Pierwszy rozdział w nowym roku przepraszam za taką długą przerwę, ale potrzebowałam paru dni dla siebie. Dziękuję, że się niecierpliwicie i nadal jesteście! Cieszę się, że mija historia wciągnęła Was na dobre😍Daszo! Wszystko w porządku?! Daszo odezwij się! Dmitrij wali w drzwi jak opętany. Wkurzona wychodzę spod prysznica i owijam się szlafrokiem. Włosy mam mokre, woda cieknie mi po twarzy i szyi.
- Jak się nie odezwiesz to za chwilę wyważę te drzwi! Wrzeszczy Dmitrij za drzwiami. Zbliżam się do nich i otwieram je zamaszyście tak, że Dima wpada prawie na mnie całym swoim ciałem w ostatniej chwili udaje mu się złapać równowagę.
- Czy nawet w łazience nie mogę liczyć na chwilę spokoju i intymności?! Gromię go swoim wściekłym wzrokiem i trącam ramieniem.
- Nie odzywałaś się, myślałem, że coś ci się stało.
- Wyobraź sobie, że ludzie pod prysznicem nie słyszą innych odgłosów szczególnie wtedy gdy myją głowę. A poza tym po tym co zrobiłeś, nie mam najmniejszej ochoty z tobą rozmawiać, a teraz wyjdź bo zamierzam się ubrać. Mężczyzna stoi przede mną z zaciśniętymi pięściami i skaczącym nerwem na policzku. Niestety już mnie to nie rusza.
- Nie możesz przede mną ukryć niczego bo wszystko doskonale widziałem i znam jak własną kieszeń.
- Ale ja nie zamierzam niczego ukrywać, jakbyś nie wiedział to jestem u siebie w pokoju, a ty jesteś tu intruzem. Wyjdź stąd. Warczę naładowana.
- Zawsze podobał mi się twój temperament. Wypala.
- A mi twój już nie. Pyskuję.
- Jesteś taka ładna jak się złościsz. Zbliża się do mnie, a ja odruchowo cofam się do tyłu. Dmitrij nie daje za wygraną i przypiera mnie do ściany. Jego klatka piersiowa energicznie unosi się i opada, a nozdrza rozszerzają i zwężają. Zbliża swoje usta do mojego ucha. Czuję jego oddech na sobie.
- Ślicznie pachniesz. Szepcze mi do ucha. O nie, kolego tym razem nie dam się nabrać na twoje tanie teksty. Z całej siły wymierzam mu cios z kolana prosto w jaja. Nie spodziewał się tego. Pada przede mną na kolana trzymając się za swoje przyrodzenie i wydając z siebie jakiś krzywy dźwięk.
- Jakiś czas temu powiedziałam ci, że nie mam ochoty cię oglądać, ani z tobą rozmawiać, czy tak ciężko to zrozumieć?! Nie wtrącaj się do mojego życia i zostaw mnie w końcu w spokoju. Nienawidzę cię, jesteś mordercą! Nie chcę cię znać! Wszyscy jesteście jacyś poprani! Żałuję! Jak strasznie żałuję, że mnie porwałeś, wtedy nie byłoby mnie tu. Dmitrij podnosi na mnie swoje czarne, puste oczy powoli podnosząc się z podłogi.
- Woronow na ciebie nie zasłużył.
- To znaczy, że musiałeś go zabić?! Krzyczę z oczami pełnymi łez i waląc pięściami w jego klatkę piersiową.
- W końcu przejrzysz na oczy.
- Że niby co?! Wybucham nerwowym śmiechem. – Ty chyba nie słyszysz co mówisz! Wrzeszczę.. – Ja właśnie przejrzałam ciebie, dopiero niedawno zdałam sobie sprawę kim naprawdę jesteś. Wymawiam to wbijając swój palec wskazujący w jego klatkę piersiową i nie odrywając wzroku od jego twarzy.
- Ta rozmowa nie ma sensu, jesteś zbyt nerwowa. Wrócimy do niej innym razem.
- Nie. Nie wrócimy, Powiedziałam co chciałam, a teraz żegnam. Podchodzę do drzwi i otwieram je energicznie wskazując dłonią kierunek Dmitrijowi. A on stoi jak ten słup soli wpatrując się we mnie ze zbolałą miną. W końcu rusza do wyjścia jednak na wysokości mojej osoby zatrzymuje się i spogląda na mnie.
- Nie oszukasz mnie, wiem, że byłaś ze mną szczęśliwa i że mnie kochasz.
- Dobrze powiedziałeś. BYŁAM. To co było już nie wróci. Stwierdzam.
- Zobaczymy. Do zobaczenia Daszo.
- Żegnam. Zmykam za nim drzwi i opieram się o nie po czym zsuwam się i siadam na podłodze. Zakrywam dłońmi twarz i wybucham płaczem. Tak bardzo nie chciałam mu pokazać jaka jestem słaba. Dopiero teraz mogę pozwolić sobie na łzy. Po pewnym czasie biorę się w garść i ubieram. Następnie chwytam za telefon i wybieram numer do mojej przyjaciółki.
- Cześć Puszka.
- Darka! Jak się czujesz?! Wszystko w porządku? Nic ci nie zrobili?
- Szczerze to czuję się fatalnie. Chciałabym znów być w swoim domu i wieść spokojne życie z dala od facetów.
- Haha. Słyszę w oddali głos Marty. – To nie będzie zbyt łatwe Aleksander to nie ten typ, który odpuszcza.
- Heh, nie on jeden. Wzdycham.
- Jak to?! Dmitrij wrócił?! Uważaj na niego. Krzyczy podenerwowana Marta.
- Wiem, ale niestety on też jest zawzięty, uparty i zbyt pewny siebie. I doskonale wiesz do czego zdolny. – Co z Aleksandrem?
- Lepiej. Chciał się dzisiaj wypisać na własne żądanie, ale wybiliśmy mu to z głowy. A oprócz tego, jest bardzo, ale to bardzo wkurwiony.
- Powiedziałam mu, że Antoni to mój ojciec.
- Co?! I co on na to?
- Nie zdążył nic powiedzieć, bo wparował wtedy Dmitrij i go postrzelił, więc nie wiem czy już mnie nienawidzi i też zamierza zabić.
- No coś ty! On by za ciebie to wszystkich pozabijał.
- Może i tak, ale czy byłby zdolny zabić mojego ojca, swojego największego wroga? To dopiero dylemat.
- To prawda. Darka dzisiaj sylwester idziemy z Viktorem uczcić to na starówkę, mają tam być różne gwiazdy. Mają śpiewać i bawić tłum może wybierzesz się z nami?
- Wiesz co, pójdę wszędzie byleby tu nie siedzieć i nie patrzeć się w te cztery ściany.
- Super! Przyjedziemy po ciebie o 19.30.
- Dobra będziemy w kontakcie. To do zobaczenia!
- Pa! Rozłączam się i padam na łóżko. Teraz trzeba urobić starego, że nie mam ochoty tu siedzieć sama. Idę do salonu w poszukiwaniu ojca. Telewizor gra, na stoliku stoi kawa i kawałek ciasta, a jego nie widać. Kieruję się do kuchni tam też nikogo nie widać w oddali dostrzegam lekko uchylone drzwi. A do moich uszu dociera głos ojca rozmawiającego zapewne przez telefon.
- Tak o 19.30. - oczywiście.... pamiętaj o konspiracji. Tak, wiem, ale wierzę w ciebie. Na pewno to załatwisz pozytywnie i skończy się tak jak zakładaliśmy na początku.
Cholera z kim on mógł rozmawiać i o kim.. Mam nadzieję, że nie o mnie tylko o jakiś swoich szemranych interesach. Pukam delikatnie do drzwi.
- Proszę. Odpowiada zachrypniętym głosem mój ojciec.
- Dzień dobry.
- Witaj Dario. Dobrze, że cię widzę. Usiądź proszę. Ojciec wskazuje mi dłonią krzesło na którym mam usiąść. A sam siada za biurkiem tuż naprzeciwko mnie.
- Rozmawiałem z moim przyjacielem, zaprosił nas na przyjęcie sylwestrowe do swojej restauracji na 20.00. Fryzjer przyjedzie do ciebie o 17.00 myślę, że to odpowiednia pora? Patrzy na mnie pytająco. – Zresztą gdyby był problem to przyjedzie szybciej, nie martw się. Za chwilę przyjedzie projektant z kilkoma propozycjami na pewno coś ci się spodoba.
- Ale zaraz chwileczkę. Ja już mam plany. Widzę jak ojciec wbija się w fotel z zaskoczenia.
- Jakie plany? Pyta lekko poddenerwowany.
- Umówiłam się z moją przyjaciółką, że spędzimy sylwestra na starówce.
- Na starówce?! Czyś ty zwariowała, wiesz ile tam jest ludzi, jak oni się zachowują!? Jesteś w ciąży chcesz narażać dzieci na to, że jakiś pijak uderzy cię w brzuch lub zrobi coś innego?!
Takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałam. Teraz mnie zatkało. Mimo, że jestem wkurzona na maksa to wiem, że on ma trochę racji.
- Nie zgadzam się na to wyjście, masz to odwołać. Mówi stanowczo.
- Kim ty jesteś żeby mi rozkazywać?! Krzyczę zagotowana.
- Dobrze wiesz, że twoim ojcem i nie dopuszczę do żadnych nieodpowiedzialnych zachowań z twojej strony, które narażają zdrowie moich wnuków tylko dlatego, że ci się nudzi i nie wiesz co masz ze sobą zrobić! Chcę cię trochę rozerwać dlatego zabieram cię do restauracji mojego znajomego, do normalnych ludzi żebyś mogła uczcić ten rok w normalnym miejscu i z normalnymi osobami, a nie rozpitym bydłem na starówce! Mężczyzna wstaje purpurowy i uderza o stół dłońmi. - Albo pójdziesz tam ze mną albo załatwię ci ochronę w domu. Dmitrij na pewno się zgodzi.
- A mam co tutaj robić?! Wstaję wkurzona. – Ciągle tylko siedzę pozamykana na cztery spusty z obstawą za plecami! Moje jedyne wycieczki to wizyty u lekarza!
- Wiem o twoim spotkaniu z Woronowem, całe szczęście wącha kwiatki od spodu. To było twoje pierwsze i ostatnie przewinienie więcej z nim nie uciekniesz. Wymierza we mnie palcem. – Twoją przyszłością jest Dmitrij im szybciej się z tym pogodzisz tym lepiej. Stary widać nie jest dobrze poinformowany bo Aleksander żyje.
- O nie. Dobrze pójdę z tobą. Odpowiadam szybko wewnętrznie ugotowana bo wolę to niż siedzenie w domu z Dmitrijem. Widzę jak ze starszego mężczyzny schodzi powietrze.
- Dobrze. Odpowiada już spokojniej. Podnosi rękę i spogląda na zegarek, za chwilę będzie projektant i fryzjer idź może weź już kąpiel, najlepiej chłodną, żeby trochę ostudziła twoje emocje. Gromię go surowym wzrokiem i bez słowa wychodzę trzaskając za sobą teatralnie drzwiami.
Co za stary dziad! Co on sobie myśli, ze będzie teraz mi życie układał?! Po 25 latach życia bez rodziców nagle będę stosowała się do jego zaleceń?! Myśli, że będzie mi męża wybierał?! Co to kurwa średniowiecze?! Tak to na pewno nie będzie! Wchodzę naładowana do swojego pokoju i pierwsze co chwytam za telefon i dzwonię do mojej przyjaciółki.
- No cześć Puszka, słuchaj zmiana planów, mój ojciec gdzieś mnie zabiera i nie pójdę z wami na tę starówkę..
- Wszystko w porządku? Odpowiada zaniepokojona Marta.
- Tak, to znaczy pokłóciłam się z nim, on chce mnie zeswatać z Dmitrijem, ciągle o nim gada. Odpowiadam wypruta z emocji.
- O kurwa, ale shit! Razem z Viktorem staramy się coś wymyślić żeby cię im odbić, ale to nie jest łatwe. Oni są sprytni i bardzo ostrożni szczególnie ten Dmitrij.. Przełykam nerwowo ślinę.
- Wiem, Puszka. Nawet nie wiesz w jakim gównie się znalazłam. Normalnie Apokalipsa. Powiedz mi co z Aleksandrem? Jak on się czuje? Po drugiej stronie nastaje głucha cisza. A mnie od razu zalewają same czarne myśli i czarne scenariusze, oczy wypełniają się łzami. Przełykam szybko gulę, która stoi mi w gardle. – Pucha powiedz coś proszę! Słyszę jak Marta nabiera głośno powietrze w usta.
- Darka, on zniknął...Może być? Zadowolone? Zawsze cieszą mnie Wasze komentarze niektóre nawet potrafiły zmienić bieg wydarzeń. Dziekuje za szczerość 😘

CZYTASZ
Rosyjska gra
RomansaDalsze losy Darii, Aleksandra i ich przyjaciół. Czy Daria wybaczy Aleksandrowi, że ożenił się z inną? Czy Daria utrzyma ciążę? I co na to wszystko Dima?! Kim jest szef Dimy i dlaczego zależy mu na tym aby Daria nie związała się z Aleksandrem? Kontyn...