimi fajmymi iskierkami w oczach.
-Nie masz za co.
-W ogóle zapraszam cię do nas i nie przyjmuje odmowy.
-Mike... Chciałam dzisiaj pobyć sama...
-O nie, nie, nie, nie. Idziemy- położył moje ręce na uchwytach wózka I zmusił, abym go prowadziła.
Zaśmiałam się, jednak przystałam na jego żądanie. Nigdzie się nam nie spieszyło więc spacerkiem sobie szliśmy.
-Wchodzisz pierwsza- powiedział gdy staliśmy przed drzwiami domu chłopaków.
-Czemu? - spytałam zdziwiona.
-Panie mają pierwszeństwo--pokazał ręką, że mam iść pierwsza.
-Przypuśćmy, że ci wierzę...- powiedziałam z westchnieniem.
Mike podał mi klucze, a ja sprawnie otworzyłam drzwi. Po przestąpieniu progi stanęłam jak wryta. Stała przede mną trójka chłopców, a jeden z nich, dokładnie Calum trzymał piękny tort urodzinowy. Nie pamiętam kiedy ostatnio na moje urodziny widziałam tort.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
(jeszcze świeczki były)
-STO LAT, STO LAT, NIECH ŻYJE ŻYJE NAM! STO LAT, STO LAT, NIECH ŻYJE ŻYJE NAM! JESZCZE RAZ, JESZCZE RAZ NIECH ŻYJE ŻYJE NAM! NIECH ŻYJE NAM!!! A KTO!? RACHEL! - śpiewali równo chłopcy.
Szczerze mówiąc to się wzruszyłam. To chyba moje pierwsze urządzone przez kogoś urodziny.
-Nie płacz tylko dmuchaj świeczki - zaśmiał się Luke.
Zamknęłam oczy i pomyślałam życzenie. Żeby wszystko było dobrze, tak jak teraz, albo jeszcze lepiej.
Szybko zdmuchnęłam świeczki. Chłopcy zaczęli bić brawa, a ja zaczęłam przytulać i dziękować każdemu z nich. Później zaczęły się życzenia. Pierwszy był Cal.
-No to tak. Zdrówka, szczęścia żebyś się dobrze uczyła - przybliżył się do mnie, żeby powiedzieć mi coś na ucho.- Żeby Mike się odważył i żebyście byli razem.
-Lepiej sie odsuń, bo Ash już się robi zazdrosny - zaśmiałam się. Później podszedł Luke.
-Kochanie ty moje. Już jesteś naszą hot 19. Dużo hajsu, żeby rodzina zobaczyła co straciła, i może postarała się to naprawić. I wszystkiego czego sobie życzysz.
-Dziękuję.
-No to teraz moja kolej- powiedział Ashton I do mnie podszedł. - Oczywiście dobrych ocen. Żebyś wygrała ten konkurs, wszyscy w ciebie wierzymy. I żebyś nie miała już zbędnych przykrości w życiu.
-Dziękuję, wam wszystkim. Chyba pierwszy raz ktoś pamiętał o moich urodzinach- moje oczy się zaszkliły.
-To teraz już będą co roku- powiedział Mike i mnie przytulił.
-Dobra! Czas na tort! - krzyknął Ash. - Solenizantka kroi- podał mi duży nóż.
Starałam się kroić tak, żeby każdy miał mniej więcej tyle samo. Każdemu podałam jego część ciasta.
-Kupowany jest prawda? - spytałam.
-No tak... Wiesz, że najlepszymi kucharza i nie jesteśmy... Przepraszamy.
-Nie macie za co- zaśmiałam się. - Przynajmniej nikt z nas nie będzie miał problemów gastrologicznych. A w ogóle Michael się już chwalił co mu powiedział lekarz?
-No właśnie! Przez te urodziny zapomnieliśmy spytać.
-Ni więc... - Zaczął powoli. - W czwartek mam operacje. Będę chodził - Powiedział szczęśliwy chłopak.
-O mój boże - powiedzieli równo, po czym każdy mocno go przytulił.
-No i co? Mówiliśmy, że dasz radę - powiedział Cal, klepiac go po ramieniu.
-Oj tam, oj tam. Oczywiście nie byłoby operacji, gdyby nie Rachel...
Chlopak zaczął opowiadać całą historię co się działo od jego wyjścia z domu, aż po moment, gdy weszliśmy do domu.
-Zapomnieliśmy o ważnej rzeczy! - powiedział nagle Luke. - Prezenty!
-Nie musieliście - powiedziałam. - Nie potrzebnie się wykosztowaliście.
-Cichaj- powiedzieli wszyscy naraz, co wywołało nas śmiech.
Ashton wyszedł z pokoju, a po chwili wrócił ze średniej wielkości pudełeczkiem.
-Nie było to jakieś drogie, ale wiele znaczy- powoli je otworzył, a ja zobaczyłam coś ładnego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
(tylko podzielone na 5 części)
-Ojeju... Śliczne, dziękuję. Ale rozumiem, że pozostałe cztery są dla was.
-Jeśli tylko sobie tego życzysz - powiedział Mike z uśmiechem.
-Dzięki, za wszystko. Na początku dnia myślałam, że zapomnieliście o moich urodzinach. Zwłaszcza kiedy Mike się zapytał czy mam jakieś plany na sobotę, bo lekarz i tak dalej...
-O to trochę chodziło - popatrzyłam niezrozumiałe na Luka- żeby była niespodzianka.
Poczułam i usłyszałam, że ktoś mi przysłał wiadomość.
Alex
Wszystkiego najlepszego😘❤️ I do zobaczenia na treningu.
Uśmiechnęłam się lekko i odpisałam mu zwykle dziękuję. Chłopcy na mnie patrzyli.
-No co?
-Co to za jakiś Alex? - spytał Cal.
-Mój partner w tańcu. Napisał zwykłe wszystkiego najlepszego i tyle- wzruszyłam ramionami.
-No dobra. Co ty na to żeby coś oglądnąć?
-Tak!
Padło na 'Małolaty u taty'. Bardzo lubię ten film, dla mnie to trochę taki klasyk. Mimo wszystko w połowie filmu usunęłam, będąc oparta o ramię Michaela. ***
Przepraszam że nie pojawił się wczoraj rozdział! Mam nadzieję że nie jesteście źli... Zachęcam do zostawienia gwiazdki😘❤️