+Rozdział 31 (2000 odsłon)+

843 48 26
                                    

- Mogę? - Spytał masując mi głowę. 
- N-nie... - Wyjęczałem i zacząłem mu się wyrywać. - P-przestań! 
- Ćśś... - Położył ręce na moich udach i powoli zaczął je przesuwać w górę. 
- Nie! - Mężczyzna złapał mnie mocniej. 
- Będzie ci dobrze... - Wymruczał ściągając moje majtki i wsuwając we mnie palec. Jęknąłem cicho i chciałem go odepchnąć ale ręce odmówiły mi posłuszeństwa. Po chwili facet dodał drugi palec i tak dalej, a ja jęczałem coraz głośniej i coraz bardziej starałem się go odepchnąć. 
- Przestań! ...Proszę... - Zapłakałem i poczułem, że coś o wiele większego niż palce powoli się we mnie wsuwa i krzyknąłem zaciskając dłonie na jego ramionach. 
- Spokojnie... - Wymruczał mi do ucha i zaczął mnie całować. 

- N-nie! - Wyjęczałem, gdy ten zaczął powoli poruszać biodrami. 
- Boli? - Zapytał na chwilę się zatrzymując. 
- N-nie... Ale prze- Ah! - Ernest znowu zaczął się brutalnie poruszać, aż zrobiło mi się ciemno przed oczami. 
- Skoro nie boli, to w czym problem? - Spytał przygryzając moje wargi. 
- N-nie ch-chcę! - Wyjęczałem, a on tylko położył mi dłoń na ustach. 
- Ćś... - Wyszeptał mi do ucha i mocno je przygryzł. 

Gdy tylko skończył i zostawił mnie samego pobiegłem do siebie i zacząłem się ciąć. Miałem całe uda w ranach i krwi ale nie przestawałem. Słone łzy kapały mi na rany sprawiając, że te piekły niemiłosiernie ale w tamtej chwili ból był mi potrzebny. Musiałem się na czymś wyżyć. A że pod ręką nie miałem w zasadzie nic oprócz własnego ciała, to wydaje mi się, że wybór był oczywisty. 

Skończyłem, gdy całe moje uda i brzuch były pełne ran, a krew zalała mi ręce i jakieś pół pokoju. Położyłem się w łóżku przykrywając kołdrą po czubek głowy, zwinąłem się pod nią i rozpłakałem się jeszcze bardziej. 

Nie spałem resztę dnia i całą noc, a rano nie miałem najmniejszej ochoty na jakiekolwiek czynności życiowe. Wstałem tylko po to, żeby ogarnąć pokój, który wyglądał tak, jakbym miał w nim regularnie używaną gilotynę. Przetarłem podłogę, zakrwawione ubrania wyrzuciłem do śmieci, a pościel zmieniłem na czystą, po czym znów rzuciłem na łóżko owijając szczelnie kołdrą. W pewniej chwili dostałem dreszczy i znów się rozpłakałem czując lekki ból dolnych partii ciała.

Nawet nie czułem, że jestem głodny ani że chce mi się pić. Nie miałem ochoty na nic, a już kompletnie na widzenie mojego "pana".  Po paru godzinach spędzonych na płaczu usłyszałem pukanie do drzwi. Przełknąłem łzy i zamknąłem oczy. Usłyszałem otwieranie drzwi i aż zadrżałem ze strachu, co ten psychopata wymyśli tym razem. Słyszałem jego ciche kroki, to jak zbliża się w moją stronę. Potem poczułem, że łóżko ugina się pod jego ciężarem i w końcu poczułem jego gorący oddech na swoim policzku. 
- Obudź się, kochanie. - Wymruczał mi do ucha. 
- Już nie śpię. - Powiedziałem pilnując, by mój głos brzmiał normalnie, co jak widać mi się udało.
- To dobrze. Chodź. - Uśmiechnął się i wyciągnął do mnie ręce. 
- Po co? - Wymamrotałem. 
- Czas na śniadanko. A potem może spacer? Albo jakaś gra?
- Nie. Nie mam ochoty na nic. A jeśli już, to mógłbyś wyjść? Chciałbym się ubrać. - Powiedziałem zasłaniając się kołdrą. Tak swoją drogą, jak widać na załączonym obrazku, temu oto panu brakuje również okularów, by zauważyć moją spuchniętą twarz i czerwone jak krew oczy. 
- Oj, no nie wstydź się. - Uśmiechnął się szeroko. - Chodź, ubiorę cię. 
- Nie! Wyjdź! - Wydarłem się na niego, a on na początku był zły ale potem uszanował moje zdanie i wyszedł. Odetchnąłem z ulgą i wstałem. Popatrzyłem w lustro. Na moje białe, wychudzone i poranione ciało. Wziąłem głęboki oddech i poszukałem czegoś ciemnego. 

Znalazłem długie, czarne jeansy i do tego czarną koszulkę na krótki rękaw. Ważne, że była dość długa i mogłem włożyć ją w spodnie, żeby przypadkiem mi się nie podwinęła i nie pokazała tego morza ran. Bolało... Wszystko mnie bolało. Ale musiałem zacisnąć zęby i wytrzymać ten cholerny dzień. Tak jak to robiłem z jego poprzednikami. 

ZabawkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz