Rozdział VIII

2.2K 164 12
                                    

Otwieram oczy. Jest już dzień. Rozglądam się w poszukiwaniu Dimy. Czuję ciepło w domu, to na pewno jego sprawka. Do moich uszu dociera głośne stukanie. Kieruję się za dźwiękiem i dostrzegam na podwórku mojego faceta, który rąbie drzewo, a drugi z kolei tnie je piłą mechaniczną. Idę pospiesznie do łazienki myję zęby i nakładam lekki make up. Następnie wpadam do sypialni i ubieram ciepłe legginsy i tym razem dopasowany, ciepły sweterek. Wkładam grubą kurtkę i wychodzę na zewnątrz. Dima skupiony jest na rąbaniu. Jednym szybkim ruchem podwija siekierę do góry, a następnie rozbija klocek po klocku. Kolega jednak mnie dostrzega i wita się ze mną ściągając czapkę. Uśmiecham się do niego i też kiwam głową. Spoglądam na Dmitrija jak podrywa siekierę do góry i jak w transie rozbija kawałki drzewa. Kolega krzyczy coś do niego po rosyjsku wtedy obraca się  w moją stronę i od razu się uśmiecha. Wbija siekierę w klocek, a następnie idzie w moją stronę.
- Cześć laleczko, wyspałaś się? Zbliża się do mnie i całuje mnie namiętnie. Czuję jego słodkie, pełne usta wymieszane z lekkim słonym potem. Ogarnia mnie podniecenie.
- Tak. Łapię go za kurtkę obiema rękami i przysuwam do siebie. Jest zdyszany, a na czole widzę krople potu.  Jadłeś śniadanie?
- Nie. Nie chciałem hałasować, żebyś mogła się wyspać.
- Więc na co masz ochotę? Pytam zadowolona.
- Na ciebie. Sapie zmachany.
- To będzie na deser. Droczę się i pocieram nosem o jego nos. Przygotuję coś dla ciebie i kolegi. Dima zwraca się do niego, a on gasi piłę i kładzie ją na ziemię, po czym powolnym krokiem zbliża się do nas.
- Daszo to jest Pavel. Mój przyjaciel. Mężczyzna ściąga czapkę i uśmiecha się do mnie. Ma jasnoniebieskie oczy i jasną karnację. Włosy blond, dłuższe niż Dima, jednak teraz są ulizane od czapki. Jest trochę niższy od mojego faceta.
- Witaj Daszo miło cię poznać. Zwraca się do mnie po angielsku.
- Wzajemnie Pavel. Posyłam mu szczery uśmiech.
- To ja nie przeszkadzam dłużej i idę przygotować śniadanie. Dima jeszcze raz szybko mnie całuje doprowadzając moje ciało do szaleństwa i tęsknoty za jego bliskością.
- Też to czuję. Stwierdza patrząc mi w oczy. Mimo mrozu na dworze czuję wypieki na twarzy na wspomnienie bliskości z Dimą. Spuszczam wzrok i idę pospiesznie do domu. Przygotowuję im jajecznicę na boczku i do tego pomidory ze śmietaną oraz ciepłą herbatę z cytryną. Wołam ich. Po chwili wchodzą cali zgrzani i z rumieńcamii na twarzach. Jajecznica znika z talerzy w mgnieniu oka. - Masz bardzo przytulny dom Daszo. Zwraca się do mnie łamaną angielszczyzną Pavel.
- Dziękuję. Posyłam mu szczery uśmiech. Dima stale na mnie patrzy i uśmiecha się pod nosem.
- Widzę to Dima.
- Ale co? Udaje, że nie wie o co mi chodzi.
- Cieszysz się pod nosem. Łapie mnie w tali i przysuwa do siebie. Siadam mu ostrożnie na kolanach. Nie odrywa ode mnie swoich czarnych oczu. Schyla się tuż obok mojej szyi i słyszę jak wdycha mój zapach. Mam krótki, płytki oddech, serce mi wali jak ta siekiera, którą przed chwilą rozłupywał drzewo.
- Ślicznie wyglądasz i pachniesz. Stwierdza. Po moim ciele przebiega setki dreszczy, które kierują się prosto do mojego krocza gdzie następuje kumulacja i wielkie oczekiwanie na niego. Otwieram usta i nabieram głęboko powietrza. Jestem taka zamroczona jego obecnością i wytrącona z równowagi, że nie myślę racjonalnie tylko poddaje mu się cała jak marionetka i czekam tylko na jego znak, aby móc cokolwiek zrobić. Nagle ktoś wali do drzwi, wchodzi jak do siebie i trzaska drzwiami. Wstaję szybko z zaskoczenia. Z otwartą buzią rozpoznaję moją przyjaciółkę.
- Gdzieś ty się podziewała przez tyle czasu?! Wrzeszczy na mnie, a ja biegnę ją ucałować na przywitanie. – Myślałam, że zejdę na zawał, bo się nie odzywałaś, dzwoniłam do ciebie jak poparzona, ale telefon masz stale wyłączony! Ściskam ją z całej siły z radości. Odsuwa mnie od siebie i mierzy od stóp do głów. - Widać ci już brzuszek. Cieszy się. – Wszystko w porządku jesteś zdrowa? Ty i dziecko? Pyta.
- Dzieci. Odpowiadam. To bliźniaki mówię ucieszona.
- Co?! Pucha robi wielkie oczy jak spodki od talerza. - O żesz w mordę! Ale Aleksander cię załatwił! Kiwa głową z niedowierzaniem i łapie mnie za brzuch. Słyszę za nami nerwowe chrząkanie. Odwracam się i widzę zaniepokojonego Dmitrija.
- Wszystko w porządku Daszo? Pyta niecierpliwie.
- Tak. Kiwam głową, a moją twarz oblewają rumieńce. Biorę moją przyjaciółkę za rękę i prowadzę do kuchni. Dima, Pavel to Marta moja najlepsza przyjaciółka. Witają się z nią uściskiem dłoni.
- Pavel wracamy do pracy, a wy sobie w tym czasie porozmawiajcie. Zwraca się do mnie czule Dima. Nie odrywa ode mnie swojego czarnego wzroku. Wstaje i zbliża się do mnie dając mi czułego buziaka. Stoję zakłopotana i czerwona jak cegła bo widzę minę Marty. Stoi z otwartą buzią i patrzy na mnie jak na jakiegoś dziwaka nic nie rozumiejąc.
- Czy ja dobrze widziałam?! Czy on przed chwilą cię pocałował?! Pucha macha swoją blond głową energicznie w prawo i lewo nie mogąc dojść do siebie. – Co się tutaj dzieje do cholery?! Kto to jest w ogóle?! Krzyczy poirytowana.
- Mój facet. Odpowiadam spokojnie.
- Że co?! Puchy głos robi się coraz bardziej piskliwy. W końcu bezradna siada na kanapę. – Zrób mi drinka. Muszę wypić żeby za tobą nadążyć i cię zrozumieć. Opiera swoją dłoń o czoło i udaje, że ją boli głowa. Musisz mi wszystko opowiedzieć bo nic nie rozumiem. Robię jej drinka z whisky i colą. Siadam obok niej i zaczynam wszystko opowiadać. Po niespełna godzinie kończę swoją historię.
- Darka, ja pierdole, ale kocioł, co ty teraz zrobisz?! Z tego co opowiadasz to ten Dmitrij cię kocha, no i Aleksander też. Wiesz jak on za tobą szaleje. Widziałam na własne oczy, martwi się o ciebie, na pewno już do niego dotarły wieści, że jesteś w swoim domu. Co z dziećmi? Powiesz mu?
- Szczerze. To nie wiem. Nie wiem co mam zrobić. Kręce nerwowo swoimi palcami. Wychodzi na to, że kocham jednego i drugiego.. Aleksander mnie zdradził. Ożenił się, zostawił mnie samą sobie. Dima był przy mnie. Pomagał mi, zresztą jak widzisz pomaga mi do dzisiaj.
- Widzę. I widzę, że coś do ciebie czuje. A ty go kochasz? Pyta.
- Nie wiem. Na pewno za nim szaleję. Jest inny taki opiekuńczy, imponuje mi, wiem, że zależy mu na mnie. No i co ci powiem, pociąga mnie i to bardzo.. Czerwienie się i zawstydzam.
- Bzykaliście się?! Krzyczy Puszka.
- Dzisiaj w nocy dwa razy. Mówię zażenowana. Marta ma oczy wielkie jak spodki. Co z Aleksandrem? Nie tęsknisz za nim? Nie chcesz wiedzieć co się naprawdę stało? On jest ojcem twoich dzieci.. Powiesz mu o ciąży?
- Nie wiem, na razie chcę żyć tutaj w spokoju z Dimą i przygotowywać się do bycia mamą. Dzieci są teraz najważniejsze.
- On tu przyjedzie jak się dowie, że tu jesteś. Szukał cię. Wynajął detektywa, który obserwował twój dom. Na pewno już wie, że jesteś tu z facetem. Wpadnie w szał.
- A jak jego stosunki z żoną? Pytam poirytowana.
- Rozwodzi się. Wszystko jest w trakcie. Straci dużo pieniędzy, ale nie przejmuje się tym.
- A jak jego rodzina na całe to zajście zareagowała?
- Wiedzą o wszystkim, że cię uprowadzili żeby zmusić go do ślubu.
- To nie zmienia faktu, że mnie zdradził z rudą. Na pewno z nią był.. Szepczę urażona.
- No wiesz, a ty jesteś z Dimą.. Patrzy na mnie wymownie Pucha. Zresztą to jest twoje życie cokolwiek postanowisz będę stała za tobą murem. Wiedz tylko, że Aleksander czeka na twój ślad i na pewno się tu zjawi prędzej czy później. On zamierza o ciebie walczyć. Obiecałam, że jak tylko będę miała od ciebie jakikolwiek znak to mu o tym powiem. Chociaż myślę, że już na pewno wie, co się tutaj dzieje. Jednak dla mnie liczy się to żebyś to ty była szczęśliwa i będę z tobą cokolwiek postanowisz i z którymkolwiek będziesz. A teraz mów, który jest lepszy w łóżku? Pucha zaciera ręce i czeka w napięciu na moją odpowiedź.
- Pucha jesteś zboczona wiesz?! Krzyczę zaskoczona jej pytaniem.
- O jeny, a co to takiego?! Chyba czujesz różnicę prawda? Mówi ucieszona.
- Powiedz lepiej jak ci się układa z Viktorem? Pytam ciekawa.
- W łóżku? Śmieje się.
- Nie, poza łóżkiem. Pokazuje jej zadziornie język.
- Sielanka trwa. Uśmiecha się. Pomału przygotowujemy się do świąt, nie wiemy gdzie mamy je spędzić. U Aleksandra w domu jest grobowa atmosfera, wszyscy chodzą nabuzowani i wkurzeni oprócz Nadii, która biega cała w skowronkach bo się zakochała.
- Cieszę się, że jej się układa. To fajna dziewczyna lubię ją, a poza tym zasłużyła na szczęście. Jej Jurij bardzo mi pomógł w szpitalu.
- Coooo?! To on wiedział gdzie byłaś i nic nam nie powiedział?! Aleksander go zje z wściekłości!
- O ile się dowie. Stwierdzam. Jest lekarzem obowiązuje go tajemnica lekarska. Prosiłam go o to i cieszę się, że dotrzymał słowa. Więc ty też masz nic nie mówić i dalej żyć w nieświadomości.
- Darka czy ty sama wiesz na pewno czego chcesz? Czy robisz dobrze? Moja przyjaciółka patrzy na mnie zmartwionym wzrokiem.
- Nie wiem, ale czuję, że Dima to jest ten facet, którego potrzebuję.
- Tak samo myśli o tobie Aleksander. Stwierdza Marta.
- Ale on się ożenił z inną. Mówię pełna goryczy.
- Dla ciebie się z nią ożenił to był warunek żeby puścili cię wolno. Stwierdza spokojnie.
- Dobra Marta, Aleksander jest bogaty stać go na wszystko i chcesz mi powiedzieć, że tak dał się wysterować, że aż ślub musiał brać?! Gdyby chciał na pewno znalazłby inne rozwiązanie! Krzyczę wściekła.
- Hmmm.. Pucha patrzy mi w oczy. – Masz rację, nie pomyślałam o tym.
- A ja miałam dużo czasu w szpitalu i myślałam o wielu rzeczach. Próbowałam go rozgryźć co mogło nim kierować i nie wpadłam na nic mądrego, godnego aż takiego poświęcenia.
- Może oni chcieli cię zabić? Mówi przerażona Pucha.
- Nie wierzę w to, Aleksander ma tylu goryli przy sobie, na pewno umiałby to ogarnąć. Widocznie nie chciał lub miał w tym ślubie jakiś własny ukryty cel. Dla własnego spokoju pewnie go wymyślił.
- To mówisz, że Dmitrij to ten właściwy facet? Pucha patrzy na mnie podejrzliwym wzrokiem i z tajemniczym uśmiechem na ustach.
- Jest inny. Troszczy się o mnie, jest taki dobry dla mnie. No i mówi, że mnie kocha, a przy tym jest taki przystojny i pociągający. Czuję jak moje policzki płoną.
- Widzę, jesteś jakaś inna jak o nim mówisz. Taka zamyślona i spokojna. Stwierdza Marta.
- Czuję się przy nim bezpiecznie. On ma dzisiaj urodziny, chcę mu zrobić niespodziankę i upiec tort oprócz tego przygotować jakąś dobrą kolację.
- Nie wiem co mam powiedzieć Viktorowi on na pewno skontaktuje się z Aleksandrem. Stwierdza rozgoryczona Marta.
- Prawdę, że tu jestem i mam się świetnie. A on niech się zajmuje własną żoną i da mi święty spokój. Wstaję wkurzona i idę do kuchni. Moja przyjaciółka podchodzi do mnie i mnie przytula.
- Wszystko się jakoś ułoży. Najważniejsze żebyś ty była szczęśliwa, a dzieci zdrowe. Stwierdza.
- A.. Miałam cię jeszcze ochrzanić za to, że twój telefon milczy. Może włączyłabyś go w końcu?! Chcę mieć z tobą kontakt i więcej się nie martwić. Mam być na bieżąco informowana o twoim stanie, samopoczuciu i relacji z Dmitrijem. Chcę wiedzieć wszystko. Cieszy się do mnie wymowne. Domyślam się, że jest zajebisty w łóżku. Patrzy na mnie spod byka oblizując usta, a ja pękam ze śmiechu.
- Dobra Kochana  życzę ci udanego wieczoru i miłego świętowania. Muszę już wracać do Viktora. Całuje mnie czule na pożegnanie i ściska mocno.
- Obiecuję, że następnym razem bardziej o ciebie zadbam i kupię twoje ulubione ciastka. Szepczę jej do ucha, a ona śmieje się w głos.
- Dobrze, trzymam cię za słowo, a teraz uciekam. Wkłada na siebie ciepłą kurtkę i czapkę na blond głowę, a po chwili zostaję w domu sama.
- Do zobaczenia. Szepczę. Zbliżam się do okna i zaglądam na swojego faceta, całego spoconego i umęczonego rąbaniem drzewa. Na jego widok moje serce się raduje i ściska mnie wręcz w żołądku, że mam takie szczęście i jego u swojego boku. Idę do kuchni w poszukiwaniu składników na tort. Na szczęście Pavel kupił wiele produktów i na pewno zaskoczę Dimę. Po chwili biszkopt piecze się już w piekarniku, a ja zabieram się za przygotowanie obiadu dla chłopaków, dzisiaj mam ochotę na spaghetti.
Po smacznym obiedzie chłopaki wrócili do pracy, a ja zaczynam świąteczne porządki. Wchodzę na poddasze w poszukiwaniu świątecznych ozdób. Chcę choć trochę udekorować swój dom i cieszyć się tym czasem. Spocona i pełna podziwu dla swojej pracy padam na kanapę i podziwiam swój nowy, stary dom gotowy na święta. Tort gotowy chłodzi się w lodówce. Na kolację będzie niespodzianka. Spoglądam na zegar dochodzi 16.00 na dworze jest już ciemno. W tym momencie drzwi się otwierają i wchodzi Dmitrij.
- Cześć Laleczko. Uśmiech nie schodzi z jego twarzy. – Na dziś koniec. Ściąga rękawice i rozpina kurtkę, jest cały w trocinach. – Idę się od razu wykąpać bo jestem cały brudny. Jak tutaj się zmieniło. Patrzy z podziwem na okna pełne ozdób, świąteczne zasłony, skrzaty poustawiane na meblach i podłodze. Kolorowe lampki błyszczące na oknach.
- Dziękuję, zawsze 6 grudnia zaczynam dekorować dom i odliczać dni do świąt. Dima podchodzi do mnie i daje mi szybkiego całusa, po czym udaje się do łazienki. Krzątam się po domu jak poparzona. Czuję ścisk w żołądku bo nie wiem co za chwilę się wydarzy jak Dima wyjdzie z łazienki. Po chwili widzę go w pokoju owiniętego ręcznikiem od pasa w dół, włosy ma nadal mokre i klatkę piersiową też. Uśmiecha się do mnie zalotnie. Ostrożnie zbliża się i łapie mnie w pasie po czym w końcu namiętnie całuje. Nogi uginają się pode mną z podniecenia, a impulsy pożądania biegają po całym moim ciele.
- Stęskniłem się dzisiaj za tobą. Zwraca się do mnie patrząc mi w oczy. – Masz piękne oczy Daszo.
- Dziękuję. Mówię zażenowana.
- Idź się ubierz ładnie, zabieram cię na kolację. Zwraca się do mnie poważnie.
- Ale ja ci też przygotowałam coś na kolację. Mówię zaskoczona.
- To zjem jak wrócimy. Mówi stanowczo. – Zaczniemy od deseru, pomogę ci się rozebrać. Posyła mi swój uśmiech w stylu „nikt mi nie odmawia". Dima pożera mnie wzrokiem i zbliża się do mnie ostrożnie, po drodze całkiem przez przypadek spada jego ręcznik, ukazując jego męskość bardzo zadowoloną z tego, że mnie widzi. Rozgrzana jego widokiem czuję jak wewnątrz i na zewnątrz płonę z pożądania. Dima przyciąga mnie do siebie i całuje żarliwie, wypełniając językiem moje usta. Po moim ciele czuję jakby biegało stado mrówek. BA! Całe mrowisko! Jego dłonie zdejmują delikatnie ze mnie bluzkę, a sprawne palce odpinają najpierw biustonosz, a potem zabierają się za spodnie. Wielkie i ciepłe dłonie Dimy lądują na moich piersiach. Klęka przede mną i ugniata je obiema dłońmi przyglądając się uważnie temu. Oprócz tego składa na nich ciepłe pocałunki, podgryza je lekko po czym dmucha na nie czym w ostateczności doprowadza mnie do szaleństwa. Jęczę stale z przyjemności jaką zadaje mi mój mężczyzna. Dima w końcu wstaje nie spuszczając mnie z oczu, bierze mnie sprawnie na ręce i niesie do sypialni. Pomaga sobie nogą i kopie w drzwi, żebyśmy mogli przejść. Kładzie mnie delikatnie na łóżku i natychmiast zakleszcza. Leży nade mną całując mnie namiętnie, ugniatając moje pełne piersi.

A ja odchylam głowę do tyłu z rozkoszy i jęczę zadowolona z podniecenia jakie mi zadaje. Kładę dłonie na jego torsie i delikatnie muskam jego wytatuowane ciało. Rany jaki on jest męski.. ! Widzę jak każdy skrawek jego mięśni napina się i błyszczy zapewne od balsamu. Dyszę zniecierpliwiona.
- Dima no wejdź już. Rozkładam pospiesznie przed nim nogi i czekam zniecierpliwiona na jego ruch. Czuję jak się uśmiecha pod nosem i nadal mnie katuje składając delikatne pocałunki na mojej szyi, biuście potem brzuchu kierując się do najbardziej rozpalonego miejsca w tej chwili. Dima niespodziewanie dmucha na moją łechtaczkę z zaskoczenia głośno piszczę.
- Ale jesteś wrażliwa. Cieszy się łobuzersko do mnie. Moja frustracja jest w tym momencie ogromna.
- Dima, albo w tej chwili mnie przelecisz albo sama to zrobię. Posyłam mu ostrzegawcze spojrzenie. Czuję jak moja twarz płonie od czerwonego koloru. Oczy Dimy zwężają się i rozszerzają dostrzegam w nich pożądanie i drapieżność. Nie spuszczając mnie z oczu zbliża swoją twarz do mojej – jest już niebezpiecznie blisko i w tym momencie czuję jak jego przyrodzenie twarde jak kamień wypełnia moje wnętrze. Przygryzam wargę z rozkoszy i zerkam na Dimę, który z satysfakcją porusza się we mnie coraz szybciej i mocniej. Chociaż chciałabym żeby ta chwila trwała jak najdłużej nie umiem powstrzymać się przed wspaniałym orgazmem, który rozlał się po całym moim ciele doprowadzając je do niekontrolowanych drgawek. W ślad za mną ruszył Dima i jednym pewnym ruchem wlał we mnie całą swoją miłość. Oboje zaspokojeni i spoceni dyszymy zadowoleni z radości jaką mogą dać nam nasze ciała i uczucia jakie do siebie żywimy.
- To było coś wspaniałego Dima. Szepczę wtulona w jego szyję. Dima z rękami założonymi pod głowę przez dłuższą chwilę nic nie mówił, jakby coś mu się przypomniało lub o czymś intensywnie myślał.
- Nie, Daszo. – To było coś NASZEGO...Jego wyznanie zatkało mnie i nic już więcej nie powiedziałam, moje serce wewnątrz szalało ze szczęścia.

Byłoby miło gdyby ktoś zagłosował, skomentował - to bardzo pomaga 😉 jestem bardzo ciekawa Waszych opinii .. 🧐

Rosyjska graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz