Rozdział 32

778 42 39
                                    

Facet podniósł mnie i posadził sobie na kolanach. Zarumieniłem się i spojrzałem na niego.
- Patrz. - Powiedział. - Mam dla ciebie śliczną, żółtą spódniczkę. I różową koszulkę. - Mówił, a ja tylko westchnąłem wyciągając do niego ręce.

Po chwili czułem na sobie dziwne uczucie, jakim było noszenie lekkiej, luźnej spódniczki. Zarumieniłem się wściekle i spuściłem głowę.
- Aww, nie wstydź się kotku. Ślicznie wyglądasz. - Mruknął. - Co robimy?
- Um... Nie wiem. Chciałbym iść spać...
- No dobrze, słoneczko moje kochane. Chodź. - Wziął mnie na ręce i pocałował w usta.
- Mhm... - Mruknąłem zarumieniony i wtuliłem się w niego. Oparłem się o niego, a po chwili już przysypiałem.

Obudziłem się czując, że Ernest nigdzie mnie nie położył, tylko lekko mnie kołysze.
- Jak się spało? - Pogłaskał mnie po włosach. - Kochanie, jest sprawa. Muszę wyjechać na parę dni, może dwa tygodnie... Na ten czas pojedziesz do mojego przyjaciela. Zajmie się tobą.
- A-ale...
- Cichutko. - Pocałował mnie w usta. - Ufam mu. Dobrze się tobą zajmie. Masz być grzeczny. Obiecał, że cię przypilnuje i będzie cię dobrze traktował... - Zrobił krótką przerwę. - Masz się nie ciąć. Zrozumiano?
- T-tak...
- Odwiozę cię jutro rano, dobrze?
- Tak...

Mogę powiedzieć, że dzień minął Ernestowi w miarę znośnie. Cały czas mnie przytulał albo całował powtarzając jak bardzo mnie kocha. Obejrzeliśmy telewizję, pomogłem mu z obiadem, a potem z kolacją. Wieczorem mężczyzna podszedł do mnie z dużą torbą na ramieniu.
- Tutaj masz wszystkie rzeczy.
- Błagam... - Zacząłem. - Powiedz, że nie ma tam żadnych spódniczek, ani tych dziwnych koszulek.
- Nie spakowałem ci ich.
- Dziękuję. - Przytuliłem się do niego.
- Mój kotek... Jesteś taki piękny... - Mruknął.
- Dziękuję...
- Nie ma za co. Chodź, muszę cię umyć i przebrać. Dzisiaj pójdziesz wcześniej spać.
- Ugh... No dobrze. - Wymamrotałem i wyciągnąłem do niego ręce.

Siedzieliśmy w salonie, a facet trzymał mnie na kolanach i karmił mlekiem. Leżałem na jego kolanach z zamkniętymi oczami powoli ssąc mleko. Mężczyzna nucił coś cicho, a ja po chwili usnąłem. 

Poczułem, że ktoś mną trzęsie i niechętnie otworzyłem oczy. 
- Kotku, wstajemy. - Powiedział facet i cmoknął mnie w czoło. 
- N-nie chcę... - Mruknąłem podnosząc się do siadu. 
- Obiecałeś, że będziesz grzeczny i że nie będziesz się ciął, pamiętasz?
- Mhm... 
- Dobrze, chodź. - Powiedział i postawił mnie na ziemi. - Idź się ubierz, a potem chodź na śniadanie. 
- Mhm... - Mruknąłem podchodząc do szafy. Czułem na sobie wzrok tego oblecha, a po chwili i jego ręce. - Możesz mi powiedzieć, co ty właśnie wyprawiasz?
- No jak to co? - Spytał udając niewiniątko. - Nie będę cię widział przez parę dni, a może i tygodni. Chcę się nacieszyć moim chłopcem. - Powiedział przygważdżając mnie do ściany i wpychając mi kolano między nogi. Chwila... Jeśli teraz mu na to pozwolę nie będzie mi robił wyrzutów. Rozluźniłem się więc i spokojnie czekałem aż skończy. Wydaje mi się, że specjalnie obudził mnie wcześniej, żeby mógł mnie przelecieć zanim pojedziemy. 

Stałem ubrany przed drzwiami, a w dłoni trzymałem moją torbę. 
- Tatusiu, idziesz? - Zawołałem. Już nie mogłem się doczekać, aż w końcu będę mógł uciec. Mam nadzieję, że ten jego kolega mieszka w innym mieście albo najlepiej w innym województwie. Ucieknę w cholerę i rozpłynę się między drzewami tak, jak to robiłem za każdym poprzednim razem. Tym razem zniknę na zawsze. Już mnie nie znajdą. Moje radosne rozmyślania przerwały jakieś ręce, które zaczęły mnie przytulać. 
- Jestem, kotku. Masz wszystko? - Spytał. 
- Chyba tak. 
- No dobrze. Obiecujesz, że będziesz grzeczny? - Przeczesał moje włosy i otworzył drzwi przepuszczając mnie w nich. 
- Tak. Możemy już jechać? 
- Czemu ci się tak śpieszy? - Zapytał podejrzliwie. 
- Nie chcę, żebyś się spóźnił. - Odparłem słodko. 
- Jesteś kochany. Ale nie martw się, kochanie. Zdążę. - Powiedział wsiadając do samochodu.

ZabawkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz