Mokra trawa lśniła w blasku wschodzącego słońca. Promienie przebijały się przez gęste, przydrożne drzewa, oświetlając jej opaloną twarz, gdzieś w oddali nieśmiało śpiewał słowik, a miękka ziemia delikatnie uginała się pod jej stopami.
Wzięła kilka głębokich oddechów, ściskając ramiączko torby na ramieniu.
- Będzie dobrze. Musi być dobrze. Nie masz się czego bać.
Powietrze pachniało wyjątkowo przyjemnie po wieczornym deszczu. Zatrzymała się nagle, gryząc nerwowo dolną wargę.
Nikogo tam nie znała. Ma przyjść sobie, ot tak, zupełnie w połowie roku, licząc na to, że ktokolwiek zwróci na nią uwagę? Marzenie ściętej głowy.
Była zupełnie normalna, niczym się nie wyróżniała. Chociaż nie; istniała jedna rzecz, dzięki której trudno było jej nie zauważyć – włosy. Gęsta, skręcona, czekoladowo-brązowa czupryna, sięgająca do połowy pleców, żyjąca zupełnie własnym życiem, niedająca się poskromić nawet największą szczotką czy grzebieniem. Miała wrażenie, że wraz z upływem czasu staje się jeszcze bardziej puszysta i nieokiełznana. Już nawet nie próbowała jej układać – czesząc się rano czuła się, jakby walczyła z wiatrakami. Parsknęła i zdmuchnęła z twarzy kosmyk, który wymknął się zza jej ucha.
Cieszyła się jednak z ich przeprowadzki. To miejsce było niezwykłe – piękne i jasne; niemalże czuła magię wiszącą w powietrzu. Miejsce, w którym wszystko się zaczęło. To właśnie tutaj jej rodzice spędzili beztroskie lata młodości, chodzili tymi samymi ścieżkami i uczyli się w tej samej szkole, do której została zapisana.
W jej pokoju w końcu zmieściło się duże, podwójne łóżko i nawet sięgający do sufitu drapak dla Honey. Kotka urodziła się niedawno, była bystra, zwinna i ciągle potrzebowała ruchu, co świetnie zapewniał nowy dom.
Przyspieszyła, zerkając na ekran telefonu. Zostało piętnaście minut do rozpoczęcia zajęć, a ona nawet nie była w połowie drogi.
- Brawo, Lena – skarciła się w myślach. – Spóźnij się pierwszego dnia w nowej szkole. Przynajmniej będziesz mieć pewność, że zwrócisz na siebie uwagę.
Przycisnęła palcami boczną krawędź komórki, podgłaśniając muzykę w słuchawkach, jakby chciała zagłuszyć wszelkie myśli, pojawiające się w jej głowie.
Musi być dobrze. Po prostu musi.
Poczuła, że mimo chłodu poranka robi jej się gorąco, a serce dawno straciło swój zwykły rytm, bijąc jak szalone, jakby za chwilę zamierzało wyskoczyć jej z piersi.
Przystanęła, kiedy szkoła ukazała się jej oczom w całej okazałości. Mimo swojej starości była piękna, czego Lena wcześniej się nie spodziewała. Z wyglądu przypominała jej zamek, w którym brakowało jedynie wież.
Cóż, była przerażona. Autentycznie przerażona. Nerwowo gryzła wargi, jakby to miało zredukować jej zdenerwowanie, ale przez to czuła się jeszcze bardziej rozdrażniona. Z trudem przełknęła ślinę, zamknęła oczy i zaczęła powoli oddychać przez nos.
Wszystko będzie w porządku, wszystko będzie w porządku, wszystko...
Poleciała kilka kroków do przodu, kiedy niespodziewanie ktoś wpadł na nią od tyłu.
- Hej! – krzyknęła, odwracając się gwałtownie, a jej oczom ukazała się drobna, rudowłosa dziewczyna w ogromnych okularach na piegowatym nosku.
- Strasznie Cię przepraszam! – krzyknęła, odgarniając gęste włosy za uszy. Jej policzki stały się nagle mocno zarumienione. – Szłam za Tobą i potknęłam się o własne sznurówki, niezdara ze mnie, wybacz, nic Ci się nie stało?
Lena zamrugała oczami, nie spodziewając się takiego wylewu słów. Uśmiechnęła się lekko, wskazując głową na budynek niedaleko.
- Chodzisz tutaj do szkoły?
- Tak, a co? Ty też? Nie widziałam Cię wcześniej.
- Dzisiaj mój pierwszy dzień – Lena schowała drżące dłonie do kieszeni. – Strasznie się denerwuję. Z której jesteś klasy? I jak masz na imię?
Dziewczyna poprawiła okulary i wyciągnęła bladziutką dłoń w jej stronę.
- Jestem Matylda i chodzę do drugiej C.
- Matylda? Śliczne imię, takie niespotykane. Ja Lena. Jestem zapisana do E. Oprowadzisz mnie chociaż trochę? Będę wdzięczna – spojrzała prosząco na dziewczynę.
- Pewnie, nie ma sprawy. Ale teraz jesteśmy już obie sporo spóźnione. Zgadamy się na następnej przerwie, co?
Matylda po raz setny poprawiła swoje okulary i pewnym krokiem ruszyła przed siebie. Lena była przerażona odrobinę mniej.
Miała dziwne wrażenie, że ten dzień odmieni jej życie.
I jak zwykle, nie myliła się. Zawsze miała dobrą intuicję.
___________________________________
Cześć,
przychodzę do Was z pierwszym opowiadaniem na moim profilu. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Miłego czytania! ♥️
CZYTASZ
Odurzona
Romance„Cisza. Cisza. Cisza. Dzwonek. Lewa dłoń odrywa się od blatu, przesuwa wzdłuż jej talii i wyżej. Dociera do policzka. Czerwone usta zbliżają się do prawego i dotykają go tak delikatnie, że Lena nie jest pewna, czy rzeczywiście to zrobiły. Anasta...