Rachel pov
Rano wstałam i poszłam się umyć, a potem zjeść śniadanie. Jest dzisiaj ciepło, więc się ubrałam tak :
Mimo wszystko i tak najbardziej lubię duże bluzy. Mój telefon zaczął dzwonić. To Michael.
###
-Coś się stało? - spytałam.
-Nie- zaśmiał się - po prostu już jesteśmy i czekamy na ciebie.
-Aaa... To ja już idę.
-Czekamy.
###
Szybko wzięłam mój plecak i wyszłam z domu. Mieszkam na 5 piętrze, więc zjechałam windą, bo na schodach bym się pewnie zabiła.
-Hej- powitałam się prztulasem z Ashem.
-Hej, wsiadaj- otworzył mi tylnie drzwi.
Wsiadłam do samochodu, a Ashton za mną. Ja siedziałam na środku. Po jednej mojej stronie siedział Mike, a po drugiej Irwin. Luke i Calum siedzieli z przodu.
Z każdym się przywitałam. Droga nam minęła w miłej atmosferze. Chłopcy pomogli Michaelowi wysiąść, z czego nie był zadowolony.
-Sam bym sobie dał radę. Wystarczyło wyjąć wózek- fuknął.
-Spokojnie--powiedziałam. - Chcemy tylko pomóc. Zobaczysz, już nie długo nie będziesz potrzebował wózka.
-Ja w to nie wierzę. Nie mam szczęścia w życiu...
-To uwierz. Wtedy ci się uda- uśmiechnęłam się lekko.
-Dziękuję, że mnie wspierasz. Wam chłopaki też - powiedział Mike.
-Właśnie, Rachel- powiedział Cal w drodze po sale od geografii.-Jest coś co musimy ci powiedzieć... - Tak jakby się trochę... zestresował?
-Mów śmiało.
-No bo... Tak jakby... - zaczął się bawić palcami...
-No wyduś to z siebie- zaśmiałam się.
-jaiashtonjesteśmygejamiijesteśmyrazem.
-Nic nie zrozumiałam - zaśmiałam się ponownie- spokojnie- złapałam jego dłonie, żeby go uspokoić.
-Ja i Ashton jesteśmy gejami i jesteśmy razem.
Zatkało mnie. Nie spodziewałam się tego kompletnie. Nie wyglądają na geji.
-Rachel? - Ash pomachał mi przed twarzą, a ja się otrząsnęłam.
-Tak? - spytałam głupio.
-Em... Pytałem się czy nas akceptujesz... - podrapał się z tyłu głowy.
-Co to za pytanie? Oczywiście, że tak- przytuliłam go lekko, on to odwzajamnił trochę za mocno. - Dusisz- jęknęłam.
-Sory. Cieszę się, że nie masz nic przeciwko...
-Daj spokój - zaśmiałam się.
W tym momencie zadzwonił dzwonek. Geografia to jeden z nielicznych przedmiotów, które lubię. Zaliczają się też do nich muzyka i wf.
-Zapraszam--nauczycielka otworzyła drzwi i weszliśmy wszyscy do sali.
Ja usiadłam z Lukiem i Mike'iem, bo w części sal są trzyosobowe ławki, a Cashton w ławce za nami.
-Witam, wyciągamy szybciutko karteczki i piszemy naszą zapowiedzianą kartkówkę.
-Proszę pani- powiedzial Luke. - Bo my - pokazał na siebie, Asha, Mike i Cala- jesteśmy nowi.
-Yhym... Wy nie piszecie. Dobra, podpisujemy się. Pierwsze pytanie...
Mielismy pięć zadań. Jako, że bardzo lubię ten przedmiot, dla mnie to była łatwizna. Jako pierwsza oddałam kartkę i wróciłam do ławki.
-Już? - spytała nauczycielka.
-Tak- powiedziałam obojętnie.
-Macie ostatnie 5 minut. Potem raszta lekcji wolna, a ja sprawdzę te kartkówki.
Ja, Mike i Luke odwróciliśmy się do chłopców z tyłu.
-Co później mamy? - spytał Cal.
-Wf- powiedział smutny Mike- chciałbym ćwiczyć - westchnął.
-Jeszcze będziesz ćwiczył - poklepał go po ramieniu Luke.
-Ta... Bo jeszcze ci uwierzę- zaśmiał się Mike.
Zadzwonił dzwonek. Skierowaliśmy się do szatni. Chłopcy do męskiej, a ja do damskiej. Szybko się przebrałam i wyszłam z pomieszczenia. Na zewnątrz był tylko Mike.
-Oni nadal tam? - spytałam, pokazując na męską szatnie.
-Ta, ja tam trochę przeszkadzam- odwrócił wzrok, ale widziałam, że mu bardzo przykro.
-Michael... - kucnęłam przy nim. - będzie dobrze... - pogłaskałam go po policzku- naprawdę, uwierz że ci się uda...
-Michel górą! - usłyszałam Cala- no co? Pasujecie do siebie.
-Chodźmy, bo był już dzwonek- powiedział Ash.
Przez sporą część wf myślałam nad słowami Caluma... Czy my naprawdę do siebie pasujemy? Znamy się chyba 3 dni, a już się zachowujemy jakbyśmy ze sobą kręcili... Chyba podoba mi się Michael Clifford...
Po szkole poszliśmy do domu chłopaków. Luke poszedł zamówić pizze, a reszta poszła do salonu.
-Oglądamy Krainę Lodu? - spytał Ash.
-No oczywiście! - ucieszył się Mike.
-Chłopaki... - podrapałam się z tyłu głowy - ja nigdy tego nie oglądam...
-Co!? - wytrzeszczał oczy Irwin.
-No... Nie miałam zbytnio czasu.
Usiedliśmy wszyscy na kanapach I zaczęliśmy oglądać bajkę. Ogólnie bajka jest super. Jest mega łatwa w odbiorze i ma zajefajne piosenki. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-To pewnie pizza - powiedział Cal- pójdę odebrać.
Wstał, zabrał portfel ze stolika i poszedł do drzwi. Po kinku minutach wrócił z dwoma opakowaniami pizzy.
-Em... Rachel? - powiedział skokowany Luke. - No bo... Tak jakby - podrapał się po głowie. - Nie pomyślałem o tobie i wziąłem jedną i oliwkami i jedną z ananasem, bo Ash nie cierpi oliwek. Przepraszam, powinienem spytać.
-Nic się nie stało - zaśmiałam się. - Ja zjem każdą pizze.
Wróciliśmy do oglądania. Zjadłam dwa kawałki i poczułam, że ogarnia mnie sen. Zasnęłam opierając się o ramię Mike'a.
Michael pov
Poczułem głowę dziewczyny na swoim ramieniu. Popatrzyłem na nią i zobaczyłem, że zasnęła. Wyglądała tak mega uroczo... Nigdy nie powiedziałbym, że ma taki cięty język.
Położyłem jej głowę na moich kolanach, a resztę jej ciała udało mi się położyć na Calumie, co spotkało się z jego zdziwionym wzrokiem.
-Ciii. Dajmy jej spać - powiedziałem pół szeptem.
Chłopaki się po cichu ulotnili, a ja zostałem z dziewczyną na kanapie.
***
Hejka! Witam was w tym złym dla mnie dniu. Mamy kolejny rozdział! I jak to ja zapraszam was do komentowania i zostania gwiazdki😘❤️
CZYTASZ
(Nie) idealny | M.C //ZAKOŃCZONE
Short StoryChłopak na wózku, który nie przepada ze swoją przypadłością i dziewczyna, której to ani trochę nie przeszkadza.. Co z tego wyniknie? *Publikacja zawiera przekleństwa