Witajcie moi Kochani. Stale Was przybywa co bardzo mnie cieszy i nakręca! Jednak byłoby miło gdybyście zostawili po sobie ślad w postaci gwiazdki. Dla Was to jedno kliknięcie, a dla mnie satysfakcja !
Rozdział XXXII
Aleksander
Gdzie oni kurwa kończyli te swoje szkoły?! W cyrku?! Uderzam nogą wprost w rękawicę mojego trenera.
- Nawet kurwa nie wpadali na to, że Daria jest w ciąży i nie powinna dźwigać! Znów podskakuję i z półobrotu uderzam w to samo miejsce „mój worek treningowy".
- Powiedziałeś im o ciąży jak ich zatrudniałeś?
- Myślisz, że ukrywałbym to?! Przecież tu chodzi między innymi o życie moich dzieci! A te matoły łaziły za Darią, ale nikt się nie domyślił żeby pomóc! Wściekły okładam ciosami na zmianę raz jedną raz drugą ręką mojego trenera.
- Jestem taki naładowany, że zaraz kogoś z nich rozniosę!
- Wyżyj się na mnie. Po to tu jestem. Odpowiada spokojnie Bastien. Mój trener, a ja jak w transie okładam go raz po raz pięściami. W głowie nadal nie mogę pogodzić się z myślą, że mimo moich starań i zapewnień o bezpieczeństwie ciągle musi się coś spierdolić!
- To tyle, jeżeli chodzi o rozgrzewkę teraz trochę „potańczymy". Bastien odrzuca rękawice i wkłada kask na głowę po czym szykuję się na rzeź. - Pokaż na co cię stać Woronow!
- Jesteś tego pewny? Dzisiaj mogę być... okrutny?
- Może i jestem stary, ale nie na tyle żeby dać się zbić na kwaśne jabłko jakiemuś młokosowi. Smarkacza ktoś przestraszył i teraz trzęsie portkami! Wiem, że mówi to specjalnie żeby uśpić moją czujność, wie, że jeżeli chodzi o moją rodzinę to najpierw rządzą emocje, a potem długo, długo nic i w końcu docieram do mózgu.. Nie raz udowodnił mi, że nad emocjami trzeba panować i myśleć w trakcie pojedynku. Ale dzisiaj nie mam pojęcia jak potoczy się ten sparing. Mam w sobie tyle niechcianych, złych emocji.. Muszę je jakoś z siebie wydusić.
- Dziękuję Bastien. Z obitymi żebrami i zadyszką klepię swojego przyjaciela po ramieniu gratulując mu wygranej.
- Dzieciak! Bastien mierzwi moje włosy i śmieje się jak dziecko. Schylam się i kładę dłonie na kolana próbując wyrównać oddech.
- Jak ty to robisz, że w tym wieku tak dobrze się ruszasz?
- Główka pracuje. Bastien puka się po głowie.- A poza tym nie wytykaj mi ciągle mojego wieku! Módl się żebyś po czterdziestce miał tyle sił co ja i chęci! Grozi mi palcem.
- Bastien wszystkiego dobrego ci życzę na święta. A teraz uciekaj do domu i ciesz tym, że jutro zasiądziesz z najbliższymi do kolacji. Ściskam przyjaciela i klepię po bratersku po plecach.
- Wesołych świąt Smarkaczu! Bastien ze zwycięstwem wymalowanym na twarzy opuszcza siłownię, a ja kieruję się prosto pod zimny prysznic. Dobrze mi zrobił ten wycisk od trenera i zimna woda spływająca po moim ciele – idealne połączenie na ugaszenie pożaru jaki we mnie wrzał. W samych bokserkach i z ręcznikiem w dłoniach udaję się na piętro gdzie docierają do mnie odgłosy śmiechów. Wycierając ręcznikiem włosy napotykam w holu szczęśliwą Darię, a naprzeciwko niej młodego faceta. Kurwa to ten ochroniarz, którego zatrudniłem! Niewiele mi potrzeba aby ten widok podniósł mi ciśnienie. Przyspieszając kroku w mgnieniu oka znajduję się tuż obok nich. W milisekundzie wymierzam palantowi cios prosto w nos, po którym idealnie pada na podłogę zwijając się z bólu. Jego dłoń natychmiast zalewa krew z przestawionego nosa.
- Nie płacę ci kurwa za to żebyś się patrzył i mizdrzył do mojej kobiety! Masz mieć oczy dookoła jej głowy, a nie na niej! Jeszcze kurwa raz cię przyłapie jak się durnowato do niej uśmiechasz i obiecuję ci, że połamię ci kości. A jak się mocno wkurwię to przegryzę je, jedna po drugiej! Grożę mu pięścią. – A teraz do roboty! Wrzeszczę wściekły, a lizus natychmiast się ulatnia.
- Co się stało Aleksandrze?! Dlaczego mówisz po rosyjsku? Roztrzęsiona dziewczyna zbliża się ostrożnie do mnie i łapie mnie swoimi drobnymi palcami za twarz. Jej dotyk jest jak balsam na moje wewnętrzne rany.
- Skoro mówiłem po rosyjsku – to znaczy, że nie chciałem żebyś wiedziała o co chodzi. To nie twoje sprawy. Nie wnikaj. Syczę rozgniewany.
- Nie podoba mi się ton jakim do mnie mówisz.
- A mi, że rozmawiasz z ochroniarzem.
- Pobiłeś go za to, że ze mną rozmawiał?!
- Nie. Pobiłem go za to, że się OPIERDALAŁ!
- Przecież jestem w domu, tu nic mi nie grozi.
- Płacę mu za to, żeby był twoim cieniem, a nie partnerem do pogawędek.
- Aleksandrze, nie kłóćmy się. Jutro święta.. Jej dłonie na moim nagim torsie proszą wręcz o pieszczoty. Łapczywie wbijam się w jej pełne usta i przygryzam je z tęsknoty za jej ciałem i bliskością. Chrząkanie kolejnego z ochroniarzy wkurza mnie do tego stopnia, że w końcu odrywam się od spuchniętych ust Darii i spoglądam na intruza.
- Czego?! Warczę wkurzony.
- Przepraszam, ale to ważne, bardzo ważne.. Sergii podchodzi i podaje mi do ręki mój telefon.
- Woronow.
- Szefie tu Roman. Mamy go.
- Już jadę. Ściskając telefon w dłoni rzucam nim w Sergii.
- Wieczorem dokończymy, muszę jechać. Jeszcze raz intensywnie całuję moją kobietę by następnie udać się na wyczekiwane spotkanie.
W czapce na głowie, ciemnych okularach i puchowej kurtce pcham przed sobą drzwi od magazynu. Na wprost mnie na krześle siedział związany delikwent.
- Jak się nazywasz? Niebieskooki blondyn podniósł na mnie swój lekceważący wzrok. Przyglądając mi się badawczo od stóp do głów. Na moje oko miał około czterdziestki.
- Dziadek Mróz. Odparł po czym ironicznie cieszył się pod nosem. Odpiąłem spokojnie swoją kurtkę i podałem Sergii następnie okulary założyłem na głowę. Po czym z półobrotu wymierzyłem temu skurwielowi cios prosto w pysk. Po którym posypały mu się zęby. Przez chwilę pluł krwią i machał bezwiednie głową.
- A ja Bruce Lee. Otrzepując ręce wziąłem papierosa od mojego ochroniarza. Zaciągając się tytoniem próbowałem się wewnętrznie uspokoić.
- Skoro bajkowe powitanie za nami to teraz gadaj kto cię nasłał? Stoję i wbijam w niego swoje mordercze spojrzenie jestem taki wściekły, że ciężko powstrzymać mi się przed przegryzieniem mu aorty.
- Dobra wróżka. Odpowiada spokojnie z uśmiechem na ustach.
- A ja za chwilę stanę się Kubą Rozpruwaczem jak nie zaczniesz gadać!
- Pierdol się Woronow!
- Sergii jutro święta nie mam czasu na zabawę w kotka i myszkę. Macie z niego wyciągnąć od kogo jest, a jak nie to skombinujcie siedmiu krasnoludków żeby porządnie mu zerżnęli dupę! Rzucam papierosa na podłogę po czym naładowany jak karabin maszynowy wychodzę.Od autorki:
Wrócił stary Aleksander...:)
CZYTASZ
Rosyjska gra
RomanceDalsze losy Darii, Aleksandra i ich przyjaciół. Czy Daria wybaczy Aleksandrowi, że ożenił się z inną? Czy Daria utrzyma ciążę? I co na to wszystko Dima?! Kim jest szef Dimy i dlaczego zależy mu na tym aby Daria nie związała się z Aleksandrem? Kontyn...