Rozdział 29

762 44 25
                                    

Obiecałam, że rozdział będzie w środę :}

***Colbie Caliat - "Try" (wydaje mi się, że pasuje do rozdziału)***

Obudziło mnie ciche otwieranie drzwi. Nie poruszyłem się jednak tylko czekałem na dalszą część. Leżałem tak sobie spokojnie, gdy nagle poczułem, że coś ściąga ze mnie kołdrę. Tym razem postanowiłem poczekać trochę dłużej niż poprzednim razem. To coś zaczęło delikatnie głaskać mnie po udzie i boku. On mnie obmacywał! "Tego już za wiele", pomyślałem odwracając się do niego. 
-Choź tuuaj do mie. - Wybełkotał Ernest i wyciągnął do mnie ręce. Smród alkoholu uderzył w mój nos i aż zrobiło mi się niedobrze. Odepchnąłem go ale on nic sobie z tego nie zrobił i złapał mnie sadzając sobie na kolanach. Wpił się w moje usta, a dłońmi ścisnął moje pośladki. 
- N-nie! - Uderzyłem go w twarz ale i to nic nie pomogło. Zacząłem się wyrywać, więc facet złapał mnie mocniej. 
- Ne wyywaj sie. - Warknął i wsunął mi dłonie pod koszulkę. Łzy napłynęły mi do oczu na myśl, że jeśli zrobię co chce, to będzie delikatniejszy. Chwilę walczyłem z samym sobą, aż w końcu nie wytrzymałem i zaciskając mocno oczy i zęby pocałowałem go w usta. Ten odsunął się ode mnie zdziwiony, a potem uśmiechnął się, wybełkotał mi coś do ucha i wsunął ręce w moje spodnie. 

Obudziłem się przytulony do jego nagiego ciała i szybko odsunąłem się, szukając po drodze czegoś, w co mógłbym się ubrać. Znalazłem moją piżamę i założyłem ją, krzywiąc się z bólu. Jak najciszej poszedłem do siebie, położyłem się w łóżku i rozpłakałem się na dobre. Nadal czułem krew na moich udach, a do tego ten ból... Zwinąłem się w kłębek i cały przykryłem kołdrą. Wspomnienia zaczęły zalewać mnie falami i jedyne o czym myślałem to to, żeby w końcu ktoś mnie zamordował. Słyszałem jego przytłumione chrapanie, a to jeszcze bardziej mnie dołowało. 

W końcu zebrałem się w sobie i wstałem. Poszedłem do łazienki i zacząłem przeszukiwać szafki. Znalazłem paczkę żyletek i rozerwałem ją zębami. Po raz kolejny pomyślałem, żeby zamiast plastiku było tam mięso. Wyciągnąłem jedną żyletkę i chwilę patrzyłem na nią, jak na samego diabła. Łzy napłynęły mi do oczu ale nie dałem się złamać. Usiadłem na brzegu wanny i podwinąłem rękaw swojej bluzki i przyłożyłem do niej ten mały, niepozorny przedmiot. Po chwili zdałem sobie sprawę, że rany na rękach widać praktycznie od razu. Zsunąłem sobie spodnie do kolan i chwilę patrzyłem na swoje blade, wychudzone uda. Zauważyłem na nich resztki krwi i pomyślałem, że może lepiej by było, gdybym najpierw się wykąpał. 

Znów usiadłem na brzegu wanny, tym razem nago. Wziąłem w dłoń żyletkę i na próbę przejechałem nią po udzie. Od razu zauważyłem cieniutki, krwawy ślad, który powstał na mojej nodze. Spodziewałem się bólu ale to... To było przyjemne... Powtórzyłem ruch i poczułem przyjemne ciarki na plecach. Ciąłem się i ciąłem, póki całe moje uda nie były w ranach i krwi. Po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna na mojej twarzy zagościł mały ale szczery uśmiech. Więcej łez spłynęło mi po twarzy ale zamknąłem oczy i po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna pozwoliłem im płynąć... 

Zmyłem krew z ud i zaczekałem aż rany choć trochę się zasklepią. Delikatnie ubrałem się w piżamę, wziąłem żyletkę i poszedłem do łóżka, a gdy już się w nim znalazłem sen przyszedł praktycznie od razu. 

Obudziłem się dość wcześnie. Spojrzałem na zegar i ku mojemu ogromnemu zdumieniu zobaczyłem, że jest godzina 8 rano. I byłem wypoczęty. Coś tu było stanowczo nie tak... Wstałem, pościeliłem łóżko i w samej bieliźnie stanąłem przed lustrem. Z lekkim niepokojem popatrzyłem na moje uda, które całe były w czerwono-sinych śladach i wyglądały paskudnie. Delikatnie przejechałem opuszkami palców po ranach i syknąłem cicho. "Nie pierdol tyle. Warto było.", pomyślałem patrząc w oczy swojemu odbiciu.

ZabawkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz