Rozdział XXI

1.8K 108 7
                                    

Moje Drogie spięła pośladki dla Was i jest kolejny! Miłej lektury!🤗

Rozdział XXI
- Od kogo to? Z niewinnym uśmiechem zwraca się do mnie o dziwo mój ojciec.
- Od nikogo ważnego.
- Nie powiedziałbym, po tym jak na nie wszystkie zareagowałaś.
- Powiedzmy, że jeden typ zdał sobie chyba sprawę co stracił i próbuje teraz to „naprawić". Ojciec cieszy się i bierze kolejny łyk whisky i odstawia z powrotem szklankę na miejsce.
- Ah ten Dima, mówiłem, że to dobry chłopak, a ty go tak szybko skreśliłaś. To mój najlepszy i najwierniejszy człowiek. Kiedyś uratował mi życie. Jest świetnym materiałem na zięcia, jeszcze się dotrzecie, młodzi jesteście! Słyszę jak w tym momencie moja przyjaciółka krztusi się swoim drinkiem i próbuje łapczywie złapać powietrze, a ja z zaskoczenia wbijam się w fotel. Aleksander mówił, że mój ojciec to jego największy wróg, ciekawe tylko czy wie, że to z NIM jestem w ciąży, a może łudzi się, że to dzieci Dimy? Wolę z nim nie poruszać tego tematu.
- Nie chcę rozmawiać na jego temat. Ucinam szybko rozmowę. – Marta chodź pomożesz mi posprzątać. Posyłam jej groźne spojrzenie w stylu „mi się nie odmawia". Kiedy tylko zamykamy drzwi kuchni od razu ją atakuje.
- Skąd masz te rzeczy? Kiedy Aleksander ci to wszystko dał?! I dlaczego to tutaj przywiozłaś?!
- Przede wszystkim uspokój się. To nic złego. Marta ostrożnie ładuje naczynia do zmywarki. – A poza tym zerwałaś z Dimą, Aleksander się rozwiódł no i on naprawdę cię kocha Darka, nie zapomniał o tobie, jak byłam u Viktora stale o ciebie pytał czy mam z tobą kontakt i co u ciebie słychać? On naprawdę się martwi. Marta robi maślane oczka i udaje niewiniątko.
- Co ty knujesz do cholery?! Jeśli myślisz, że my się zejdziemy to jesteś w wielkim błędzie! Krzyczę wściekła.
- Posłuchaj, chcę dla ciebie dobrze, wiem jak było ci z Aleksandrem i wiem, co do ciebie czuł, a co ty do niego i nie wmawiaj mi, że o nim zapomniałaś bo nie jestem głupia widziałam jak się cieszyłaś na to, co zobaczyłaś! Dobre wspomnienia wróciły! A poza tym, dzieci potrzebują ojca! I przestań być ciągle taką egoistką i zacznij myśleć trochę o nich bo do cholery jasnej sama wiesz, że bez ojca, jest przejebane! Stoimy jak w ringu posyłając sobie mordercze spojrzenie.
Opuszczam ramiona i wzrok.
- Masz rację. Szepczę. – Że jestem egoistką, ale tak się boję, tak się boję tego, że to znowu kłamstwa, że znowu padnę ofiarą jakiejś głupiej intrygi, zakładu lub Bóg wie czego innego. Nie wiem komu mam ufać? Co robić, jest mi tak strasznie ciężko. Mieszkam z jakimś całkiem mi obcym facetem, który jest moim ojcem. Czuję jak łzy zalewają moją twarz i w tym momencie padam w ramiona mojej przyjaciółki rozpadając się i cicho chlipiąc.
- Ciii, już cichutko moja kochana. Marta głaszcze mnie po głowie i plecach dodając otuchy. – Uspokój się, zobaczysz z czasem wszystko się ułoży, ale jeśli miałabym ci cokolwiek doradzić to życie mamy jedno i czasami nie warto unosić się dumą, urazą, a po prostu przebaczyć, wysłuchać i dać drugą szansę. Może faktycznie nie było tak, jak ty to widziałaś, tylko były inne poważne powody dla takich, a nie innych zachowań Aleksandra. Daj mu szansę Darka, lepiej zrobić coś i żałować, niż tego nie zrobić. Odsuwam się od niej i patrzę na nią przez zamglone oczy.
- Kurczę nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że ciebie mam!
- Od tego są przyjaciele – na dobre i na złe. A teraz prezent ode mnie. Pucha uśmiecha się i wyjmuje spod bluzki mały prezencik w kształcie prostokąta. Przecieram dłonią łzy.
- Czyś ty zwariowała?! Biorę od niej paczuszkę. Rozrywam szybko papier i odwiązuję wstążkę.
- Rany Marta! Nie mogę tego przyjąć, przecież wydałaś kupę kasy!
- Daj spokój mam bogatego faceta. Wybucha śmiechem. W moich dłoniach trzymam najnowszego Iphone'a.
- Jest śliczny! Dziękuję! Rzucam się jej na szyję i całuję ją jak wariat po czym mocno ściskam.
- Wszystko masz już ustawione i wgrane, zmienił ci się tylko numer, ale myślę, że to chyba nie problem? Puszka uśmiecha się delikatnie.
- Nie no co ty! Jeszcze raz dziękuję!
- A wracając do Aleksandra – on naprawdę cierpiał, nie myśl, że to wszystko co się stało spłynęło po nim jak po kaczce, on też ma uczucia i też żałuje. Marta zamyka i wstawia zmywarkę. A ja tylko kiwam głową. W tym momencie rozlega się dzwonek telefonu Puszki.
- No hej Kociaku.. Widzę jak jej twarz i głos zmienia się od razu robi się jakby taka podekscytowana, to na pewno Viktor.
- Tak.. Dobrze już lecę Kochanie! Ja ciebie też kocham.. Na koniec całuje jeszcze słuchawkę.
- Jakie to słodkie! Pucha normalnie sam karmel z rodzynkami! Widzę jak oblewa się delikatnym rumieńcem po czym szturcha mnie lekko w ramię.
- Nie jesteś lepsza z Aleksandrem było dokładnie tak samo.
- Już nie pamiętam. Pyskuję i pokazuje jej język.
- Idę Kochana bo Viktor czeka, on bardzo chce cię zobaczyć, ale ja jakoś póki co ciągle mu mówię, że musimy się nagadać i najlepiej „sam na sam" bez świadków. Na razie to skutkuje. Jutro już wyjeżdżamy więc zobaczymy się dopiero po nowym roku jakby co jesteśmy w kontakcie mam twój nowy numer! A teraz dawaj buziaka! Pucha składa na moim policzku soczystego buziaka, a następnie daje obfitego przytulasa. Na koniec klęka, odkrywa mój brzuch i całuje dwa razy – po prawej i lewej stronie.
- Wesołych świąt kochane bobaski i szczęśliwego nowego roku! Obyście pojawili się na świecie w odpowiedniej chwili.
- Pojawiły. Poprawiam Martę. – To będą dziewczynki. Uśmiecha się szeroko do mnie.
- Ale extra! Uciekam. – Do zobaczenia!
- Pa! Macha mi na odchodne i znika za drzwiami.

Święta zleciały mi szybko. Generalnie codziennie jadłam, spałam, oglądałam telewizję lub czytałam romanse. Ojciec zabrał mnie do jakiegoś notariusza i kazał podpisywać jakieś dziwne papiery. Nic z nich nie rozumiałam, ale nie sprzeciwiałam mu się, za każdym razem mówił, że to dla mojego dobra. Chyba już nic gorszego nie może mnie spotkać? Już dość tych złych rzeczy, mam nadzieję, że od teraz będzie tylko lepiej! Idę właśnie w kierunku prywatnej kliniki, w której przyjmuje moja pani doktor. Budynek jest duży i nowoczesny w kolorach szarości. Wchodzę do środka przez obrotowe drzwi. Na miejscu wita mnie sekretarka i kieruje na trzecie piętro do pokoju 103. Wsiadam do windy i naciskam numer 3. Po chwili jestem na miejscu. Dopada mnie zdenerwowanie, moje ręce zaczynają lekko drżeć, a myśli kłębią się wciąż wokół jednego pytania: czy z moimi dziećmi wszystko w porządku? Biorę głęboki wdech i pukam. Miły damski głos zaprasza mnie do środka.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry pani Emser.
- Ekert. Poprawiam kobietę.
- Oh przepraszam moje niedopatrzenie myślałam, że jest pani córką pana Emser.
- Jestem, ale to długa historia.
- Oczywiście. Proszę sobie usiąść.
- Dziękuję. Po czym siadam na krześle naprzeciwko lekarki.
- Zaczniemy od standardowego badania ginekologicznego, sprawdzę jajniki, położenie macicy i pobierzemy wymaz. Następnie przejdziemy do wypełniania karty ciąży czyli waga, zmierzymy ciśnienie. A potem zaproszę panią na łóżko i wykonamy badanie usg gdzie sprawdzimy wielkość, wagę oraz tętno dzieci. Czy wszystko jest jasne?
- Tak.
- Świetnie, zatem proszę się rozebrać i zapraszam na fotel. Po wstępnych badaniach w końcu nadszedł czas na badanie usg. Leżę na łóżku, a lekarka nakłada mi żel na brzuch. W międzyczasie włącza monitor, na którym wszystko będzie widać. Po chwili przykłada głowicę do mojego brzucha i jeździ nią po nim. Klika coś na komputerze i kiedy w końcu chce coś do mnie powiedzieć, w oddali rozlegają się jakieś hałasy. Ktoś na korytarzu strasznie krzyczy wręcz wrzeszczy. Nagle jednym mocnym kopnięciem wywarza drzwi tak, że otwierają się i odbijają od ściany. A w progu tuż na wprost mnie pojawia się sylwetka wysokiego mężczyzny. Mierzę go od stóp do głów i sztywnieję.
- O nie... Szepczę.
- O tak Dario! TERAZ POROZMAWIAMY! Zwraca się do mnie niebieskooki.

I jak ? Co myślicie? Podoba się? Szczerze! Liczę na Wasze głosy i komentarze. Jesteście WIELKIE ciesze się, że Was mam 🤩

Rosyjska graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz