Rachel pov
Pod domem byłam tak, nie wiem... O 15.00?
Powoli weszłam, starając się zostać nie zauważona. Niestety nie udało mi się, bo odrazu pojawiła się przy mnie trójka chłopaków. Możecie się domyślić kogo nie było.
-Gdzieś ty była!? - odrazu naskoczył na mnie Ash. - Nie mogłaś chociaż odebrać telefonu? - powiedział już trochę spokojniej.
-Spokojnie, nie długo już wam nie będę przeszkadzać.
-O czym ty mówisz? - spytał niezrozumiale Calum.
-Po treningu się spakuje i pojadę do hotelu, tam poszukam sobie jakiegoś taniego miaszkania i pracy. Nie będę wam już przeszkadzać - starałam się mówić bezuczuciowo, lecz w środku mocno to przeżywałam.
-Rech, nie mów takich bzdur- powiedział łagodnie Luke. - Pójdź do Michaela, zamknął się odkąd wróciliśmy i się do nikogo nie odzywa - trochę mnie to zmartwiło- on ci to wszystko wyjaśni, naprawdę. I przede wszystkim nas nie zostawiaj.
-Zobaczymy- powiedziałam i poszłam do pokoju.
Delikatnie zapukałam w drewnianą powłokę.
-Mówiłem, że macie mi dać spokój - usłyszałam Clifforda.
-To ja- powiedziałam cicho.
Usłyszałam, że chłopak podchodzi do drzwi, a po chwili otwiera przede mną drzwi i patrzy na mnie zdziwiony.
-Możemy porozmawiać? - spytał niepewnie.
-Już chyba wystarczająco powiedziałeś - minęłam go w drzwiach, wzięłam moją torbę i zaczęłam powoli pakować swoje rzeczy.
-Rachel proszę, nie rób mi tego... - popatrzył na mnie ze łzami w oczach.
-Przecież ci tylko przeszkadam- zacisnęłam pięści, mając nadzieję, że się nie rozpłaczę.
-Rachel- złapał mnie za rękę - ja tak nie uważam... - pociągnął Nosem- każdy wie, że nie lubię jak mi się pomaga i mówię szybciej niż myślę. Po prostu musiałem się jakoś wyżyć, mimo, że nie planowałem tego. Jesteś dla mnie najlepszą pomocą i najcudowniejszą osobą na tym świecie. Wybacz mi, proszę - z lekkim trudem uklęknął przede mną.
-Wiesz, że mnie to bardzo zabolało? - starałam pojedynczą łze, która mi spłynęła- Ale kocham cię. Spróbuj jeszcze raz coś takiego powiedzieć, to więcej mnie nie zobaczysz- zaśmiałam się i gestem ręki pokazałam mu, że ma wstać.
-To znaczy, że mi wybaczysz?
-Tak- musnęłam jego usta swoimi, a on pogłębił pocałunek.
Nagle chłopak mnie wziął na ręce, przez co pisnęłam.
-Michael! Puść mnie! Nie możesz!
-Oj tam. Nigdzie nie mam zapisane, że nie mogę nosić swojej ukochanej, która mi wybaczyła- powiedział z szerokim uśmiechem.
-W ogóle mam pomysł. Może pójdziesz ze mną na trening. Rozmawiałam nawet ostatnio z Maggie, czy byś mógł ze mną przychodzić. Powiedziała, że nie ma problemu i że nawet pokaże ci kilka ćwiczeń - powiedziałam, gdy leżeliśmy już oboje na łóżku.
-Serio? - kiwnęłam głową. - Dziękuję. I naprawdę przepraszam...
-Okej... Było, minęło.
-Naprawdę się chciałaś wyprowadzić?
-Nie chce się wam narzucać...
-Nikomu się nie narzucasz- przerwał mi- my ciebie tu pragniemy.
-Ta... Bo dla was gotuję.
-Nie wykluczone- zaśmiał się, za co dostał ode mnie w głowę.
Czułam, że oczy same mi się zamykają. Nawet nie zarejestrowałam, kiedy zasnęłam przytulną w mojego chłopaka.
Obudziło mnie delikatne szturchanie i szeptanie do ucha.
-Rachel, wstajemy - znam tylko jedną osobę, z tym cudnym głosem.
-Przepraszam, ze tak na tobie zasnęłam - powiedziałam wstając.
-Spoko, za półtorej godziny masz trening, a musisz coś zjeść...
-Jasne, a ty jadłeś?
-Nie.
-Okej. A co jest?
-Pizza- co innego oni mogli jeść...
-To ty sobie spakuje jakieś rzeczy na przebranie, a ja nam przyniosę jedzenie.
Poszłam do kuchni, gdzie siedzieli wszyscy, oprócz Michaela, co było raczej logiczne.
-Hej, już pogodzeni? - spytał Luke, na co tylko kiwnęłam głową- no to świetnie.
-Przyszłam tylko po jedzenie- powiedziałam. - Przepraszam was, ale nie mam humoru... Przed chwilą Mike mnie obudził i no...
-Uu... Powodzenia. Znam ten ból, gdy ktoś cię budzi - powiedział ze współczuciem Calum.
-Dzięki.
I poszłam do pokoju. Naprawdę nie miałam ochoty na rozmowy. W pokoju podałam Cliffordowi talerz i zaczęliśmy jeść.
-Co mam wziąć na ten trening? - spytał chłopak.
-Coś wygodnego. Jakieś dresy, czy coś...- powiedziałam bez entuzjazmu.
-A moja tancereczka, co taka bez humoru? - przysunął się bliżej mnie Mike.
-Jakoś nie zabardzo...- powiedziałam.- I od razu mówię, że nie wiem dlaczego.
-To zaraz to zmienimy.
Nie rozumiałam o co mu chodzi. Jednak po chwili się przekonałam. Chłopak odłożył talerz i rzucił się na mnie, zaczynając całować po całej twarzy. Na początku pisnęłam zaskoczona, ale potem cały czas się śmiałam.
-I co, już księżna się lepiej czuję? - spytał Mike.
-Yhym - pokiwałam głową. - Dziękuję
Przytuliłam się do niego, a on mnie przeniósł tak, że siedziałam na jego kolanach i byłam wtulona w jego szyję. Chciałam się lepiej ułożyć, przez co niechcąco otarliśmy się miejscami intymnymi. Michael głośno wciągnął powietrze.
-Przepraszam- powiedziałam spesznona i zawstydzona. Mocniej go przytuliłam, żeby nie zobaczył moich rumieńców.
-Nic się nie stało - pogłaskał mnie po głowie - ale staraj się tak nie robić, bo za długo nie wytrzymam - zaśmiał się- i nie chowaj tych swoich cudownych rumieńców.
Odsunęliśmy się od siebie i Mike uśmiechnięty patrzył na moją twarz, przez co jeszcze bardziej się zawstydziłam. Chłopak pocałował moje oba policzki.
-Kocham cię - powiedział trzymając moją rękę.
-Ja ciebie też. Nie chcę cię stracić.
Pocałowałam go delikatnie, co ku mojemu zadowoleniu pogłębił. Dobrze, że ta kłótnia skończyła się szybciej niż zaczęła.
***
Rutunowo zapraszam do zostawienia gwiazdki😘❤️
CZYTASZ
(Nie) idealny | M.C //ZAKOŃCZONE
Kısa HikayeChłopak na wózku, który nie przepada ze swoją przypadłością i dziewczyna, której to ani trochę nie przeszkadza.. Co z tego wyniknie? *Publikacja zawiera przekleństwa