13.

1K 28 1
                                    

Rachel pov

Wsiadlam do samochodu, a Mike popatrzył na mnie swoim troskliwy wzrokiem.

-Wszystko dobrze?

-Tak. I ja przepraszam Mike, ale odwioze Cie do twojego domu.

-A ty co ze sobą zrobisz?

-Narazie wezme swoje rzeczy i pójdę do jakiegoś hotelu...

-Co to, to napewno nie. Zamieszkasz z nami.

-Michael, nie mogę się tak do was wpraszać...

-Nie wpraszasz się. To jest moja propozycja. Wiele par ze sobą mieszka.

-Naprawdę chcesz? - spytałam z uśmiechem.

-Nawet nie wiesz jak bardzo- przyciągnął mnie do siebie i pocałował.

-To pojedźmy najpierw do ciebie oo jakieś torby, dobrze?

-Jasne i od razu zagonimy te leniuchy.

-I to jest świetny pomysł - zaśmialiśmy się oboje.

Michael włączył radio. Przez całą drogę śpiewaliśmy. Gdy dojechaliśmy, pomogłam chłopakowi wysiąść i weszliśmy do domu.

-Cześć - krzyknęliśmy oboje.

Zdziwieni chłopacy od razu przyszli do źródła dźwięku, czyli po prostu do nas.

-Co wy tu robicie? - spytał, zdziwiony jak reszta, Calum.

-Pokłóciłam się z rodzicami, oni kazali mi się wynieść z mieszkania i Michael zaproponował, żebym się tu wprowadziła--starałam się to powiedzieć jak najprościej- Macie coś przeciwko temu?

-Oczywiście, że nie! - ucieszył się Luke- w końcu będziemy całą piątką tutaj! - uściskał mnie.

-Gdzie twoje torby, walizki, czy coś tam z ubraniami? - spytał Ash.

-Nie mam aż tyle toreb i tych rzeczy. Macie może jakieś? - spytałam z nadzieją.

-Oczywiście, że mamy- poszedł gdzieś, zapewne po te torby.

-Dobra, to może zróbmy tak- zamyśliłam się. - Ja, Ash i Cal, pojedziemy do mnie i zabierzemy moje rzeczy, po drodze oddając klucze już moim nie rodzicom- podkreśliłam słowa nie i już. - A Luke z Mike'iem, zrobicie miejsce w szafie i może coś do jedzenia? I w ogóle to gdzie ja będę spać?

-No jak to gdzie? - spytał Calum- Ze swoim bojfrendem.

-Okej, dobra musimy się zbierać, żeby wrócić przed północą. A ty Mike, lepiej idź spać. Jutro ważny dla nas wszystkich dzień - pocałowałam go.

-Kocham cię. Pa.

Poszłam z Calem i Ashem do auta. Ash zapakował torby do bagażnika i usiadł z tyłu. Calum siedział obok mnie.

-Co się dokładnie stało na tej kolacji.

Opowiedziałam im wszystko ze szczegółami. Nawet nie zauważyłam, kiedy byliśmy pod moim niedługo byłym mieszkaniem.

W mieszkaniu zapaliłam światło i z chłopakami poszłam do mojej sypialni.

-Dobra, to tak- westchnęła- zajmiecie się tą szafą, a ja się wezmę za bieliznę i potem wam pomogę.

-A co jeśli my chcieliśmy bieliznę? - zapytał głupkowato Ash.

-To masz problem. I bielizne swojego chłopaka - zaśmiałam się.

-A jaki masz rozmiar stanika? - zapytał że śmiechem Cal.

-Co cię to interere? Ja się nie pytam jaki rozmiar ma Ash.

-Spokojnie. Jak nie chcesz powiedzieć to spytam Mike'a- wysłał mi całusa.

-On nie wie- powiedziałam zawstydzona.

-Serio?

-Tak, serio- poszłam do kuchni się napić.

Nie lubiłam rozmawiać na temat mojego ciała. Nigdy nie miałam kogoś, kto mnie za cokolwiek pochwalił. Niestety babcia umarła jak miałam 10 lat. Zawsze w oczach rodziców zawsze byłam ta druga, gorsza.

W szkole też nigdy za bardzo nie byłam lubiana. Przez jakiś czas miałam Lili i Adama, ale oni też często mnie krytykowali.

Jak się pewnie domyślacie, jestem dziewicą. Nigdy nie potrafiłam się przekonać do Adama na tyle, żeby TO z nim zrobić. Boję się, że jak ktoś zobaczy mnie nagą, to mnie wyśmieje.

Nawet nie zauważyłam kiedy mi poleciały łzy.

-Rachel... Nie chcieliśmy żeby Ci było przykro - mocno mnie oboje przytulili.

-Nic się nie stało. Po prostu... Nie lubię rozmawiać o moim ciele.

-Czemu? Jest śliczne. Mike też tak pewnie myśli.

-Zawsze byłam ta gorsza i po prostu nie czuje się, jak ty to powiedziałeś, śliczna... Nigdy nie miałam nikogo oprócz Lili i Adama, ale im też nie ufałam na tyle, żeby się im pokazać, lub o tym po prostu pogadać.

-To znaczy, że nigdy nie uprawiałaś...

-Nie- przerwałam Hoodowi.

-On wie?

-Nie wiem. Kiedyś w sklepie Adam powiedział, że jestem cnotką i Mike to usłyszał, ale nie wiem czy zrozumiał.

-Chodź tu do mnie - Ash rozłożył ramiona, żebym go przytuliła.

Oczywiście nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. Z chęcią go przytuliłam, a po chwili poczułam, że Cal mnie obiął od tyłu.

-To teraz tak- powiedział brunet- masz się uważać za śliczną, jak powiesz, że jesteś inna, to cie zabije łaskotkami. Jasne? I przede wszystkim nie przejmuj się tym co mówią inni. Licz się tylko że swoim zdaniem- pocałował mnie w głowę.

Wróciliśmy do pakowania ubrań. Zajęło nam to jakieś półtorej godzinki. Brałam tylko ubrania i kosmetyki. Wszystko przecież jest w domu chłopców.

Ostatni raz popatrzyłam na to mieszkanie i z niego wyszłam. Wsiadłam do auta.

-Jeszcze tylko jedziemy oddać klucze i do domu- westchnęłam.- Która w ogóle godzina?

-21.30- powiedział zmęczony pakowaniem Calum.

-Okej.

Starałam się jechać najszybciej jak mi przepisy pozwalały. Chciałam jak najszybciej mieć to za sobą.

Gdy byłam do moim byłym domem, zaparkowałam i wzięłam klucze od mieszkania.

-Chcecie iść ze mną?

-Jasne. Nie damy Ci iść samej do tych ludzi- powiedział pewnie Irwin.

Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Otworzyła mi moja rodzicielka.

-Czego tu chcesz? Tak szybko wróciłaś błagać o wybaczenie? - spytała z ironią.

-Nie, klucze do mieszkania- wystawiałam je przed jej twarzą. - Nie chce was już znać. Nigdy nie byliście moimi rodzicami. Zawsze się starałam robić wszystko robić jak najlepiej, chciałam wiedzieć dlaczego byłam tym gorszym dzieckiem- kilka łez mi już poleciało.- Już mnie to nie interesuje. Nie piszcie, nie dzwońcie. W sumie róbcie to co zawsze. Miejcie mnie w dupie.

Poszłam do auta. Tam się rozpłakałam na dobre. Zaraz po mnie wsiadł Ash, a Calum otworzył drzwi od mojej strony.

-Rech, usiadziesz z tyłu z Calumem. Nie możesz prowadzić w takim stanie- powiedział łagodnie Ashton.

Kiwnęłam głową i zrobiłam to, o co po prosił. Calum usiadł obok mnie i mocno przytulił. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.
***

Mam nadzieję że rozdział się spodobał i liczę na gwiazdki😘❤️

(Nie) idealny | M.C //ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz