Rachel pov
Wsiadlam do samochodu, a Mike popatrzył na mnie swoim troskliwy wzrokiem.
-Wszystko dobrze?
-Tak. I ja przepraszam Mike, ale odwioze Cie do twojego domu.
-A ty co ze sobą zrobisz?
-Narazie wezme swoje rzeczy i pójdę do jakiegoś hotelu...
-Co to, to napewno nie. Zamieszkasz z nami.
-Michael, nie mogę się tak do was wpraszać...
-Nie wpraszasz się. To jest moja propozycja. Wiele par ze sobą mieszka.
-Naprawdę chcesz? - spytałam z uśmiechem.
-Nawet nie wiesz jak bardzo- przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
-To pojedźmy najpierw do ciebie oo jakieś torby, dobrze?
-Jasne i od razu zagonimy te leniuchy.
-I to jest świetny pomysł - zaśmialiśmy się oboje.
Michael włączył radio. Przez całą drogę śpiewaliśmy. Gdy dojechaliśmy, pomogłam chłopakowi wysiąść i weszliśmy do domu.
-Cześć - krzyknęliśmy oboje.
Zdziwieni chłopacy od razu przyszli do źródła dźwięku, czyli po prostu do nas.
-Co wy tu robicie? - spytał, zdziwiony jak reszta, Calum.
-Pokłóciłam się z rodzicami, oni kazali mi się wynieść z mieszkania i Michael zaproponował, żebym się tu wprowadziła--starałam się to powiedzieć jak najprościej- Macie coś przeciwko temu?
-Oczywiście, że nie! - ucieszył się Luke- w końcu będziemy całą piątką tutaj! - uściskał mnie.
-Gdzie twoje torby, walizki, czy coś tam z ubraniami? - spytał Ash.
-Nie mam aż tyle toreb i tych rzeczy. Macie może jakieś? - spytałam z nadzieją.
-Oczywiście, że mamy- poszedł gdzieś, zapewne po te torby.
-Dobra, to może zróbmy tak- zamyśliłam się. - Ja, Ash i Cal, pojedziemy do mnie i zabierzemy moje rzeczy, po drodze oddając klucze już moim nie rodzicom- podkreśliłam słowa nie i już. - A Luke z Mike'iem, zrobicie miejsce w szafie i może coś do jedzenia? I w ogóle to gdzie ja będę spać?
-No jak to gdzie? - spytał Calum- Ze swoim bojfrendem.
-Okej, dobra musimy się zbierać, żeby wrócić przed północą. A ty Mike, lepiej idź spać. Jutro ważny dla nas wszystkich dzień - pocałowałam go.
-Kocham cię. Pa.
Poszłam z Calem i Ashem do auta. Ash zapakował torby do bagażnika i usiadł z tyłu. Calum siedział obok mnie.
-Co się dokładnie stało na tej kolacji.
Opowiedziałam im wszystko ze szczegółami. Nawet nie zauważyłam, kiedy byliśmy pod moim niedługo byłym mieszkaniem.
W mieszkaniu zapaliłam światło i z chłopakami poszłam do mojej sypialni.
-Dobra, to tak- westchnęła- zajmiecie się tą szafą, a ja się wezmę za bieliznę i potem wam pomogę.
-A co jeśli my chcieliśmy bieliznę? - zapytał głupkowato Ash.
-To masz problem. I bielizne swojego chłopaka - zaśmiałam się.
-A jaki masz rozmiar stanika? - zapytał że śmiechem Cal.
-Co cię to interere? Ja się nie pytam jaki rozmiar ma Ash.
-Spokojnie. Jak nie chcesz powiedzieć to spytam Mike'a- wysłał mi całusa.
-On nie wie- powiedziałam zawstydzona.
-Serio?
-Tak, serio- poszłam do kuchni się napić.
Nie lubiłam rozmawiać na temat mojego ciała. Nigdy nie miałam kogoś, kto mnie za cokolwiek pochwalił. Niestety babcia umarła jak miałam 10 lat. Zawsze w oczach rodziców zawsze byłam ta druga, gorsza.
W szkole też nigdy za bardzo nie byłam lubiana. Przez jakiś czas miałam Lili i Adama, ale oni też często mnie krytykowali.
Jak się pewnie domyślacie, jestem dziewicą. Nigdy nie potrafiłam się przekonać do Adama na tyle, żeby TO z nim zrobić. Boję się, że jak ktoś zobaczy mnie nagą, to mnie wyśmieje.
Nawet nie zauważyłam kiedy mi poleciały łzy.
-Rachel... Nie chcieliśmy żeby Ci było przykro - mocno mnie oboje przytulili.
-Nic się nie stało. Po prostu... Nie lubię rozmawiać o moim ciele.
-Czemu? Jest śliczne. Mike też tak pewnie myśli.
-Zawsze byłam ta gorsza i po prostu nie czuje się, jak ty to powiedziałeś, śliczna... Nigdy nie miałam nikogo oprócz Lili i Adama, ale im też nie ufałam na tyle, żeby się im pokazać, lub o tym po prostu pogadać.
-To znaczy, że nigdy nie uprawiałaś...
-Nie- przerwałam Hoodowi.
-On wie?
-Nie wiem. Kiedyś w sklepie Adam powiedział, że jestem cnotką i Mike to usłyszał, ale nie wiem czy zrozumiał.
-Chodź tu do mnie - Ash rozłożył ramiona, żebym go przytuliła.
Oczywiście nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. Z chęcią go przytuliłam, a po chwili poczułam, że Cal mnie obiął od tyłu.
-To teraz tak- powiedział brunet- masz się uważać za śliczną, jak powiesz, że jesteś inna, to cie zabije łaskotkami. Jasne? I przede wszystkim nie przejmuj się tym co mówią inni. Licz się tylko że swoim zdaniem- pocałował mnie w głowę.
Wróciliśmy do pakowania ubrań. Zajęło nam to jakieś półtorej godzinki. Brałam tylko ubrania i kosmetyki. Wszystko przecież jest w domu chłopców.
Ostatni raz popatrzyłam na to mieszkanie i z niego wyszłam. Wsiadłam do auta.
-Jeszcze tylko jedziemy oddać klucze i do domu- westchnęłam.- Która w ogóle godzina?
-21.30- powiedział zmęczony pakowaniem Calum.
-Okej.
Starałam się jechać najszybciej jak mi przepisy pozwalały. Chciałam jak najszybciej mieć to za sobą.
Gdy byłam do moim byłym domem, zaparkowałam i wzięłam klucze od mieszkania.
-Chcecie iść ze mną?
-Jasne. Nie damy Ci iść samej do tych ludzi- powiedział pewnie Irwin.
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Otworzyła mi moja rodzicielka.
-Czego tu chcesz? Tak szybko wróciłaś błagać o wybaczenie? - spytała z ironią.
-Nie, klucze do mieszkania- wystawiałam je przed jej twarzą. - Nie chce was już znać. Nigdy nie byliście moimi rodzicami. Zawsze się starałam robić wszystko robić jak najlepiej, chciałam wiedzieć dlaczego byłam tym gorszym dzieckiem- kilka łez mi już poleciało.- Już mnie to nie interesuje. Nie piszcie, nie dzwońcie. W sumie róbcie to co zawsze. Miejcie mnie w dupie.
Poszłam do auta. Tam się rozpłakałam na dobre. Zaraz po mnie wsiadł Ash, a Calum otworzył drzwi od mojej strony.
-Rech, usiadziesz z tyłu z Calumem. Nie możesz prowadzić w takim stanie- powiedział łagodnie Ashton.
Kiwnęłam głową i zrobiłam to, o co po prosił. Calum usiadł obok mnie i mocno przytulił. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.
***Mam nadzieję że rozdział się spodobał i liczę na gwiazdki😘❤️
CZYTASZ
(Nie) idealny | M.C //ZAKOŃCZONE
Short StoryChłopak na wózku, który nie przepada ze swoją przypadłością i dziewczyna, której to ani trochę nie przeszkadza.. Co z tego wyniknie? *Publikacja zawiera przekleństwa