***Citizien Soldier - "Let It Burn"*** (powracamy z piosenkami :D)
- Aron, otwórz te drzwi! - Krzyknął mężczyzna. Dobijał się już od dobrych dziesięciu minut. Nagle usłyszałem przekręcanie klucza w zamku i przerażony zerwałem się na równe nogi. Zanim pomyślałem, moje ciało zareagowało samo i otworzyłem okno, po czym się schowałem. Zagranie może cholernie dziecinne i głupie, ale zadziałało. Gdy tylko otworzył drzwi i zobaczył otwarte na oścież okno i pusty pokój przeklął siarczyście i pobiegł na dół. Po parunastu minutach usłyszałem huk zamykanych drzwi i dopiero wtedy wyjrzałem z mojej kryjówki. Odetchnąłem z ulgą, a potem zacząłem działać.
Zarzuciłem duży plecak na plecy i wziąłem kociaki na ręce. Zastanawiałem się, czy je wziąć... W końcu postanowiłem, że nie będę w stanie zapewnić im odpowiednich warunków do życia. Przytuliłem je mocno, a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
- Kocham was, Holly i Tiger. - Powiedziałem cicho i spojrzałem im w oczy. Ostatni raz je przytuliłem i dotknąłem swoim nosem ich nosów. Odstawiłem je na ziemię i otworzyłem drzwi. Obejrzałem się na kotki, a potem zamknąłem drzwi i rzuciłem się biegiem w stronę lasu.Tak bardzo się cieszyłem, że znów tu jestem. Ten wiatr był tak przyjemnie świeży i chłodny. Biegłem przez parędziesiąt minut, a gdy w końcu zabrakło mi sił wczołgałem się pod jakieś krzaki i zwinąłem się w kłębek. W rzeczach Jacka znalazłem jakąś cętkowaną pelerynę. Była w kolorach jasnoszarym, czarnym i paru odcieniach zielonego. Była na mnie trochę za duża, ale to nawet lepiej. Przykryłem się wspomnianą wcześniej peleryną i zasnąłem.
Stałem właśnie przed moim domem. Patrzyłem na trawnik, na którym jako dzieci bawiliśmy się z Julką. Na okna, z których mama wołała nas na obiad. Na starą budę, w której mieszkał nasz pies. Patrzyłem na to wszystko, a jednak nie czułem nic. No, może poza dziwnym strachem. Czułem, że to nie jest mój dom, mimo, że doskonale wiedziałem, że nim był.
Obudziłem się i rozejrzałem. Nadal leżałem pod krzakami owinięty peleryną. Wstałem i otrzepałem się z liści i robaków, które zdążyły na mnie wejść. Wspiąłem się na drzewo i usiadłem na gałęzi. No i co teraz? To pytanie huczało mi w głowie tak bardzo, że parę razy prawie spadłem z drzewa. Wspiąłem się jeszcze wyżej i rozejrzałem. Widok był wprost nieziemski. Widziałem ogromny, naprawdę ogromny las. Następnie jakieś pola, rzekę i... Góry. Najwyższe, jakie dotąd widziałem. Ostatni raz spojrzałem w stronę, z której przyszedłem. Omiotłem wzrokiem willę Jacka i już miałem zejść z drzewa, gdy nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Wstałem, wziąłem głęboki wdech i skoczyłem na następną gałąź. Zaczynałem sobie przypominać, jak to robić. Szło mi coraz lepiej, gdy nagle zatrzymałem się. Pode mną widziałem królika. Ślina napłynęła mi do ust, a zmysły się wyostrzyły. Skoczyłem na niego i skręciłem mu kark. Znalazłem jakąś polankę i zrobiłem na niej ognisko. Zaczekałem, aż mięso trochę się ostudzi i rzuciłem się na nie. Było tak dobre, że miałem problem w przełykaniu, które ślina usilnie mi utrudniała. W końcu jakimś cudem się z nim uporałem i wyruszyłem w dalszą drogę.
Szedłem i szedłem, aż w końcu zaczęło się ściemniać. Wspiąłem się na drzewo i zasnąłem na gałęzi.
Obudził mnie wprost przerażający chłód. Rozejrzałem się i zobaczyłem jak z nieba spadają małe, białe płatki. Śnieg... Poczułem, jak oczy mi się szklą. Kiedy mnie porwano, było lato... A to znaczy, że mam już piętnaście lat... Mam urodziny pierwszego listopada... Chciało mi się płakać, mimo to nie pozwoliłem sobie nawet na odrobię łez. Nie mogę się złamać. Nie teraz! Wkrótce znów zasnąłem.
CZYTASZ
Zabawka
ActionUWAGA! Opowiadanie zawiera przekleństwa, sceny +18, yaoi, ddlb, i inne. NIE LUBISZ = NIE CZYTAJ! Pierwszy tom z serii "Zabójca". Historia chłopaka sprzedanego przez własnego ojca ludziom, którzy co noc zamieniają się w demony z piekła rodem. Miejsc...