Każde spojrzenie Anastazji, każde minięcie jej na korytarzu (co zdarzało się bardzo rzadko, ponieważ Lena skutecznie tego unikała), sprawiało, że rozpływała się jak mleczna czekolada na słońcu i zapominała o całym otaczającym ją świecie, pragnąc, by czas stanął w miejscu, a te lśniące, błękitne oczy wpatrywały się w nią przez wieczność.
Czasami nauczycielka potrafiła doprowadzić ją do takiego stanu, jak ostatnio, przyciskając ją do ściany i odbierając jej dech w piersiach, czasami ograniczała się jedynie do słodkich słówek i zalotnych mrugnięć, a czasami nie robiła nic szczególnego, ale wystarczyło, że po prostu była blisko... za blisko, by Lena mogła skupić się na czymkolwiek innym.
Minęło kilka dni, zanim Anastazja zdecydowała się na następny krok. Każde kolejne posunięcie było przez nią dokładnie zaplanowane; nie chciała wystraszyć swojej uczennicy i wolała zbliżać się do niej powoli, widząc, jak bardzo zdenerwowana jest w jej obecności. Co, jak zauważyła wcześniej Matylda, bardzo na nią działało, a z każdym dniem Lena stawała się coraz bardziej atrakcyjna w jej oczach... i coraz mocniej ciągnęło ją do tej dziewczyny. Chciała, żeby jej się oddała i była tylko jej. Pragnęła zobaczyć ją w swoim łóżku, mieć nad nią władzę i usłyszeć, jak krzyczy w jej ramionach, kiedy jej dotyka...
Piętnastego maja, we wtorek, pogoda była wyjątkowo śliczna. Tego dnia Lena również wstała w dobrym humorze, jak z resztą w każdy wtorek, wiedząc, że przez całe dwie godziny będzie mogła bezkarnie wpatrywać się w obiekt jej westchnień. Zdecydowała się na krótką, białą sukienkę, która w połączeniu z jej opaloną skórą i czekoladowo - brązowymi włosami prezentowała się wyjątkowo dobrze. Z zadowoleniem okręciła się przed lustrem i zagryzła usta. Od tamtego poniedziałku Anastazja nie posunęła się dalej, więc musiała ją jakoś zachęcić.
Nie zamierzała bezczynnie czekać.
Z premedytacją spóźniła się pięć minut na zajęcia, wpadając zdyszana do klasy i przepraszając ją z zarumienionymi policzkami, z satysfakcją obserwując jej reakcję na swoje odsłonięte nogi i dość duży dekolt. Uśmiechnęła się lekko, siadając na swoim miejscu, po czym, jak gdyby nigdy nic, wyciągnęła długopis i zaczęła przesuwać go po swoich wargach jak najlepszą szminkę.
Po dzwonku na przerwę między polskimi została w sali, udając niezwykle zainteresowaną niedokończonym zadaniem. Pisząc coś zawzięcie w zeszycie, nie zauważyła, że cała reszta klasy wyszła i dopiero dźwięk przekręconego w drzwiach klucza sprawił, że podniosła wzrok. Z rozchylonymi ustami patrzyła, jak nauczycielka podchodzi powoli do ławki przed nią, odwraca krzesło w stronę Leny i siada dokładnie naprzeciwko, dotykając jej kolan swoimi.
I, jak zwykle, pewność siebie musiała ustąpić miejsca nagłemu zdenerwowaniu. Cholera.
Zauważając, że długopis zaczyna drżeć w dłoni Leny, Anastazja wysunęła go z niej jednym ruchem i położyła obok.
- Ta sukienka to chyba niezbyt odpowiedni strój do szkoły, nie uważasz? – spytała, mrużąc oczy.
Lena natychmiast się wyprostowała i podciągnęła dekolt do góry, czerwieniąc się.
- Jest gorąco – wzruszyła ramionami.
- Owszem, dlatego, że ją założyłaś – wymruczała, kładąc jej dłonie na kolanach, na co Lena gwałtownie odsunęła się na krześle, wywołując łagodny śmiech Anastazji.
- Spokojnie, kochanie. Nie bój się. Nic nie zrobię... - jej szept był wyjątkowo cichy i gorący.
Przesunęła dłonie odrobinę wyżej, nie spuszczając wzroku z przymkniętych oczu uczennicy. Dziewczyna wstrzymała oddech, zaciskając ręce na brzegu ławki. Poczuła drobne palce nauczycielki wędrujące coraz wyżej, pod jej sukienkę, delikatnie muskając wnętrze jej ud. Czując je nagle na swoich biodrach, nie zdążyła pohamować cichego jęku, który wydostał się z jej rozchylonych ust.
Dłonie Anastazji prześlizgnęły się z powrotem nieco niżej i kciukami zaczęły zataczać delikatne, powolne kółka na jej skórze.
- Cała drżysz... - usłyszała. – Rozluźnij się...
Słowa nauczycielki ledwo docierały do jej zamglonego umysłu. Paznokcie, przesuwające się po wnętrzu jej ud doprowadzały ją na skraj wytrzymałości i miała wrażenie, że za chwilę dojdzie od tego cudownego, palącego dotyku. Jeśli teraz Anastazja dotknęłaby jej majtek, poczułaby, że są kompletnie mokre. Jęknęła ponownie.
Widząc, że Lena w dalszym ciągu ma zamknięte oczy, kobieta nachyliła się lekko i przesunęła końcówką języka po jej dolnej wardze.
Dziewczyna natychmiast wciągnęła powietrze i z zaskoczeniem wpatrywała się w wyraźnie zadowoloną z siebie nauczycielkę.
- C... co Ty ze mną robisz... - wyszeptała z trudem, nie odwracając wzroku.
- Doprowadzam Cię do szaleństwa, kotku – odpowiedziała Anastazja, puszczając jej oczko.
Podniosła się z miejsca dokładnie w chwili, gdy zadzwonił dzwonek.
- Chyba mi się udało, mam rację? – uśmiechnęła się, lekko zagryzając usta, po czym otworzyła drzwi, wpuszczając uczniów do środka.
A ja chyba zemdleję.
*
Lena zamknęła drzwi do swojego pokoju i zgasiła światło. Wciąż mając na sobie sukienkę, usiadła na krześle, po czym zamknęła oczy. Nabrała kilka głębokich wdechów i przywołała w myślach to, co wydarzyło się w klasie. Przebiegła dłońmi po swoich kolanach i wnętrzu ud, wyobrażając sobie smukłe palce Anastazji, prześlizgujące się po jej skórze, coraz wyżej i wyżej... oddech uwiązł jej w gardle, gdy mając przed oczami gorący wzrok nauczycielki, zsunęła z bioder swoje figi i rzuciła je na łóżko. Zagryzła usta aż do bólu, prawie czując jej wilgotne wargi na swoich.
Obrazy, pojawiające się w jej głowie, pozwoliły dojść jej tak szybko i mocno jak nigdy wcześniej, a jęki wymykające się z jej ust zupełnie zagłuszyły dźwięk powiadomienia o nowej wiadomości.
___________________________________
CZYTASZ
Odurzona
Romance„Cisza. Cisza. Cisza. Dzwonek. Lewa dłoń odrywa się od blatu, przesuwa wzdłuż jej talii i wyżej. Dociera do policzka. Czerwone usta zbliżają się do prawego i dotykają go tak delikatnie, że Lena nie jest pewna, czy rzeczywiście to zrobiły. Anasta...