2.

8.9K 250 22
                                    

Szkoła nie była aż tak duża, jak jej się wcześniej wydawało, dlatego nie martwiła się zbytnio, że się pogubi. Przynajmniej jeden problem z głowy.

Mimo braku czasu, Matylda pomogła jej znaleźć odpowiednią salę, ale zaraz po tym szybko się ulotniła, rzucając jej tylko pokrzepiający uśmiech na odchodne. Lena próbowała go odwzajemnić, ale miała wrażenie, że raczej średnio jej to wyszło.

Jej drżąca dłoń poślizgnęła się na klamce. Stała tak kilka minut, starając się uspokoić; i tak była mocno spóźniona, więc nie zamierzała się spieszyć. Wzięła ostatni, głęboki wdech i pchnęła drzwi do sali.

Tak jak się obawiała, wszystkie oczy natychmiast zwróciły się ku niej, zupełnie ją paraliżując. Jeszcze mocniej ścisnęła torbę, jakby to miało dodać jej odwagi i przygryzła wyschnięte usta. Czuła, że głos uwiązł jej w gardle.

- Ach, panna Płomińska, zgadza się?

Drgnęła i spojrzała w stronę nauczycielki; kobieta około trzydziestki, z jasnymi, krótkimi włosami i figurą, której pozazdrościć mogła niejedna nastolatka. Miała na sobie czarną, koktajlową sukienkę, odkrywającą opalone ramiona i sandałki na wysokim, fluorescencyjno – żółtym obcasie. Cóż, wyglądała zjawiskowo, to Lena musiała przyznać natychmiast. Czuła, że na jej policzki wypływa krwistoczerwony rumieniec.

- T... tak – wyjąkała, zła na siebie, że zacięła się już na pierwszym słowie. – Lena Płomińska. Dzień dobry.

Dziewczyna omal się nie zakrztusiła, kiedy kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie, ukazując rząd białych, lśniących zębów, niczym z reklamy pasty wybielającej. Czy ona miała jakiekolwiek wady?

- Zatem witaj w mojej klasie. Nazywam się Anastazja Zielińska i uczę polskiego. Może powiesz nam coś o sobie? Czym się interesujesz?

Och. Mój Boże.

Lena wytarła dłonie o dżinsy, rozglądając się po klasie. Tyle nowych twarzy. Tyle imion. Osobowości.

A i tak nikt nie będzie chciał się z Tobą zadawać.

- Emm... ja...

Uspokój się.

- Tańczę i... rysuję – odparła szybko i zwięźle, z nadzieją, że zaspokoi ciekawość nauczycielki i ta pozwoli jej usiąść. Najlepiej gdzieś z tyłu, żeby zbytnio nie rzucać się w oczy.

Anastazja uniosła idealnie wyskubaną brew w wyrazie uznania.

- To dość ciekawe zainteresowania. Jaki rodzaj tańca trenujesz?

- Balet – wyszeptała, spuszczając wzrok. Nie mogła dłużej znieść tych wszystkich par oczu, wpatrzonych w nią, jakby była rzadko spotykanym okazem w ogrodzie zoologicznym.

- Och, balet... – kobieta skinęła głową, posyłając w jej stronę kolejny, promienny uśmiech, a w jej niebieskich oczach pojawił się podziw. – Piękny sport. Wyjątkowy.

Miała wrażenie, że nauczycielka ma ochotę zadać jej kolejne pytania, jednak nie z grzeczności, a szczerego zainteresowania; zauważyła to w jej spojrzeniu. Anastazja powstrzymała się jednak, jakby wyczuła zakłopotanie nowej uczennicy. Wskazała dłonią na wolne miejsce przy oknie, z którego rozciągał się cudowny widok na dziedziniec.

- Usiądź, proszę.

Lena szybko ruszyła do wskazanej ławki i z ulgą opadła na krzesło. Siedząca obok dziewczyna zmierzyła ją przeciągłym, oceniającym spojrzeniem, po czym wyciągnęła rękę w jej stronę.

- Jestem Róża. Miło mi Cię poznać – wyszeptała.

Była bardzo ładna, drobna i zdecydowanie nie wyglądała na siedemnaście lat; miała dwa, sprężyste, jasne kucyki, piegi na policzkach i duże, szmaragdowe oczy.

Lena poczuła, że na jej twarz wypływa uśmiech, kiedy ściskała wyciągniętą, chudą dłoń.

- Och... mnie również.

Podniosła wzrok i poczuła dreszcz na karku, kiedy zauważyła, że nauczycielka wpatruje się w nią, lekko mrużąc oczy. Było w nich coś... czego Lena nie umiała zinterpretować. Coś, co w tym momencie całkowicie odebrało jej zdolność logicznego myślenia. Miała wrażenie, że sekunda, w której ich spojrzenia się spotkały, trwała wiecznie.

Potarła dłońmi kolana i zerknęła za okno.

Było jej zdecydowanie zbyt duszno, jak na chłodną, wczesnowiosenną pogodę na dworze. Trochę tak, jakby wypiła za dużo wina.

Czerwonego, jak usta jej nauczycielki.

Odurzającego jak jej perfumy, które zawładnęły jej zmysłami, kiedy przechodziła obok biurka. 

Słowa Anastazji rozmywały się w jej głowie, zupełnie nie słyszała, o czym mówi. Jedyną rzeczą, na której próbowała się skupić, było oddychanie.

Odurzona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz