Rachel pov
Tydzień później już było wszystko okej. Była tylko jedna rzecz, która mi nie pasowała... Nadopiekuńczość Michaela.
Co do treningów... Zostały dwa tygodnie do finału, a my jesteśmy w czarnej dupie. I to dosłownie, przez to, że byłam chora, nie mogłam być na treningach.
Do szkoły poszłam ubrana w to:
Po drodze zajechaliśmy do Starbucks. Ja jak zawsze wzięłam Carmelowe Frappuccino, a co wzięli chłopaki, to nie pamiętam.
Na naszej pierwszej lekcji, czyli matematyce usiadłam z Calumem. Zauważyłam, że Mike się zaczął ode mnie tak jakby odsuwać.
Jest mi z tego powodu mega przykro i staram się tego nie pokazywać, ale chyba mi to za bardzo nie wychodzi.
-Rachel, może zrobisz przykład na tablicy? - powiedziała nauczycielka.
Kiwnęłam głową i podeszłam do tablicy. Tematem są działania na zbiorach, co dla mnie jest proste, więc bez najmniejszego problemu, wykonałam zadanie.
-Dziękuję, możesz wrócić na miejsce.
To, co mi kazała, to uczyniłam. Gdy usiadłam na miejsce Calum powiedział mi na ucho.
-Uśmiechnij się trochę.
-Nie mam do tego powodu - powiedziałam z westchnięciem.
-Pogadamy o tym na przerwie?
-Yhym - z nim, oprócz Mike'a, miałam chyba najlepszy kontakt.
Po lekcji Calum zabrał mnie na boisko i tam usiedliśmy tylko we dwoje.
-Co jest?- popatrzył na mnie z troską.
-Czuje, że Michael się ode mnie odsuwa. I jest mi po prostu przykro- czułam, że łzy zbierały mi się w kącikach oczu.
-On cię bardzo kocha- przytulił mnie, a ja się w niego wtuliłam.
-Ostatnio tego jakoś nie czuję... Boję się, że on mnie już nie kocha.
-Nawet nie mów takich bzdur- potarł czule moje plecy.
-Co teraz mamy? - szybko zmieniłam temat.
-WF.
-Dobra, to ja się idę przebrać.
Wstałam i poszłam do szatni. Tam przebrałam się w sportowy strój.
Bojąc się komfrontacji z Michaelem, zostałam w szatni do końca przerwy. Gdy zadzwonił dzwonek, poszłam na salę.-Więc tak, dobieramy się w pary, chłopak-dziewczyna. I biegamy po 15 minut. Jak dziewczyny biegną, chłopaki liczą kółka, a potem na odwrót. Wszystko jasne? - każdy kiwnął głową. - To świetnie. Za trzy minuty widzę dziewczyny na linii startu.
Nie minęła chwila, a przy mnie pojawił się Calum. Dziękowałam mu za to w duchu. Kątem oka zobaczyłam, że do Michaela podeszła. Lili. Zaraz się chyba porycze...
Calum posłał mi pocieszający uśmiech, a ja udałam się na start. Po usłyszeniu gwizdka, ruszyłam.
Po jakiś 10 minutach, zaczęłam odczuwać już trochę zmęczenie. Mam już chyba 10 okrążeń, każdy po około 700 metrów. Chyba najszybciej z dziewczyn.
Po skończeniu biegu, Calum mi podał butelkę z wodą. Każdy, nawet nauczyciel patrzył na mnie zdziwiony.
-Dziewczyno, ty wiesz ile przebiegłaś!? - powiedział Cal.
-Nie wiem. Pewnie słaby czas, biegam tak może nie wiem... 80% możliwości. Potem mam trening więc nie chciałam tracić za dużo siły...
-Tu przebiegłaś 11 kilometrów! - zawołał nauczyciel. - w 15 minut! Popatrz na resztę dziewczyn! One przebiegły połowę z tego co ty i zgonują na ziemi!
-Może mają słabą kondycję, przez konkurs dużo ćwiczę, więc mam dobrą kondycję...
-Chcesz pobiec z chłopakami? - zaproponował wfista. - Mają lepszą kondycję.
-Mogę. Tylko dajcie mi jeszcze pić - zaśmiałam się.
-Rachel... - Mike do mnie podszedł. - Możemy potem porozmawiać? - spytał nieśmiało.
-Jasne.
Po chwili stałam z chłopakami na linii startu. Nauczyciel powiedział, że on mi policzy czas. Po usłyszeniu gwizdka ruszyłam.
Szczerze, to teraz się już bardziej trochę zmęczyłam. Już nawet nie liczyłam okrążeń. Gdy usłyszałam gwiazdek końcowy, padłam zmęczona na ziemię. Po chwili znalazła się cała grupka ludzi. Mike usiadł na ziemi i dał moją głowę, na swoje nogi.
-Oj, już tam nie przesadzajcie. Nic mi nie jest - powiedziałam i chciałam wstać, ale zakręciło mi się w głowie.
-Leż i się nie ruszaj- zarządził nauczyciel. - To pewnie z wysiłku. Masz coś do jedzenia? - Pokręciłam głową. - A co jadłaś od rana?
Ojć... Tak troszkę zapomniałam o śniadaniu... To wszystko przez ten cholerny budzik, który nie zadzwonił.
-Rachel... Powiedz, że coś od rana zjadłaś- powiedział zmartwiony Ash.
-No zapomniałam Jezuu... Zaspałam i nie zdążyłam zjeść.
-Dobra, ty i Mike jesteście zwolnieni do końca dnia, macie iść w tej chwili do Maka, czy innego fast fooda.
-Okej.
Zrobiliśmy to, co nam kazał. Szliśmy do Maka w kompletnej ciszy. Nikt nie wiedział jak zacząć rozmowę. W McDonald's, gdy usiedliśmy z naszym jedzeniem, Michael wreszcie się odezwał.
-Rachel... Nie osądzam cię, ani nic... Jestem z tobą szczery i chce, żebyś ty też była - Nie wiedziałam o co chodzi, a chłopak wyciągnął telefon. - Wyjaśnij mi, czemu siedzisz na nim okrakiem.
Pokazał mi zdjęcie z dzisiaj, jak siedziałam na kolanach Caluma, gdy on mnie pocieszał.
-Czy ty nas śledziłeś?
-Dostałem anonima, dlatego na spokojnie chce to wyjaśnić.
-Tak, siedziałam na Calumie, dlatego bo... - trudno mi było to powiedzieć.
-Bo?- popatrzył smutny i ciekawy.
-Mnie pocieszał - powiedziałam cicho.
-Czemu miał cię pocieszać?
-Bo czuje jakbyś się ode mnie cały czas oddalał.
***😘❤️
CZYTASZ
(Nie) idealny | M.C //ZAKOŃCZONE
ContoChłopak na wózku, który nie przepada ze swoją przypadłością i dziewczyna, której to ani trochę nie przeszkadza.. Co z tego wyniknie? *Publikacja zawiera przekleństwa