Rozdział XIX

1.8K 104 6
                                        

Moje Drogie Czytelniczki - dzisiaj nowy rozdział, mam nadzieje, ze Was trochę uspokoi 🤗 liczę na Wasze głosy i komentarze- jesteście niezastąpione! Dziekuje, ze nadal JESTEŚCIE!




Wpatrujemy się w siebie jakbyśmy nie widzieli się wiele lat. Patrzę na niego jakbym zobaczyła ducha. Moje serce galopuje jak gepard goniący gazelę. Choć myślałam, że już dawno o nim zapomniałam i mnie nie obchodzi, to teraz jak go widzę stwierdzam, że to nie prawda. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nadal jest cholernie przystojny i ma „to coś" co przyciąga jak magnes. Próbuję przełknąć ślinę nie odrywając oczu od jego twarzy, ale tak mi zaschło w gardle, że nie potrafię. Włosy ma jak zawsze nienagannie ścięte i ułożone na żel, a brodę pokrywa tak zwany „trzydniowy" zarost. Jak go takiego widzę, to mam do niego słabość szczególnie do tych niebieskich oczu. Na sobie ma czarny długi płaszcz. W jego oczach widzę jakby lekką ulgę i przerażenie jednocześnie. Spuszczam wzrok i wciągam głęboko powietrze muszę się uspokoić bo inaczej zemdleję z nadmiaru adrenaliny albo będę „chodzić" po ścianach. Zerkam szybko na jego dłonie próbuję znaleźć obrączkę, ale zauważam, że jej nie nosi.
- Dario.. Zwraca się do mnie ledwo słyszalnie. – Mam ci tak wiele do powiedzenia, ale nie wiem od czego zacząć, mamy tak mało czasu, wszędzie są ochroniarze, tyle dni próbowałem się do ciebie dostać, w końcu nadarzyła się okazja i jestem. Łapie mnie za dłonie, a ja mu na to pozwalam próbując tym ruchem zakryć brzuch.
- Jak się miewa twoja żona? Wypalam. A on spuszcza wzrok i kręci przecząco głową.
- To już nie jest moja żona. Obecnie przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Nabieram głośno powietrze w usta z zaskoczenia. Ale w sumie należało jej się po tym co mi zrobiła, a może nie tylko mi? Kiwam głową dając znak, że rozumiem.
- Dario chciałbym cię przeprosić.. nie wiem co powiedzieć, żeby wyrazić to, co naprawdę czuję, ale uwierz mi nie ożeniłem się bez przyczyny. Byłem szantażowany. To, co przytrafiło się Nadii było ostrzeżeniem dla mnie, że jeśli nie posłucham zrobią coś gorszego jej albo komuś innemu z mojej rodziny.
- A teraz? Już nie jesteś szantażowany, że ze mną rozmawiasz? Już nie obawiasz się o dobro swoich bliskich? Syczę urażona.
- Dostali to, co chcieli. Mają swój kontrakt i pieniądze. Umawiałem się, że cię wypuszczą, a oni stale cię więzili! Krzyczy poruszony.
- Aleksandrze po co mi wolność skoro TY i tak byłeś z inną. Ożeniłeś się z nią. To był dla mnie cios. Cios poniżej pasa. Strasznie to przeżyłam.
- Zrobiłem to dla Ciebie! Krzyczy poruszony. – Dla nas! Unosi się gniewem. Patrzę mu prosto w jego niebieskie, przejęte oczy. Choć jest mi bardzo ciężko na sercu i w głębi duszy cieszę się, że go widzę i mogę z nim porozmawiać to odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Aleksandrze, nie ma już nas. Jesteś ty i jestem ja. Wypalam zła. Oczy Saszy w jednej sekundzie powiększyły się znacznie. Wciągnął głęboko powietrze po czym przemówił.
- Wiem o Dmitriju, o tym, że cię przetrzymywał, a potem z tobą mieszkał, wiem, że cię uwiódł. Ale do jasnej cholery on jest zły! To człowiek wynajęty przez mojego największego wroga, wroga który zmusił mnie do ślubu, doprowadził prawie do upadku mojej rodziny, zlecił gwałt na mojej siostrze, a teraz chce mi odebrać ciebie! Aleksander jest cały purpurowy z nadmiaru emocji, jakie w nim teraz siedzą. Ja z kolei jestem blada jak ściana – czuję to, oblewa mnie zimny pot, bo dociera do mnie kim jest wróg Aleksandra..
- Darka! Darka! W oddali rozlega się głos Puszki.
- Wszystko w porządku?! Co ty tam tak długo robisz?! Dobrze się czujesz, czy nadal rzygasz jak kot?! Krzyczy Marta. Moje oczy są wielkie jak spodki, o Boże oby tylko się nie domyślił..
- Muszę już iść Aleksandrze. Zabieram szybko swoje dłonie z jego i krzyżuję je przed sobą zasłaniając nimi brzuch.
- Już wychodzę! Krzyczę do Puchy.
- Znajdę cię. Zwraca się do mnie Aleksander. – Każdy twój krok jest monitorowany, a twój telefon jest na podsłuchu, znajdę sposób żebyśmy mogli się spotkać wtedy powiem ci więcej. Szepcze przejęty. – Daj mi szansę Dario, daj mi szansę się wytłumaczyć i powiedzieć jak to wszystko wyglądało z mojej perspektywy. Patrzy na mnie błagalnym wzrokiem, a ja go bacznie obserwuję ciężko oddychając.
- Dobrze.. Zabieram się i wychodzę szybko z toalety z walącym sercem i z nadzieją, że nasze kolejne spotkanie dobiegnie już niebawem...

I jak? Trochę zaspokojone? Może byc?😉

Rosyjska graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz