Rozdział 38

658 42 19
                                    

A, co mi tam. Macie 💙

Po chwili mężczyzna położył się obok mnie i zaczął głaskać mnie po boku. Co chwilę pochylał się i szeptał coś do ucha albo całował mnie po policzku i czole.
- Jesteś taki piękny... Słodki, śliczny i kochany... A dziś będziesz mój... - Mruknął. Chwilę leżał obok mnie, a ja starałem się nie zasnąć. To cholerstwo zaczęło działać, a ja poczułem, że zaczynam odpływać. Przypomniałem sobie o Hunterze, Lucy i dzieciach. Łzy napłynęły mi do oczu ale nie dałem im wypłynąć.

Mężczyzna wstał, pocałował mnie w policzek i wyszedł... Nareszcie! Powoli otworzyłem oczy i nie ruszając głową rozejrzałem się po pomieszczeniu. On naprawdę wyszedł! Lekko odwróciłem głowę i spojrzałem na zegar... 12:38. Zacząłem zastanawiać się jak przeżyjemy w lesie... Wiem, że ta szmata mi nie odpuści i będzie mnie gonić. Westchnąłem cicho, po czym zdałem sobie sprawę, że może znajdę tu coś przydatnego. Powoli wstałem i zacząłem przeszukiwać szafki.

Usiadłem zrezygnowany. Same papiery... Nagle wpadło mi do głowy jedno miejsce. Ostrożnie uklęknąłem obok łóżka, a po chwili trzymałem w dłoni czarny pistolet. Chwilę obracałem go w dłoniach, po czym znalazłem jeszcze pudełko naboi. Odetchnąłem drżąco i odłożyłem przedmioty na miejsce. Położyłem się i przykryłem kołdrą. Miałem naprawdę dobre wyczucie czasu. Po paru minutach usłyszałem powoli otwierające się drzwi.

- Kochanie, śpisz? - Usłyszałem głos mojego pana. Ten podszedł do mnie, usiadł obok i delikatnie pogłaskał mnie po twarzy. Lekko otworzyłem oczy, jakbym dopiero co się obudził i popatrzyłem mu w oczy.
- C-co się dzieje? - Wymamrotałem i ziewnąłem. On podniósł mnie i oparł o swoje ramię. Położyłem mu dłonie na ramiona i oparłem głowę o jego szyję.
- Jak się czujesz, kotku? Pamiętasz co się stało? - Spytał delikatnie głaszcząc mnie po plecach. 
- Chcę mi się spać... I nie pamiętam... - Mruknąłem. Westchnąłem i rozluźniłem się kładąc na facecie i przerzucając ręce przez jego ramiona. On zaczął mnie kołysać, a ja poczułem, że oczy mi się zamykają. „Nie śpij!” wrzasnąłem na siebie w myślach i udałem, że zasypiam. On podniósł mnie i ku mojemu zdziwieniu wyniósł mnie z jego domu. Lekko uchyliłem powieki i popatrzyłem na otoczenie. Gdy Ernest zauważył, że nie śpię, zaczął mnie kołysać i coś nucić.
- Prześpij się, słoneczko. - Mruknął i przytulił mnie do siebie. Tak strasznie chciało mi się spać... Powoli zamknąłem oczy i odetchnąłem. Gdy już zasypiałem przed oczami pojawiły mi się dwa, jasnoniebieske punkty. Patrzyłem na nie zdezorientowany, a te zmieniły się w oczy... Znałem te oczy...

- Śpij, słonko... - Mruknął Ernest tuż przy moim uchu, na co otworzyłem oczy i popatrzyłem na niego.
- M-mogę iść sam? - Wymamrotałem.
- Jesteś pewny, że to dobry pomysł?
- Mhm...
- Nie. Nie chcę, żebyś się przewrócił. - Powiedział.
- Panie, proszę... - Położyłem dłonie na jego ramiona i chciałem zejść ale facet przewidział to i przytulił mnie do siebie.
- Co się stało?
- Zapomniałem czegoś z twojego domu. - Wymamrotałem na poczekaniu.
- Czego zapomniałeś? - Spytał. Spojrzałem mu w oczy i uśmiechnąłem się lekko.
- Niespodzianka... - Szepnąłem mu w wargi. Ten uśmiechnął się lekko i pocałował mnie.
- No dobrze... Czekam na ciebie, kocie. - Postawił mnie na ziemi i dał mi lekkiego klapsa.

Ruszyłem w stronę jego domu i dopiero wtedy dotarło do mnie, że Ernest niósł mnie w stronę swojego samochodu... Poczułem, że moje serce przyspiesza.
Gdy byłem pewny, że mnie nie widzi wszedłem do jego domu, wziąłem pistolet i naboje i ruszyłem sprintem w stronę mojej celi.

Wpadłem do niej jak burza i rzuciłem się na Huntera.
- Musimy uciekać. - Wydyszałem opierając dłonie o kolana. - Ernest przełożył termin... Jeśli teraz nie uciekniemy, weźmie mnie do siebie... - Powiedziałem ze łzami w oczach.
- Idziemy. - Rzucił chłopak, po czym złapał mnie za ramię i pociągnął za sobą.

ZabawkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz