Rozdział XXX

2.1K 102 3
                                        

Rozpieszczania ciąg dalszy! Trochę długi..

Siedzimy wygodnie w prywatnym samolocie Aleksandra. Wracamy do Rosji. Jestem nie tylko podniecona tym faktem, co szczęśliwa, że znów jesteśmy razem. I mimo, że nie mieliśmy żadnej poważnej rozmowy – wszystko między nami jest jasne. Jestem spokojna i wiem, że już teraz wszystko będzie dobrze. Czuję jak Aleksander kładzie swoją dłoń na moją, jak ciepło jego ciała rozchodzi się po moim. Odwracam delikatnie głowę w jego stronę i uśmiecham się do najpiękniejszej twarzy jaką dane było mi spotkać.
- O czym myślisz? Pyta zatroskany.
- O nas. Odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Teraz już wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Niczym się nie martw. Twój ojciec się dla mnie nie liczy. Ani fakt, że nim jest. Poznałem ciebie i wiem jaka jesteś.
- Tak się bałam jak ci to wyznałam, byłam pewna, że to koniec. Czuję jak jego ciepłe, długie palce dotykają mojego podbródka.
- Czy ty naprawdę myślałaś, że porzucę ciebie i moje dzieci tylko dlatego, że Antoni Emser to twój ojciec?!
- Wiem, że wyrządził wam wiele krzywd.. przede wszystkim Nadii.. Szepczę cichutko i widzę jak Aleksander cały się spina na twarzy na to wspomnienie.
- Nie myśl o tym, spotka go kara. Już niedługo.
- Wiesz, na początku byłam skołowana kiedy mi to powiedział, ale później nawet ucieszyłam się, że mam naprawdę kogoś bliskiego, prawdziwego krewnego w dodatku ojca. Ale po czasie niestety odkryłam jakie są jego prawdziwe plany i przestraszyłam się. Chciałam uciec, ale nie wiedziałam jak, ani dokąd?
- Co odkryłaś?
- No... Bawię się palcami i biję z myślami czy powiedzieć mu wszystko czy nie? Nie chcę znowu jakiś niedomówień, kłamstw. Muszę iść na całość.
- On chciał żebym wzięła ślub z Dimą i chciał... Chciał..
- Śmiało Dario, powiedz mi. Podnosi moją twarzy i każe spojrzeć sobie w oczy. – Masz mi ufać. Stwierdza.
- On chciał zabić nasze dzieci. Aleksander w jednej chwili zmienia kolor swojej twarzy na ognisty i energicznie wstaje.
- Wiedziałem! Krzyczy wściekły uderzając przy tym w fotel i kopiąc we wszystko co tylko mu staje na drodze. Krzyczy wściekle coś po rosyjsku. I roznosi wszystko co napotyka na swojej drodze. Kiedy w końcu zdemolował pół samolotu to zaczął drzeć się w niebogłosy. W międzyczasie wystraszona Nadia przybiegła do mnie i trzymała mocno nie wiedząc co się dzieje. Aleksander odwraca się w naszą stronę i mierzy do nas swoim palcem. Jest cały zdyszany i nadal wściekły.
- Od dzisiaj załatwiam potrójną ochronę, każda z was będzie miała swojego prywatnego ochroniarza. Macie mówić im o każdym swoim zamierzonym kroku, kosmetyczka, basen, obiad cokolwiek ma być im zgłaszane. Nie ma żadnych uników, głupich żartów, ani znikania bez słowa. Tu patrzy na mnie wściekle swoimi niebieskimi oczami. Żarty się skończyły. Zadarli z nieodpowiednią osobą. Jeśli trzeba będzie nauczę was i będziecie miały broń przy sobie. A jeśli spotkam tego skurwysyna to zabiję gołymi rękami!
- Sasza uspokój się jeśli nie chcesz żeby twoje dzieci się przedwcześnie urodziły! Nadia gromi brata ostrym spojrzeniem. Aleksander zamyka oczy i wciąga głęboko powietrze. Powtarza tę czynność kilka razy po czym pada na kolana przede mną i kładzie mi swoją głowę tuż obok brzucha.
- Przepraszam Dario, ale tak was kocham i nie wiem, nawet nie chcę wiedzieć co byłoby ze mną, gdyby któregoś z was zabrakło. Podnosi głowę i patrzy mi uważnie w oczy.
- Zrobię wszystko żebyś czuła się bezpiecznie i żyła z dala od zmartwień. Twoim jedynym zmartwieniem będzie teraz ciąża, odpowiednia dieta i odpoczynek. Pamiętaj, że one są dwie i na pewno dadzą nam w kość. Przechyla lekko głowę na bok i robi śmieszny grymas na twarzy. A ja na ten widok zaczynam się histerycznie śmiać.
- Oluś zaskakujesz mnie. Nie spodziewałam się, że facet może wpaść na to, że dzieci „dają w kość".
- Jak się tylko dowiedziałem, że to bliźniaki to od razu zacząłem czytać co i jak. No i często ludzie pisali, że bliźniaki wcale nie są zsynchronizowane i nie wstają o tej samej porze, ani nie jedzą tak samo.. Że to tylko mit. No i jak jest taka mała dwójka to wycieńczają rodziców bardzo.
- Braciszku z każdym dniem coraz bardziej mnie zadziwiasz. Mówi z uznaniem Nadia. – A teraz przepraszam was, ale chyba coś mi zaszkodziło. Nadia zakrywa dłonią usta i czym prędzej biegnie do łazienki. Jurij musiał niestety zostać jeszcze na kilka dni w Polsce, a Aleksander kategorycznie zabronił siostrze zostać w Polsce bez odpowiedniej ilości ochrony. Mimo jej sprzeciwów Jurij był tego samego zdania co Aleksander.
**
Po dość intensywnej podróży samolotem znajdujemy się już w samochodzie – tak tym samym co kiedyś.. Te znajome zapachy, przypominają mi o tym wszystkim, co do tej pory przeżyłam z tym człowiekiem obok mnie. Ostatni raz jak tutaj jechałam to wbrew sobie, teraz wręcz odwrotnie. Cieszę się, że tu jestem.
- Czy twoi rodzice wiedzą o nas? Pytam lekko poddenerwowana.
- Masz na myśli to, że jesteśmy razem czy chodzi ci o dzieci?
- To i to..
- Wiedzą o tym, że mieliśmy kryzys. O ciąży też wiedzą Nadia nie umie trzymać języka za zębami jak tylko się dowiedziała, od razu to roztrąbiła dookoła. Brat posyła siostrze świdrujące spojrzenie. Stale się przekomarzają.
- Uważaj sobie. Nadia grozi mu palcem. – Gdyby nie ja, siedziałbyś nadal w swojej chatce z drinkiem w rączce i gapił się w ekran czekając na jakikolwiek ruch na kamerze. A tak przynajmniej wiesz, że musisz przestać pić, bo będziesz ojcem i wziąć się do roboty! Dogryza mu siostra. – Bądź odpowiedzialnym ojcem i weź ślub, trzeba dzieciom dać normalny dom i nazwisko! Jak zawsze szczera do bólu Nadia stawia brata pod ścianą nie dając mu za wygraną. A mnie palą policzki z zawstydzenia.
- Daszo, mam zamiar być najlepszym ojcem na jakiego mnie stać.
- Chcę ci przypomnieć, że jesteś obrzydliwie bogaty. Nadia zwracam się w moją stronę. Zatem Daszko możesz być spokojna. Nadia wystawia język bratu i wszyscy wybuchamy śmiechem.
- Jak zawsze celna uwaga siostrzyczko.
Rozmowa przebiegała nam lekko i przyjemnie tak samo jak droga do domu Aleksandra. Nim się spostrzegłam samochód stał tuż przy samych schodach ich posiadłości.
- Daszka nie stresuj się babcia na pewno już stoi w przedbiegach żeby cię uściskać, zresztą reszta tak samo. Zadowolona Nadia wysiada z samochodu i idzie pierwsza. Lokaj otwiera jej główne drzwi i znika za nimi blond głowa. Aleksander pomaga mi wysiąść i bierze mnie za rękę.
- Będzie dobrze. Stwierdza i daje mi buziaka na otuchę. Wypuszczam głośno powietrze i idę za moim facetem. Po chwili znajdujemy się wewnątrz posiadłości.
- Witaj, Witalij. Kiwam głową do lokaja i cieszę się, że znów go widzę.
- Dzień dobry panienko. Mężczyzna w czarnym uniformie kłania się po czym kieruje nas prosto do salonu, w którym Nadia radośnie witała się z rodzicami i babcią. Na nasz widok wszyscy się odwrócili i zaniemówili. Mama Aleksandra złożyła ręce jak do modlitwy, babcia złapała się za głowę, a ojciec tylko otworzył usta.
- Witajcie. Wiem, że dawno nas tutaj nie było, ale chciałem powiedzieć, że możecie mówić! Ostatnio humor nie opuszcza Aleksandra. Nie znałam go z tej strony.
- Wiedziałam, że będę prababcią! Klasnęła w dłonie babcia zbliżając się do mnie i przytulając na powitanie. – Ładnie wyglądasz, służy ci ciąża. Po czym całuje mnie w policzki po kilka razy.
- Dziękuję. Odpowiadam z wypiekami na twarzy. Tuż za babcią stoi mama Aleksandra ze łzami w oczach i chusteczką przygotowaną w dłoni.
- Mam nadzieję, że wróciłaś już na zawsze. Zwraca się do mnie drżącym głosem. Spoglądam na Olusia zaniepokojona.
- Mamo, wszystko już jest załatwione. Uspokaja matkę syn. Anna rzuca mi się na szyję i dziękuje za szczęście jakie spotkało jej syna. Na końcu korowodu stoi dumny Volodymyr, poklepał po ramieniu syna po czym pocałował mnie w dłoń.
- Miło znów cię widzieć Dario. Mam nadzieję, że dobrze się czujesz? Wymownie spogląda na mój brzuch.
- Tak, dziękuję, póki co nie dają mi w kość.
- Nie, nie będziemy tak stać o suchym! Trzeba to opić! Krzyczy radośnie Nadia. Rany ona jest niemożliwa!
- No właśnie! Dołącza się babcia.
- Nie, nie. Bez przesady. Po pierwsze Daria nie może pić, a po drugie wybaczcie, ale mam zamiar się nią nacieszyć i właśnie wybieramy się na górę. Aleksander szybko sprowadza wszystkich na ziemię.
- Boże jaki ty jesteś nudny i ostatnio porządny! Burczy niezadowolona Nadia.
- Czy nie o to ci chodziło? Miałem się ustatkować i zamierzam to zrobić z moją kobietą, a więc dziękujemy za miłe powitanie. Oluś wyprowadza mnie z salonu i prowadzi do swojego pokoju. Zatrzaskuje za nami dość intensywnie drzwi.
- W końcu święty spokój. Kocham ich, a szczególnie moją siostrę, ale czasami za bardzo się narzucają. Aleksander ściąga bluzkę, a potem koszulkę nie odrywając ode mnie wzroku. Na widok jego ciała przechodzą mnie dreszcze spowodowane podnieceniem.
- Masz zamiar wziąć prysznic? Przełykam gorączkowo ślinę.
- Później tak. Odpowiada ściągając spodnie. Temperatura mojego ciała podnosi się z sekundy na sekundę, a gorąco jakie czuję między moimi udami robi się niebezpiecznie przyjemne.
- Później? A co zamierzasz teraz robić? Szepczę oblizując usta na widok boskiego faceta w samych slipeczkach.
- Teraz... Zbliża się pomału do mnie. – Mam zamiar... Łapie dłońmi za moją bluzkę pomału zdejmując ją ze mnie. – Zamierzam... Zbliża się niebezpiecznie blisko mojej szyi, na której czuję jego ciepły oddech, a jego zwinne palce dobierają się do mojego biustonosza uwalniając piersi. Moje ciało wariuje pod wpływem jego dotyku, jestem skołowana jakbym była pod wpływem alkoholu albo narkotyków. – Uwieść moją kobietę... Kończy swoje zdanie i wbija się swoimi pełnymi ustami w moją szyję, a dłońmi pieści moje nabrzmiałe piersi.
- Aleksandrze... Szepczę rozgrzana do granic. – Ja... ja nie mogę... Dyszę rozpalona. – Lekarz mi zabronił.. Patrzę na niego przepraszającym wzrokiem, ale tak naprawdę nie chcę żeby przestawał.
- To nieaktualne. Pokazywałem twoje wyniki swojemu lekarzowi, nie ma przeciwwskazań do seksu. Posyła mi chytry uśmieszek. Zaskakuje mnie swoim wyznaniem, ale i uspokaja.
- Zatem rób ze mną co chcesz. Czuję na swojej szyi jak się uśmiecha i nadal katuje mnie swoim dotykiem. A ja odchylam do tyłu głowę zadowolona z pieszczot jakie funduje mi mój mężczyzna. Oluś bierze mnie na ręce trzymając za pośladki i kładzie delikatnie na łóżku. Następnie łapie za moje spodnie i delikatnie ściąga je ze mnie i wyrzuca za siebie. Gęsia skórka pojawia się na moim ciele. Widzę jak jego mięśnie napinają się i kurczą pod wpływem ruchów jakie wykonuje.
- Dario, jesteś piękna. Zwraca się do mnie niebieskooki, a następnie składa delikatne pocałunki na moim drżącym ciele docierając do moich ust i wbijając się w nie z całą mocą. Nasze języki do tej pory uśpione, odnajdują się i znów uczą się siebie nawzajem. Jego wielkie dłonie pieszczą moje bujne piersi, doprowadzając mnie na skraj przyjemności. Jego męskość drażni moją skórę coraz bardziej próbując przebić się przez bieliznę. A język spragniony ust, coraz zwinniej porusza się w moich. Rozpalona delikatnie rozszerzam uda dając mu znak, że jestem gotowa aby go przyjąć. Aleksander jakby czytał w moich myślach odrywa się od moich czerwonych i zmaltretowanych warg aby dosłownie dobrać mi się do majtek. Energicznie je rozrywa po czym uwalnia swój sprzęt stojący na baczność. Zadowolony z przerażenia jakie wymalowało się na mojej twarzy po tym, jak zobaczyłam co zamierza mi włożyć ostrożnie pochyla się nade mną i znów dobiera mi się skutecznie do ust. Nie dając chwili wytchnienia. Łapię go za głowę i przyciągam do siebie spragniona jego ciała. Nagle czuję jak mnie wypełnia, jak powoli wchodzi we mnie i wychodzi. Po chwili robi to samo dosłownie zanurza we mnie czubek i cofa się. Sfrustrowana jego zachowaniem wychodzę mu naprzeciw i podnoszę uda w jego stronę. Cwaniacki uśmiech malujący się na jego twarzy między kolejnymi pocałunkami jest strasznie wkurzający! Trzymając go stale za szyję i próbując nabić go na siebie, padam w końcu na plecy wycieńczona i niezaspokojona szybko oddychając i denerwując się jego przekomarzaniem się ze mną.
- Tak szybko odpuszczasz? Pyta z lekkim grymasem na twarzy.
- Jak mnie w tej chwili nie zerżniesz to wstaję i wychodzę. Jego niebieskie oczy robią się wielkie, a po chwili mrocznieją do tego stopnia, że przechodzą mnie dreszcze ze strachu.
- Wyjść to tylko ja mogę - jak stwierdzę, że już jestem nasycony. Syczy po czym wbija się we mnie i energicznie porusza systematycznie przyspieszając. Hormony szczęścia opanowały całe moje ciało, a dreszcze sygnalizujące spełnienie podrzucały moim ciałem z każdym jego pchnięciem. Wygięta w łuk i wypełniona po brzegi jego męskością łapię za pościel rękami i wykręcam ją bo właśnie w tej chwili osiągam spełnienie głośno wypowiadając jego imię. Zadowolona z mroczkami przed oczami rozluźniam się, a tuż za moim stanem podąża Aleksander wlewając we mnie swoją miłość zastygając na chwilę i rejestrując każdy mój ruch. Po chwili zbliża się do mojego ucha ciężko przy tym sapiąc.
- To uczucie, którego szukałem całe życie... spełnić się w cudownej kobiecie...

Hihi trochę sielanki nikomu nie zaszkodzi! Mam nadzieję, że się podoba...?

Rosyjska graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz