Anastazja miała w zwyczaju otwierać klasę kilka minut przed lekcją, tak żeby każdy, kto przyszedł wcześniej, mógł już wejść do środka. Lena nie wiedziała o tym, więc zjawiła się na miejscu zaledwie chwilę po dzwonku, kiedy wszyscy byli już w klasie. Nie spóźniła się, ale znów zwróciła na siebie uwagę, czego tak bardzo chciała uniknąć.
- Dzień dobry – wyszeptała, cicho zamykając drzwi.
Zamiast odpowiedzieć, nauczycielka obdarzyła ją tak gorącym spojrzeniem, że dziewczyna stanęła jak sparaliżowana i dopiero po chwili była w stanie podejść do ławki. Po raz kolejny czuła się, jakby była we śnie, w którym każda czynność sprawia jej ogromną trudność. W dodatku odnosiła wrażenie, że jej szybki oddech słychać w całej sali. Nie miała odwagi unieść głowy, ale nie potrzebowała tego, by wiedzieć, że wzrok Anastazji nie opuszcza jej nawet na sekundę. W tym momencie niemalże palił jej skórę żywym ogniem. Zagryzła usta zdecydowanie za mocno, ale ból nieco ją otrzeźwił. Drżącymi dłońmi otworzyła zeszyt i zaczęła bawić się długopisem.
Nauczycielka rozglądała się po klasie, sprawdzając obecność.
- Panna Płomińska jest chyba dzisiaj wyjątkowo nieobecna.
Lena poczuła gorące powietrze gdzieś w okolicach karku.
- Słucham?
- Trzeci raz czytam Twoje nazwisko, kochanie. Ale widzę, że zamiast mnie słuchać, jesteś zajęta czymś innym. Przyjemniejszym, jak sądzę, z tego co było widać po Twoim wyrazie twarzy.
O kurwa. Nie.
Dziewczyna siedziała z rozchylonymi ustami, zupełnie zbita z tropu.
Głos Anastazji był jednocześnie przesłodzony i ostry, seksowny i lodowaty. Była taka... onieśmielająca. Och, i tak cholernie intrygująca.
Tak, proszę pani, dobrze pani zauważyła. Byłam zajęta bardzo przyjemnymi myślami...
- Przepraszam – wyszeptała tylko, spuszczając oczy.
Nie słysząc odpowiedzi, tylko mocniej ścisnęła długopis. Dopiero po chwili odważyła się podnieść wzrok, by zauważyć, że polonistka w dalszym ciągu się w nią wpatruje. Pokręciła głową z wyraźną dezaprobatą, ale uśmiech aż szarpał kąciki jej ust, które usiłowały zachować powagę. Wróciła do czytania listy.
Boże, jak ta kobieta potrafiła zaskakiwać. Lena znała ją ledwie dwa dni, a zdążyła zupełnie oszaleć na jej punkcie. Wywoływała w niej skrajne emocje, w jej obecności czuła się zawstydzona i mocno zestresowana, ale też... jakby... podniecona?
Czy ona powiedziała do mnie kochanie?
Nawet nie wiedziała, w którym momencie wyłączyła się i zaczęła po prostu studiować wygląd Anastazji. Dzisiaj również miała na sobie sukienkę i szpilki, w których prezentowała się olśniewająco. Była taka piękna, delikatna, kobieca. Miała ochotę jej dotknąć... poczuć gładkość jej skóry... nie wspominając o smaku tych ust...
Przechyliła głowę i podparła dłonią rozgrzany policzek. Przesunęła palcami po swoich wargach, przyglądając się jednocześnie soczystej czerwieni na ustach nauczycielki. Ile śladów zostawiłaby ta szminka na jej ciele, gdyby...
Zapędziła się zdecydowanie za daleko. Wracając myślami do rzeczywistości zauważyła, jak bardzo przyspieszył jej oddech, jak bardzo jest nieskupiona i jak bardzo... zwraca na siebie uwagę.
Opanuj się w końcu!
- Ej, Lena. Wszystko w porządku? – usłyszała nerwowy szept Róży. – Słabo Ci? Może otworzyć okno?
- N... nie. Nie, dzięki... ja tylko... albo otwórz, proszę. Gorąco tu.
Chłodne powietrze owionęło jej twarz i pozwoliło złapać głębszy oddech.
- I jak? Lepiej? Może...
- Lena, Róża – ostry głos Anastazji wszedł Róży w słowo. – Jeśli jesteście tak zainteresowane lekcją, to może zostaniecie na przerwie i powiecie mi, czego się nauczyłyście.
- Ale proszę pani, bo Lena...
- To moja wina.
Odezwały się równocześnie. Kobieta westchnęła i zaczęła obracać kredę w palcach, po czym uniosła lekko jedną brew, wyraźnie zadowolona.
- Cóż, w takim razie Lena zostanie.
___________________________________
CZYTASZ
Odurzona
Romance„Cisza. Cisza. Cisza. Dzwonek. Lewa dłoń odrywa się od blatu, przesuwa wzdłuż jej talii i wyżej. Dociera do policzka. Czerwone usta zbliżają się do prawego i dotykają go tak delikatnie, że Lena nie jest pewna, czy rzeczywiście to zrobiły. Anasta...