Dzwonek wyrwał ją z tego dziwnego stanu, w jakim trwała całą lekcję. Podniosła się na drżących nogach, wrzuciła zeszyt do torby i chciała jak najszybciej dotrzeć do drzwi, kiedy poczuła dłoń na ramieniu.
- Lenko? Zostań na chwilę – poprosiła nauczycielka.
Dziewczyna skinęła głową i usiadła na blacie ławki, czekając, aż reszta klasy wyjdzie z sali. Przez jej głowę przelatywało milion myśli na raz.
Kiedy tylko drzwi się zamknęły, Anastazja stanęła przed nią, prawie dotykając jej kolan. Lena poczuła się niezręcznie. Wiedziała, że niegrzecznie jest siedzieć na ławce podczas rozmowy z nauczycielką, ale w tym momencie nie miała możliwości nawet się poruszyć. Zacisnęła dłonie.
Kobieta roześmiała się lekko.
- Czyżbyś się mnie bała?
- N...nie – wyszeptała, nie ufając swojemu głosowi.– Ja po prostu... jestem trochę zdenerwowana... to mój pierwszy dzień i...
Miała problem ze złożeniem najprostszych zdań.
Co ona sobie o mnie pomyśli? W dodatku polonistka! Błagam, opanuj się, opanuj się, proszę...
Uśmiech nie schodził z twarzy nauczycielki.
- Wiem, wiem. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że w razie jakichkolwiek problemów możesz zgłosić się do mnie. Zawsze chętnie pomogę.
Lena przytaknęła i uciekła wzrokiem w bok. Zapach tych perfum sprawiał, że było jej słabo.
- Hej? Wszystko w porządku? – Anastazja uniosła jej podbródek do góry, a dotyk delikatnych palców wręcz parzył ją w skórę.
Powietrze gęstniało, a dziewczyna miała wrażenie, jakby znalazła się w pułapce. Nie musiała przeglądać się w lustrze, żeby wiedzieć, że jej policzki płoną.
- Tak, tak, dziękuję – wyjąkała i poruszyła się lekko, chcąc wstać, ale nauczycielka w dalszym ciągu nie ruszyła się z miejsca, uniemożliwiając jej „ucieczkę". Jakby tego było mało, podparła się lewą ręką tuż obok jej uda, znacznie przekraczając granicę bliskości.
Znacznie.
- Jak znajdujesz czas na balet? Ćwiczysz codziennie?
Nie zaskoczyło jej to pytanie. Już wcześniej widziała, że zaintrygowała tym Anastazję i była pewna, że gdyby nie konieczność prowadzenia lekcji, padłoby ono od razu.
- Wiele lat chodziłam do szkoły baletowej. Teraz ćwiczę sama w domu, więc... tak, zwykle codziennie. Nie występuję już – nie ukrywała, że ten temat odrobinę ją rozluźnił. Znalazły się na gruncie, na którym czuła się pewnie i starała się nie myśleć o tych ogromnych, błękitnych oczach świdrujących ją na wskroś.
- Szkoda. Chciałabym Cię zobaczyć – wyszeptała, odgarniając kosmyk włosów z twarzy Leny. – Jesteś taka piękna. Masz idealną figurę, postawę... oglądanie Ciebie tańczącej musi być jak orgazm dla oczu.
Dziewczyna drgnęła i wciągnęła powietrze głośno i gwałtownie, rozszerzając oczy do granic możliwości. Wpatrywała się z rozchylonymi ustami w kobietę stojącą przed nią, nie będąc w stanie wykrztusić ani słowa. Zamrugała.
- Ja... co... co pani powiedziała?
Podążyła wzrokiem za palcem wskazującym nauczycielki, którym przejechała sobie po tych starannie umalowanych, czerwonych, pełnych, idealnych ustach. Chwilę potem jej dolna warga została lekko przygryziona, a moment, w którym wysuwała się spod jej zębów sprawił, że Lena miała ochotę zrobić coś... coś... zwłaszcza po tych słowach... orgazm dla oczu... jesteś taka piękna...
Och, Ty też jesteś! Ty też jesteś, kurwa mać! Nawet nie wiesz jak...
Cisza. Cisza. Cisza.
Dzwonek.
Lewa dłoń odrywa się od blatu, przesuwa wzdłuż jej talii i wyżej. Dociera do policzka.
Czerwone usta zbliżają się do prawego i dotykają go tak delikatnie, że Lena nie jest pewna, czy rzeczywiście to zrobiły.
Anastazja odsuwa się o krok do tyłu i mruży oczy.
Lena zsuwa się powoli z ławki i przykłada lodowate, drżące dłonie do rozgrzanych policzków. Kiedy je zdejmuje, na prawej widnieje rozmazany, czerwony ślad.
Ich spojrzenia wwiercają się w siebie nawzajem.
Jeden z kącików ust nauczycielki unosi się lekko do góry.
Lena wybiega z sali, odwracając się jeszcze w drzwiach, za co zostaje nagrodzona oczkiem... i kolejnym uśmiechem.
Tak gorąco. Tak duszno. Tak słabo.
Jest pijana. Odurzona.
Och, tak kurewsko odurzona czerwienią jej ust...
*
Oparła czoło o zimną ścianę w łazience, usiłując się uspokoić. Wzięła kilka głębokich oddechów, po czym zanurzyła dłonie w lodowatej wodzie i stała, wpatrując się w lustro. Jej spojrzenie było puste. Nie wiedziała, co właściwie przed chwilą zaszło. Czuła się, jakby wypiła zdecydowanie za dużo albo jakby była w jakimś śnie... cudownym śnie, z którego nie ma ochoty się budzić, ale jednocześnie nie ma pełni władzy nad sobą, nad swoim ciałem, nad tym co robi i mówi. Może jedynie patrzeć z boku...
Odwróciła się, słysząc, że ktoś wchodzi.
- Nie masz teraz lekcji? Jest dziesięć minut po dzwonku – woźna zmierzyła ją podejrzliwym wzrokiem.
- Tak... tak, wiem... źle się poczułam – Lena zacisnęła dłonie na brzegu zlewu.
Bojowa postawa sprzątaczki zmieniła się natychmiast.
- Podejdź tu, dziecko. Rzeczywiście jesteś rozpalona, zbladłaś... chodź, zaprowadzę Cię do pielęgniarki.
Lena pozwoliła jej się prowadzić, w głowie mając tylko to, że nie wie jaką teraz ma lekcję, gdzie i z kim, a poza tym jedyne o czym marzy to zaczerpnięcie świeżego powietrza i szklanka zimnej wody.
Najlepiej na twarz, swoją drogą.
___________________________________
CZYTASZ
Odurzona
Romance„Cisza. Cisza. Cisza. Dzwonek. Lewa dłoń odrywa się od blatu, przesuwa wzdłuż jej talii i wyżej. Dociera do policzka. Czerwone usta zbliżają się do prawego i dotykają go tak delikatnie, że Lena nie jest pewna, czy rzeczywiście to zrobiły. Anasta...