33.

880 20 1
                                    

Rachel pov

Dwa dni po balu, wszystkie emocje już opadły. W między czasie dowiedziałam się, że 2 etap konkursu jest 5 stycznia (czyli za 3 tygodnie), więc treningi ruszyły pełną parą.

Właśnie leżałam z Michaelem w ciszy na łóżku. Była to przyjemna cisza. Każdy myślał o różnych rzeczach, ale jednak byliśmy razem i czuliśmy swoje wsparcie.

Z zadumy wyrwał nas dźwięk mojego telefonu. Co najbardziej mnie zdziwiło, to to, kto do mnie zadzwonił. Była to osoba, która jest nazywana moim ojcem.

###

-Halo?- spytałam.

-Córcia... - zaczął zrozpaczony, a w ogóle... Od kiedy on mnie nazywa córcia!? - twoja matka nie żyje - usłyszałam szloch.

-Jesteś w domu? - spytałam czując łzy w oczach. Mimo wszystko to moja matka.

-Tak...

-Zaraz do ciebie przejdę.

###

Rozłączyłam się, żeby nie usłyszeć przypadkiem jakiegoś sprzeciwu. Mimo, że nie mam z ojcem jakiś dobrych relacji, on i tak jest moim rodzicem i będę do kochać.

Szybko się ubrałam w byle co, czyli dzisiaj wypadło na to:

Szybko się ubrałam w byle co, czyli dzisiaj wypadło na to:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Gdy byłam gotowa do wyjścia, Michael mnie zatrzymał.

-Na pewno nie iść z tobą? - zapytał z troską.

-Na pewno. Nie jestem już małą dziewczynką i poradzę sobie sama.

-No dobrze. Ale masz dzwonić i mnie informować.

-Dobrze- pocałowałam go w policzek- Pa...

Po jakiś 20 minutach byłam pod domem rodziców, a teraz już raczej ojca. Na szczęście nie oddałam rodzicom kluczy do tego domu, więc je sama sobie otworzyłam.

-Tato?- zawołałam i udałam się do salonu.

Nie usłyszałam odpowiedzi, ale za to usłyszałam szloch w salonie, więc się tam udałam.

Ojciec nalewał sobie jakiegoś trunku, najprawdopodobniej whiskey. Szybko podeszłam i zabrałam mu butelke.

-Nie pij tego świństwa - powiedziałam spokojnie.

-Naprawdę przyszłaś- powiedział niedowierzając.

Z jego oczu ponownie poleciały łzy, a ja go przytuliłam, czułam że tego potrzebuje. Staliśmy tak parę minut, dopóki ojciec się nie uspokoił.

-Dziękuję, że przyszłaś. Naprawdę się nie spodziewałem. Nigdy się tobą nie interesowałem, a ty i tak dla mnie przyszłaś - otarł policzki.

-Zawsze będziesz moim ojcem czy tego chce czy nie - powiedziałam z lekkim uśmiechem.

-Jak się dowiedziałem, że twoja mama nie żyje, to widzisz jak zareagowałem. Ja już nie mam nikogo oprócz ciebie i Alana. Chociaż pewnie i tak nie chcecie mnie znać...

-Ja chcę. Zawsze chciałam, żebyście się mną chociaż trochę zainteresowali...

-Córcia... Tak bardzo cię przepraszam- przytulił się do mnie--mam i miałem cudowną córkę, a ja tego nie doceniałem. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

-Nie musisz. Nie ważne jaki będziesz, ja i tak cię będę kochać. A jak to się stało, że mama...

-Pijany koleś w nią wjechał - pociągnął nosem.- Dobra, nie mogę się tak mazać- wytarł policzki.- Opowiedz mi proszę co się dzieje u ciebie w życiu... Jesteś moją córką, a ja cie w ogóle nie znam- powiedział smutny.

-Nie wiem od czego zacząć... Nadal jestem z Mike'iem, tylko że on już nie jeździ na wózku, miał operacje. Na tej kolacji co z nim byłam, mówiłam wam, że będę brać udział z konkursie i przeszłam do drugiego etapu...

-Gratuluję. Kiedy on będzie?

-5 stycznia.

-A mógłbym... - zawachał się - przyjść?

-Oczywiście - powiedziałam ze szczerym uśmiechem. - Zawsze chciałam, żebyście przyszli i zobaczyli mnie na jakimś konkursie, lub ogólnie mnie pochwalili...- powiedziałam bardziej smutno.

-Postaram się to wszystko jakoś naprawić - złapał moje dłonie. - Wiesz, że wyrosłaś na śliczną kobietę? Jesteś bardzo podobna do babci...

-Em... Dzięki. A wiesz może... Kiedy będzie pogrzeb?

-Pojutrze. Myślisz, że Alan by przyszedł?

-Na pewno. Była naszą matką...

-Dziękuję co, że przyszłaś. Gdyby nie ty, to znając siebie, bym się upił i użalał nad sobą...

-Nie mów tak nawet... - delikatnie go obiełam.

-Jesteś najcudowniejszą osobą jaką znam... Masz jakieś plany na święta?

-Raczej nie...

-A chcesz może przyjść do mnie? Możesz ze swoim chłopakiem... Spytam Alana... Może mi to wszystko wybaczy...

-Spyatm Michaela, dobrze? - ten tylko kiwął głową.

-Kocham cię - chyba pierwszy raz to od niego usłyszałam...

Mocno go przytuliłam, a on mnie nieśmiało obiął.

Siedzieliśmy jeszcze jakieś półtorej godziny. Głównie ojciec pytał się o to co się działo u mnie w życiu. Widać że żałuje, ale stara się to naprawić...

Po powrocie do domu, zjadłam szybką kolacje i zmyłam makijaż. Potem odpowiedziałam dokładnie Michael'owi co się działo u ojca.

-Jeśli chcesz to możemy iść do niego na święta. Calum i tak wyjeżdża, Luke i Ash idą do swoich rodzin. Nie będziemy się narzucać.

-Dziękuję- pocałowałam go w policzek.

Po rozmawialiśmy i zmęczeni poszliśmy spać.

***
Przypominam o tym co pisałam w ostatnim rozdziale! 😘❤️

(Nie) idealny | M.C //ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz