Moje drogie, wierne czytelniczki przepraszam za zwłokę jeśli chodzi o kolejne rozdziały, ale zależy mi na tym żeby one były dobre, a nie na odpierdziel. Mam nadzieje, ze to doceniacie.. Miłego wieczoru 😘
Padam na łóżko i myślę, co mogło się stać? Co skłoniło Aleksandra do tak szybkiego i niespodziewanego opuszczenia szpitala? Ogarnął mnie niepokój. Martwię się o niego. To przeze mnie Dmitrij go postrzelił. Leżę na łóżku i patrzę w sufit, a w mojej głowie szaleje burza. Burza w centrum której stoi twardo Aleksander. Muszę się z nim zobaczyć i dowiedzieć czy jestem już na skreślonej pozycji po wyznaniu kim jest mój ojciec czy jeszcze mamy szansę na ... No właśnie na co? Co ja takiego chcę od Aleksandra? W tym momencie ktoś bez skrupułów otworzył drzwi i wparował do mojego pokoju z wieszakiem na kółkach!
- Dzień dobry zwraca się do mnie jeden z mężczyzn. – Witam. Dodaje drugi.
- yyy... Dzień dobry. Burczę ledwo słyszalnie. Szczerze nie mam nastroju na jakieś przebieranki i malowanki najchętniej zostałabym w domu, ale nie chcę siedzieć w nim z Dmitrijem. Tak źle i tak niedobrze!
- Kochana dostałem informację, że jesteś w ciąży nie wiedziałem, który to miesiąc więc przyszykowałem kreacje na każdy z nich. Postawny mężczyzna z czarnymi włosami zaczesanymi na żel z brodą idealnie wystrzyżoną i czernią idealnie opinającą jego szczupłą sylwetkę mruga do mnie oczkiem. Nie jestem z tych co oceniają ludzi po wyglądzie, ale on wygląda na kogoś, kto przesadnie dba o swoją osobę. Wszystko w nim jest idealnie dopracowane wręcz skrojone na miarę.
- Alex może najpierw ja ją pomaluje? Wtrąca drugi facet. Odwracam się w jego stronę i przecieram oczy bo albo mam mroczki przed oczami albo to bliźniacy.
- Tak jesteśmy bliźniakami. Odpowiada pierwszy zanim zdążyłam zadać to pytanie.
- Ja jestem Alex, a to mój młodszy o 2 minuty brat Albert.
- Aha. Burczę zaskoczona.
- To co wolisz się najpierw ubrać czy pomalować i uczesać? Pyta Alex.
- Najpierw to ja idę wziąć kąpiel. Obaj w tym samym momencie spojrzeli na swoje drogie zegarki na rękach. Po czym wysłali sobie tajne, wzrokowe tylko im znane znaki.
- Moja droga masz 15minut. Będę cię pilnował co do minuty, jak nie to wpadam do łazienki i tam zaczniemy nasze dzieło. Stwierdza Alex.
- Postaram się, a wy się rozgośćcie.
***
Po intensywnych przymiarkach w końcu udało mi się zadowolić Alex'a i przekonać go, że ta ostatnia suknia to, ta w której naprawdę dobrze się czuję. Padło na Versace. Suknia w kolorze żółtym idealnie podkreślała już dość spore piersi i opinała ciążowy brzuch. Ogromny rozporek sięgał prawie do końca uda, podkreślając moje wysportowane nogi. Na stopach mam delikatne sandałki z paseczkiem na palcach oraz na kostce w tym samym kolorze co suknia. Albert stworzył arcydzieło na mojej twarzy z palety kolorów jaką ze sobą tutaj przywiózł, a z włosów stworzył śliczne, naturalne i delikatne loki, opadające na moje ramiona. Kolor moich włosów idealnie współgrał z makijażem i suknią tworząc.. Tworząc postać rodem z czerwonego dywanu. Czuję się w tym wydaniu jak gwiazda filmowa.
- No moja droga jeśli w tym stroju nie zrobisz furory na tej imprezie to ja rezygnuję ze swojej pracy! Mówi dumny Alex. – Ty po prostu lśnisz! Klaszcze zadowolony w dłonie. A ja biorę suknię w obie ręce i obracam się wokół własnej osi ciesząc jego słowami.
- Ale coś tutaj jeszcze brakuje. Dodaje Alex. – Mamy zimę tak więc zadbałem również o twoje zdrowie i przywiozłem dla ciebie cieplutkie futro na wyjście. Nie martw się zaznaczam, że jest sztuczne nie jestem zwolennikiem zabijania zwierząt sam mam trzy psy. Uśmiecha się dumnie i pomaga mi ubrać okrycie w kolorze kości słoniowej.
- Szczęśliwego Nowego Roku Dario i udanej zabawy. Życzą mi obaj bracia i całują czule na pożegnanie. W tym samym momencie ze swojego gabinetu wyszedł mój ojciec i również pożegnał gości. W czarnym, idealnie skrojonym garniturze, białej koszuli i ogromnej czarnej muszce tuż przy szyi prezentował się bardzo elegancko. Jego przyprószone siwizną włosy dodawały mu gracji i „mądrości".
- Dario wyglądasz cudownie.
- Dziękuję, ty też niczego sobie.
- Musimy wychodzić pora na nas. Kierowca już czeka.
***
Pierwszy raz w życiu jadę limuzyną i czuję się jak w filmie „Pretty woman" wszystko wygląda dokładnie tak samo jak tam. Tapicerka jest jasna i skórzana, jest barek na trunki, którym właśnie delektuje się mój ociec przy okazji rozmawiając intensywnie z kimś po rosyjsku przez telefon, a ja mimo podniecenia związanego z jazdą limuzyną czuję skręt żołądka. Denerwuje się. Wyglądam przez okno i podziwiam miasto. Uliczki ozdobione są bożonarodzeniowymi lampkami, a na poboczach leży mała warstwa śniegu. Ulica w świetle lamp się błyszczy zapewne jest ślisko. Mimo, że staram się nie myśleć o Aleksandrze – nie jest to łatwe. Na samo wspomnienie jego ciała bezwładnie leżącego na podłodze robi mi się niedobrze. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas do momentu kiedy między nami wszystko było proste i nieskomplikowane.
- Jesteśmy na miejscu. Zwraca się do mnie mój ojciec wyrywając mnie z zamyśleń.
Po chwili kierowca podaje mi rękę i pomaga wyjść z samochodu. Ojciec bierze mnie pod rękę i kierujemy się do restauracji. Budynek z zewnątrz wydaje się niewielki, jest pięknie ozdobiony i oświetlony lampkami świątecznymi. W oddali dociera do mnie szum fal.
- Czy my jesteśmy blisko morza? Pytam ojca.
- Ta restauracja mieści się na plaży, ma ogromny taras, z którego można zejść bezpośrednio na plażę zatem jesteśmy nad samym morzem. Co jak co, ale kocham morze, uwielbiam jego zapach, tę bryzę która muska moją twarz, ten szum, który mnie zawsze uspokaja i pomaga się odprężyć. Mogę stać godzinami i wpatrywać się w fale, w tę niekończącą się otchłań. To jest takie dziwne, mimo, że boję się wody, uwielbiam na nią patrzeć. Na ten żywioł, który niejednokrotnie pochłonął wiele niewinnych istot.
Docieramy do środka. Boy odbiera od nas nasze odzienie i pokazuje na monitorze komputera ojcu gdzie są nasze miejsca. Następnie kierujemy się do wielkiej Sali balowej, w której odbędzie się dzisiejszy sylwester. Wnętrze wypełnia przyjemny świeży zapach chyba kwiatów? Na ścianach i stołach dominują odcienie bieli i złota. Mieniące się w świetle reflektorów złote dodatki, dodają blasku temu wnętrzu nadając mu jedynego w swoim rodzaju klimatu. Okrągłe, kilkuosobowe stoliki dają dużą swobodę i intymność gościom. A przede wszystkim zapewniają wszystkim kontakt wzrokowy i możliwość rozmowy. Ustawione są tuż przy oknach z lewej strony od wejścia. Z kolei naprzeciwko wejścia jest scena, na której stoi już Dj. Naprzeciwko stolików znajdują się ogromne okna na całą długość ściany, a pośrodku nich wielkie tarasowe okno prowadzące na zewnątrz. To o tym tarasie zapewne mówił mój ojciec.
Kiedy docieramy do naszego stolika na nasz widok wstają osoby, które się przy nim znajdują.
- Dario, to jest mój przyjaciel Piotr i jego żona Monika, to właśnie oni są właścicielami tego miejsca.
- Miło mi państwa poznać. Lekkim dygnięciem witam się z nimi. Mężczyzna w eleganckim i czarnym garniturze na oko po czterdziestce uśmiecha się do mnie lekko, a jego żona w tlenionych, długich blond włosach i grzywką prawie zakrywającą oczy, rzuca się na mnie i całuje zapewne zostawiając na moim idealnym make-up'ie ślady intensywnej, czerwonej szminki. Ubrana w czerwoną, krótką sukienkę opinającą jej „zrobione"piersi.
- Jak się tylko dowiedzieliśmy, że Antoni ma córkę od razu chcieliśmy cię poznać, szukaliśmy tylko do tego odpowiedniej sposobności no i stwierdziliśmy, że sylwester to odpowiedni moment na świętowanie Nowego Roku w większym gronie rodzinnym. Antoni jest dla nas jak brat. Zawdzięczamy mu wiele dobrego dlatego Dario czuj się jak u siebie, nie krępuj się i mam nadzieję baw się dobrze. Wyglądasz cudownie w tej sukni! To Versace?
- Dziękuję. Tak chyba Versace.. Ojciec przedstawia mi jeszcze kilku polityków, prezydenta miasta z żoną i lekarza, którzy zasiadają przy naszym stoliku. Na widok tego ostatniego cieszę się najbardziej.
- Jurij to ty?! Krzyczę podekscytowana.
- Daria! Co ty tutaj robisz?! Cieszy się uradowany.
- To mój stary lekarz zwracam się do ojca jednocześnie łapiąc Jurij za ramię i oddalając się od wścibskich spojrzeń.
- Długa historia. Rzucam mu się na szyję i witam czule. – Jak się czuje Nadia? Jest tutaj z tobą? Rozglądam się po Sali w poszukiwaniu dziewczyny.
- Nie. Nie wiem czy wiesz.. Schyla się i szepcze mi do ucha. - Ale jest teraz z Aleksandrem. Odciągam go szybko od zebranych na bok żeby w spokoju porozmawiać.
- Co z nim? Jak on się czuje?
- Co ci mogę powiedzieć, miał szczęście w nieszczęściu. Miał na sobie kamizelkę kuloodporną więc nie oberwał mocno. Ale za to jest uparty jak cholera. Wypisał się ze szpitala na własne żądanie, Nadia tak się przejęła jego stanem, że zamiast być tu ze mną siedzi razem z nim w hotelu żeby nie zrobił kolejnej głupoty. W tym momencie rozlega się dźwięk telefonu Jurij.
- Przepraszam cię, ale o wilku mowa. Spogląda na mnie przepraszająco i odbiera telefon, a po chwili oddala się ode mnie żeby w spokoju porozmawiać z Nadią. Po krótkiej rozmowie z ukochaną wraca do mnie.
- Dario zatańczysz?
- Z chęcią. Uśmiecham się, a Jurij podaje mi dłoń i kierujemy się na środek parkietu. Do moich uszu dociera głos Dua Lipa i jej utwór „be the one". Jurij obejmuje mnie w pasie, a ja kładę swoją dłoń na jego szyję, a drugą chwytam jego wielką rękę.
- Od razu chciałbym zaznaczyć, że nie jestem najlepszym tancerzem, ale strasznie się cieszę, że cię spotkałem i nie spędzę tego wieczoru samotnie przy stole.
- Jak to się stało, że się tutaj znalazłeś?
- Jakiś czas temu pomogłem żonie właściciela tej restauracji. Można powiedzieć, że uratowałem jej życie. Od tego momentu stale dostaję od nich jakieś zaproszenia na różne okoliczności. Tyle razy odmawiałem, ale nadarzyła się okazja spędzenia sylwestra w Polsce, a Nadia bardzo nalegała, żeby tu przyjechać więc zrobiłem jej niespodziankę. Niestety do końca nie wypaliła.
- Jakie życie jest przewrotne i podstępne. Stawia nas sobie kolejny raz na drodze. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu widzę jakąś znaną twarz i do tego przyjazną mi. Jurij puszcza do mnie oczko zadowolony.
- Dario wyglądasz kwitnąco w ciąży. Jak tam dzieci? Wszystko w porządku?
- Tak. Wszyscy lekarze, u których byłam mówią, że rozwijają się prawidłowo.
- Cieszę się. Nawet nie wiesz jak bardzo bo.. Zamierzam oświadczyć się Nadii i nie chciałbym wyjść na idiotę kupując jej jakiś byle jaki pierścionek. Czy mogłabyś mi pomóc i pójść ze mną i wesprzeć mnie? Pyta zakłopotany. Z zaskoczenia zatrzymuję się i zasłaniam dłonią usta po czym rzucam się mu na szyję szczęśliwa.
- Boże moje gratulacje! Całuję go w policzek podekscytowana. Jurij zadowolony chciał coś odpowiedzieć jednak nagle zamknął usta i stanął jak wryty wpatrując się na kogoś za moimi plecami. Zaciekawiona jego zachowaniem odwracam się do tyłu i zatyka mnie tak samo jak jego. Przede mną wyrasta wytatuowana postać. Dmitrij. Stoi odstrzelony w garniturze jak stróż w boże ciało i przygląda mi się wściekle.
- Witam. Patrzy na Jurij, a potem zwraca się do mnie. – Dario, może przedstawisz mi swojego przyjaciela? Akcentują dość wymownie słowo „przyjaciel". Przy okazji zabijając swoim wściekłym, czarnym wzrokiem lekarza.
- Nie mam ochoty i tak się z nim nie zaprzyjaźnisz. A poza tym masz się do mnie nie zbliżać, a jak na razie zaburzasz moją przestrzeń osobistą o jakieś półtora metra. Syczę wkurzona.
- Chciałbym poprosić cię do tańca.
- Nie ma takiej opcji. Twardo odpowiadam.
- A jeśli powiem, że za chwilę powyrywam twojemu przyjacielowi nogi z dupy, to zatańczysz?
- Grozisz mi?! Krzyczę.
- Tobie nie. Tylko jemu. Odpowiada.
- Dario pójdę do stolika coś zjeść, a wy sobie w spokoju porozmawiajcie. Zwraca się do mnie Jurij i odwraca się na pięcie zostawiając mnie z tym szaleńcem. Wściekła odwracam się od niego chwytam suknię i ruszam do wyjścia. Już po chwili trzyma mnie twardo za rękę i ciągnie w swoją stronę.
- Mi się nie odmawia, Laleczko.
- Więc kiedyś musi być ten pierwszy raz. Wyrywam mu rękę i ruszam w drugą stronę. Znów mnie łapie.
- Wiesz do czego jestem zdolny, a mimo to odmawiasz mi.
- Nie boję się ciebie. Pyskuję.
- Tobie nic nie zrobię więc nie musisz się mnie bać. Ale jeśli chodzi o twoją przyjaciółkę, jej faceta to nie mam oporów. Otwieram szeroko oczy z zaskoczenia po czym biorę zamach i z impetem składam na jego policzku siarczysty, z pełnej dłoni cios. Zaskoczenie wymalowane na jego twarzy to jak wygrana w lotto i karma dla mojej duszy za krzywdy jakie do tej pory wyrządził mnie i moim bliskim.
- Odpierdol się ode mnie powiedziałam! Po czym kieruję się do stolika i siadam obok ojca, który bacznie mnie obserwuje, ale nic nie komentuje. Zapewne widział całe zajście i jest na tyle mądry żeby się nie wtrącać. Czas do północy zleciał mi w miarę szybko tańczyłam z ojcem, prezydentem i innymi przyjaciółmi ojca. A przy stole miałam towarzystwo Moniki, która okazała się bardzo sympatyczną osobą i umilała mi czas swoimi opowieściami o podróżach i zabiegach medycyny estetycznej. Dostałam od niej konkretny wykład na temat pielęgnacji twarzy i całą listę „niezbędnych" kosmetyków do „zatrzymania młodości" oraz kilka kontaktów do lekarzy. Jestem zadowolona, że siedziała ze mną i zabawiała mnie swoim towarzystwem, ale chroń mnie Panie Boże przed tym, żebym wyglądała tak jak ona! Nagle muzyka ucichła, a DJ zaprosił wszystkich zebranych na taras na pokaz sztucznych ogni, ponieważ za chwilę ma wybić północ i rozpocznie się Nowy Rok. Dmitrij po moim „prostym" komunikacie nie pojawił się więcej na Sali. Całe szczęście! Ojciec przyniósł mi moje futro i pomógł się ubrać po czym wziął mnie pod rękę i wyszliśmy na taras. Wszyscy zebrani zaczęli odliczać: 10! 9! 8! 7! ... Po chwili dobiegły nas głośne brawa i wszyscy zebrani powitali Nowy Rok. W oddali rozległy się strzały otwieranych szampanów, gwizdy i owacje na stojąco. Kolorowe światła rac tworzyły historię. Muzyka w tle dodawała klimatu. Zebrani zaczęli się obejmować i bujać w takt melodii wygrywanej przez Dj'a. Część gości wyjęła zapalniczki i odpaliła je w geście „solidarności". Całość wyglądała bajecznie. W tym momencie rozległ się głośny huk. Tłum zaczął piszczeć i nerwowo poruszać po powierzchni. Zaczęły się przepychanki, każdy próbował się schować. Kłęby dymu unosiły się ograniczając dość mocno widoczność. Zaczęłam się dusić i głośno kaszleć. Oczy szczypały mnie jakbym tarła cebulę. Łzy leciały ciurkiem nie pozwalając wyraźnie spojrzeć i znaleźć wyjście. Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie w pasie i popycha. Z wyciągniętymi przed siebie dłońmi, szłam ślepo przed siebie nie widząc nic i wierząc temu komuś za mną. Poczułam świeże, ciepłe powietrze i blask jaki raził moje podrażnione oczy. Zapewne jesteśmy w Sali. Ktoś chwycił mnie teraz za rękę i zaczął ciągnąć. Nie opierałam się. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Ojciec stał tuż przy mnie to na pewno on mnie stąd wyprowadza. Słyszę dźwięk otwieranych drzwi i chłód jaki ogarnia moje ciało. Na pewno jesteśmy na zewnątrz. Ktoś otwiera drzwi od samochodu i popycha mnie do środka. Przecieram oczy i próbuję coś zobaczyć – na próżno obraz jest nadal rozmazany. Odwracam się i dostrzegam postać tuż obok mnie. Jest rozmazana, ale wydaje mi się, że ma na sobie maskę?!
- Ojcze? Gdzie jedziemy? Co się stało? Mój sąsiad wybucha gromkim śmiechem.
- Ojcze? Z tego co mi wiadomo, nie mam zaplanowanych operacji zmiany płci. Głos osoby obok mnie uderza we mnie jak tsunami.
- Nadia to ty?! Piszczę.
- We własnej osobie! Odpowiada zadowolona.
- Boże co się stało? Nic nie widzę, wszystko mam rozmazane. Nadia wybucha śmiechem.
- Jestem mistrzem show! Krzyczy podekscytowana. – Pieprznęłam gazem w sam środek tarasu żeby ciebie stamtąd wydostać. Zagrałam Vabank, ale udało się! Nie myślałam, że pójdzie mi tak łatwo!
- Boże Nadia! Jesteś szalona! Skąd wiedziałaś, że tam byłam?
- Dzwoniłam do Jurij i wygadał mi się.
- Dlaczego mnie stamtąd zabrałaś?
- Bo mam dość stękania Aleksandra i jego użalania się nad sobą! Nie zachowujcie się jak przedszkolaki i wyjaśnijcie sobie wszystko, pogódźcie się do cholery jasnej bo widzę, że nie umiecie bez siebie żyć, ale każde z was jest zbyt dumny żeby to przyznać. Będę ciocią! Patrzy na mnie srogo.
- I długo będziesz musiała pracować nad tym żeby mnie przeprosić za to, że mi o tym nie powiedziałaś! Nawet to, że zostanę matką chrzestną tego mi nie zrekompensuje!
- Nadio.. Nie miałyśmy kontaktu.. nie chciałam nadwyrężać naszej znajomości... no i zmuszać Aleksandra do czegokolwiek... przecież ciąża to nie powód żeby wiązać się z kimś na siłę..
- Dasza! Jaką siłę?! Żebyś ty go widziała jak on mi opowiadał o dzieciach jaki był szczęśliwy, że będzie tatą! No i przecież widziałam was u nas w domu, znam mojego brata, wiem jak się zachowuje. I uwierz mi on naprawdę cię kocha! Nie dość, że łzy ciekną mi od tego gazu to teraz rozklejam się i ryczę jak bóbr.
- Nadio ty jesteś szalona!
- Jeśli chodzi o moją rodzinę, to zdolna do wszystkiego! Mówi twardo.
- Nigdy w życiu nie powiedziałabym, że jesteś zdolna do takich rzeczy! Mówię z uznaniem.
- Cicha woda, brzegi rwie. Śmieje się.
- Z jednej strony tak się cieszę, że cię widzę, a z drugiej jestem w takim szoku... Nie wiem, co powiedzieć... Dziękuję Nadio.. Dziękuję, że mi pomogłaś..
- Dario jesteś moją rodziną, jesteś dla mnie jak siostra, nosisz w sobie dzieci mojego brata, nie mogłam inaczej postąpić, a tak w ogóle to ślicznie wyglądasz! Rzuca mi się na brzuch i delikatnie głaszcze go, a na koniec czule całuje.
- Co teraz ze mną będzie? Gdzie mnie zabierasz? Pytam skołowana.
- Tam gdzie twoje miejsce – do Aleksandra.I jak? Zaskoczone? Podoba się? Liczę na komentarze 😘 jesteście Wspaniałe!

CZYTASZ
Rosyjska gra
RomanceDalsze losy Darii, Aleksandra i ich przyjaciół. Czy Daria wybaczy Aleksandrowi, że ożenił się z inną? Czy Daria utrzyma ciążę? I co na to wszystko Dima?! Kim jest szef Dimy i dlaczego zależy mu na tym aby Daria nie związała się z Aleksandrem? Kontyn...