22.

1K 26 1
                                    

Rachel pov

Pod domem byłam tak, nie wiem... O 15.00?

Powoli weszłam, starając się zostać nie zauważona. Niestety nie udało mi się, bo odrazu pojawiła się przy mnie trójka chłopaków. Możecie się domyślić kogo nie było.

-Gdzieś ty była!? - odrazu naskoczył na mnie Ash. - Nie mogłaś chociaż odebrać telefonu? - powiedział już trochę spokojniej.

-Spokojnie, nie długo już wam nie będę przeszkadzać.

-O czym ty mówisz? - spytał niezrozumiale Calum.

-Po treningu się spakuje i pojadę do hotelu, tam poszukam sobie jakiegoś taniego miaszkania i pracy. Nie będę wam już przeszkadzać - starałam się mówić bezuczuciowo, lecz w środku mocno to przeżywałam.

-Rech, nie mów takich bzdur- powiedział łagodnie Luke. - Pójdź do Michaela, zamknął się odkąd wróciliśmy i się do nikogo nie odzywa - trochę mnie to zmartwiło- on ci to wszystko wyjaśni, naprawdę. I przede wszystkim nas nie zostawiaj.

-Zobaczymy- powiedziałam i poszłam do pokoju.

Delikatnie zapukałam w drewnianą powłokę.

-Mówiłem, że macie mi dać spokój - usłyszałam Clifforda.

-To ja- powiedziałam cicho.

Usłyszałam, że chłopak podchodzi do drzwi, a po chwili otwiera przede mną drzwi i patrzy na mnie zdziwiony.

-Możemy porozmawiać? - spytał niepewnie.

-Już chyba wystarczająco powiedziałeś - minęłam go w drzwiach, wzięłam moją torbę i zaczęłam powoli pakować swoje rzeczy.

-Rachel proszę, nie rób mi tego... - popatrzył na mnie ze łzami w oczach.

-Przecież ci tylko przeszkadam- zacisnęłam pięści, mając nadzieję, że się nie rozpłaczę.

-Rachel- złapał mnie za rękę - ja tak nie uważam... - pociągnął Nosem- każdy wie, że nie lubię jak mi się pomaga i mówię szybciej niż myślę. Po prostu musiałem się jakoś wyżyć, mimo, że nie planowałem tego. Jesteś dla mnie najlepszą pomocą i najcudowniejszą osobą na tym świecie. Wybacz mi, proszę - z lekkim trudem uklęknął przede mną.

-Wiesz, że mnie to bardzo zabolało? - starałam pojedynczą łze, która mi spłynęła- Ale kocham cię. Spróbuj jeszcze raz coś takiego powiedzieć, to więcej mnie nie zobaczysz- zaśmiałam się i gestem ręki pokazałam mu, że ma wstać.

-To znaczy, że mi wybaczysz?

-Tak- musnęłam jego usta swoimi, a on pogłębił pocałunek.

Nagle chłopak mnie wziął na ręce, przez co pisnęłam.

-Michael! Puść mnie! Nie możesz!

-Oj tam. Nigdzie nie mam zapisane, że nie mogę nosić swojej ukochanej, która mi wybaczyła- powiedział z szerokim uśmiechem.

-W ogóle mam pomysł. Może pójdziesz ze mną na trening. Rozmawiałam nawet ostatnio z Maggie, czy byś mógł ze mną przychodzić. Powiedziała, że nie ma problemu i że nawet pokaże ci kilka ćwiczeń - powiedziałam, gdy leżeliśmy już oboje na łóżku.

-Serio? - kiwnęłam głową. - Dziękuję. I naprawdę przepraszam...

-Okej... Było, minęło.

-Naprawdę się chciałaś wyprowadzić?

-Nie chce się wam narzucać...

-Nikomu się nie narzucasz- przerwał mi- my ciebie tu pragniemy.

-Ta... Bo dla was gotuję.

-Nie wykluczone- zaśmiał się, za co dostał ode mnie w głowę.

Czułam, że oczy same mi się zamykają. Nawet nie zarejestrowałam, kiedy zasnęłam przytulną w mojego chłopaka.

Obudziło mnie delikatne szturchanie i szeptanie do ucha.

-Rachel, wstajemy - znam tylko jedną osobę, z tym cudnym głosem.

-Przepraszam, ze tak na tobie zasnęłam - powiedziałam wstając.

-Spoko, za półtorej godziny masz trening, a musisz coś zjeść...

-Jasne, a ty jadłeś?

-Nie.

-Okej. A co jest?

-Pizza- co innego oni mogli jeść...

-To ty sobie spakuje jakieś rzeczy na przebranie, a ja nam przyniosę jedzenie.

Poszłam do kuchni, gdzie siedzieli wszyscy, oprócz Michaela, co było raczej logiczne.

-Hej, już pogodzeni? - spytał Luke, na co tylko kiwnęłam głową- no to świetnie.

-Przyszłam tylko po jedzenie- powiedziałam. - Przepraszam was, ale nie mam humoru... Przed chwilą Mike mnie obudził i no...

-Uu... Powodzenia. Znam ten ból, gdy ktoś cię budzi - powiedział ze współczuciem Calum.

-Dzięki.

I poszłam do pokoju. Naprawdę nie miałam ochoty na rozmowy. W pokoju podałam Cliffordowi talerz i zaczęliśmy jeść.

-Co mam wziąć na ten trening? - spytał chłopak.

-Coś wygodnego. Jakieś dresy, czy coś...- powiedziałam bez entuzjazmu.

-A moja tancereczka, co taka bez humoru? - przysunął się bliżej mnie Mike.

-Jakoś nie zabardzo...- powiedziałam.- I od razu mówię, że nie wiem dlaczego.

-To zaraz to zmienimy.

Nie rozumiałam o co mu chodzi. Jednak po chwili się przekonałam. Chłopak odłożył talerz i rzucił się na mnie, zaczynając całować po całej twarzy. Na początku pisnęłam zaskoczona, ale potem cały czas się śmiałam.

-I co, już księżna się lepiej czuję? - spytał Mike.

-Yhym - pokiwałam głową. - Dziękuję

Przytuliłam się do niego, a on mnie przeniósł tak, że siedziałam na jego kolanach i byłam wtulona w jego szyję. Chciałam się lepiej ułożyć, przez co niechcąco otarliśmy się miejscami intymnymi. Michael głośno wciągnął powietrze.

-Przepraszam- powiedziałam spesznona i zawstydzona. Mocniej go przytuliłam, żeby nie zobaczył moich rumieńców.

-Nic się nie stało - pogłaskał mnie po głowie - ale staraj się tak nie robić, bo za długo nie wytrzymam - zaśmiał się- i nie chowaj tych swoich cudownych rumieńców.

Odsunęliśmy się od siebie i Mike uśmiechnięty patrzył na moją twarz, przez co jeszcze bardziej się zawstydziłam. Chłopak pocałował moje oba policzki.

-Kocham cię - powiedział trzymając moją rękę.

-Ja ciebie też. Nie chcę cię stracić.

Pocałowałam go delikatnie, co ku mojemu zadowoleniu pogłębił. Dobrze, że ta kłótnia skończyła się szybciej niż zaczęła.
***
Rutunowo zapraszam do zostawienia gwiazdki😘❤️

(Nie) idealny | M.C //ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz