21.

1K 27 3
                                    

Rachel pov

Rano, już o 11.00 byłam już gotowa do drogi do szpitala. Byłam ubrana w to:

Razem z chłopcami, w sensie Luke'iem, Ashem i Calumem, pojechaliśmy do Mike'a

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Razem z chłopcami, w sensie Luke'iem, Ashem i Calumem, pojechaliśmy do Mike'a. Dzisiaj mają go wypisać.

Gdy dojechaliśmy do szpitala, od razu Skierowałam się do mojego chłopaka. W sali siedział on, a obok stał lekarz.

-O, witam- powiedział - właśnie mówię co i kiedy ma robić Pan Michael.

-Mówiłem, żeby mówić po prostu Mike.

-A no tak. Sorka- powiedział. - Więc tak, na chodzenie proszę się przestawiać powoli. Na przykład do szkoły lepiej jeszcze jeździć na wózku, ale w placówce może się Pan poruszać o kulach. W domu niech pan stara się chodzić bez kul. Rozumie Pan o co chodzi?

-Tak nie zabardzo...

-Okej, musi Pan stopniowo przyzwyczajać się chodzenia...

-Rachel mi będzie mówiła, gdzie czym mogę. Prawda misia? - popatrzył na mnie.

-Czemu misia? - zaśmiałam się - widzisz gdzieś futro? Albo szpony?

-Szpony tak troche- spuścił wzrok na moje paznokcie.

Nie są jakieś masakrycznie długie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie są jakieś masakrycznie długie. Mike jak zwykle przesadza.

-To ci z tą pomocą? - dopytał rozbawiony lekarz.

-A tak, oczywiście, że pomogę - powiedziałam uśmiechnięta.

-Dobrze, więc jakby się coś działo, to niezwłocznie proszę przyjechać. Oczywiście może Pan sobie robić jakieś ćwiczenia na nogi. To chyba tyle... - zastanowił się chwilę. - Dobrze, za paręnaście minut przyniosę wypis, więc możecie się na luzie pakować- posłał nam lekki uśmiech.

-Dziękujemy.

Powiedzieliśmy, a doktor wyszedł. Zaczęłam pakować rzeczy Michaela do jego torby.

-Pójdę do łazienki po rzeczy- powiedział chłopak.

-Na pewno dasz radę?

-Tak- powiedział pewny.

Ash stwierdził, że idzie w międzyczasie do sklepu na zakupy, bo niema nic w lodówce, a Calum oczywiście poszedł z nim. Co do Luka chyba wiadomo gdzie, a bardziej do kogo poszedł.

Mike swoim tempem poszedł do łazienki i wrócił po kilku minutach, wraz, że swoimi rzeczami.

-Proszę - podał mi rzeczy.

-Dziękuję.

Ja pakowałam rzeczy, a Mike bawił się swoim telefonem... Czemu on jest takim dzieckiem?

Zmęczona położyłam się na łóżku i przymknęłam oczy.

-Niedługo będziemy w domu, to się wyśpimy... - usłyszałam Michaela i dźwięk odkładanej komórki.

-Ja mam jeszcze dzisiaj trening. Ale Maggie przełożyła go na 18.30.

-No. To krótka drzemka i tak będzie. Szukaj plusów - zaśmiał się.

-W miom życiu jest ich mało... Jeszcze Alan się chce spotkać. Miałam do niego zadzwonić, ale boję się, że będzie niezręcznie...

-To może zaproś go do nas, pójdziecie do naszego pokoju...

-Mogę go zaprosić do nas?

-Jasne, że tak- uśmiechnął się, a ja go lekko pocałowałam.

Oczywiście jak zawsze nam coś, a bardziej ktoś przerwał. Tym razem to lekarz który trzymał jakiś plik kartek. Zepewne wypis dla Michaela.

-Więc tak. Tu macie wypis- podał nam zszyte se sobą dwie kartki. - A tu napisałem dla was przykłady ćwiczeń, lub coś do jedzenia, co też wzmocni ciało. Napisałem w wordzie i wydrukowałem. Gdybym napisał pewnie byście się nie rozczytali- zaśmiał się i podał nam oddzielną kartkę.- To wszystko. Do zobaczenia, mam nadzieję, że w innych okolicznościach - posłał nam uśmiech.

-Dziękujemy. Do widzenia.

Lekarz wyszedł, a przyszedł za to Luke.

-No i co?

-Mamy już wypis- powiedział szczęśliwy Clifford. - Skończymy się pakować, poczekamy na chłopaków i spadamy stąd.

-No i zajebiscie. Co jeszcze trzeba zrobić?

-Opróżnić szafki.

-To daj ja to już zrobię, a ty się połóż, bo zaraz padniesz - zaśmiał się blondyn.

-Dzięki - powiedziałam wdzięczna i się położyłam.

Poczułam, że obok mnie położył się Michael. Skąd wiem, że on? Bo mnie obiął i zaczął obcałowywać po całej twarzy, co wywołało mój śmiech.

-Michael! - zawołałam zaśmiana.

-Nie chce za bardzo oglądać jak moi przyjaciele uprawiają sex- powiedział Luke.

-To wyjdź - zaśmiał się Mike - żartuję.

Po jakiś dziesięciu minutach przyszli szczęśliwi Ash i Calum.

-No to co!? Opuszczamy wreszcie tą budę! - ekscytował się Hood.

-Opanuj emocje- powiedział Ash  próbując zapanować nad energicznie wymachiwanymi rękoma swojego chłopaka.

-Oj dobra, dobra.

Chłopcy wzięli rzeczy Mike'a, a on w międzyczasie czasie wstał. Podałam mu rękę i zaczęliśmy powoli iść. Chłopak starał się iść jak najszybciej, co mi się trochę nie podobało.

-Powoli, nigdzie się nam nie śpieszy - powiedziałam.

-Sorry, że chce jak najszybciej normalnie chodzić - powiedział chamsko.

-O co ci chodzi!? - wkurzyłam się.

-O to, że zachowujesz się jak moja matka, którą nie jesteś! Sam sobie potrafię poradzić i nie potrzebuje pomocy, szczególnie twojej! - zobaczyłam, że chłopcy stanęli i zaczęli nam się przypatrywać. - Myślisz, że coś pomagasz, ale tak nie jest! - powiedział mi prosto w twarz.

-To jak jestem taka beznadziejna to sobie radź sam.

Puściłam jego rękę i powstrzymując łzy wyszłam ze szpitala. Poszłam do parku gdzie nie szczędziłam sobie łez...

Michael pov

Dlaczego ja to powiedziałem!? Przecież ja tak nie uważam! Po prostu musiałem się wyżyć, ale nie chciałem tego robić na niej...

Po pół godziny jeździmy po okolicy i jej szukamy, ale nie ma po niej śladu. Dodatkowo nie odbiera telefonu.

Zrezygnowani poszliśmy do domu, a ja cały czas próbowałem się do niej dodzwonić...

***
Mała drama! Liczę na gwiazdki😘❤️

(Nie) idealny | M.C //ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz