Z bijącym sercem podeszła do łóżka.
A: „Nie mogę Ci odmówić, skarbie"
A: „Masz cudowne usta"
A: „I chętnie bym to zrobiła..."
A: „Teraz."
Boże, Boże, Boże... czy to sen?
Dłonie trzęsły się jej tak mocno, że z trudem mogła utrzymać telefon.
L: „Teraz?"
A: „Wróciłaś już do łóżka?"
L: „Tak, ale chciałam wziąć prysznic"
A: „Co masz na sobie?"
Lena prawie się zakrztusiła. Jak zwykle, bezpośrednia i konkretna. Te dwa słowa to idealna definicja tej kobiety.
L: „Och, tak szczerze mówiąc, to nic"
Odpowiedź nie przychodziła przez długie minuty, co tylko bardziej podkręciło jej i tak już duże zdenerwowanie. Oddychała płytko, nierówno, podniecona i przerażona jednocześnie.
Co ja do cholery wyprawiam?
Zacisnęła usta. Może poleciała trochę za ostro. Co z tego, że mówiła prawdę? Takich rzeczy się nie pisze nauczycielce! Poczuła, jak gorące powietrze oblewa jej kark. Nie powinna była tego robić. Tak trudno było skłamać? Napisać, że ma na sobie piżamę w kwiatki? Czy cokolwiek?
Kurwa.
Zabrała ze sobą telefon do łazienki. Położyła go na szafce, po czym weszła pod prysznic, delektując się chwilą spokoju. Wzięła kilka głębokich wdechów, uniosła twarz ku cudownie chłodzącemu strumieniu wody i stała tak, z zamkniętymi oczami, próbując wyciszyć swoje erotyczne myśli. Z marnym skutkiem, oczywiście.
Pragnęła Anastazji. Tu i teraz. Jej ust na swoich ustach, rąk na swoim ciele. Rozprowadzając po nim żel, o łagodnym zapachu brzoskwini, wyobrażała sobie, że to jej smukłe, delikatne palce dotykają ją po szyi... ramionach...
Czuła się tak zrelaksowana, że ostry dźwięk telefonu sprawił, że podskoczyła i prawie się przewróciła. Syknęła pod nosem, owinęła się ręcznikiem i niepewnie przesunęła palcem po ekranie.
A: „Jeśli chciałaś wytrącić mnie z równowagi, to Ci się udało."
Wciągnęła powietrze, głośno i głęboko.
L: „JA wytrąciłam z równowagi CIEBIE?"
A: „Ciągle to robisz... ale tym razem zdecydowanie przegięłaś..."
L: „Przepraszam"
A: „Przegięłaś w dobrym sensie, słońce. Chyba zdajesz sobie sprawę, że kiedy się coś przeczyta, to w głowie automatycznie pojawiają się obrazy?"
L: „Tak..."
A: „Więc w mojej właśnie się pojawiły;)"
Kurwa, kurwa, kurwa. Nie wierzę. To nie może być prawda. Wyobrażała sobie mnie nago.
Po zrelaksowanej Lenie spod prysznica nie było ani śladu, a w myślach zdążyła już wyczerpać limit przekleństw na dzisiejszy dzień.
Znów czuła, że serce podchodzi jej do gardła i za wszelką cenę chce wydostać się ustami. Osunęła się po ścianie na podłogę, nie wiedząc, gdzie szukać resztek swojej samokontroli. W tej chwili jej myśli i ciało były skupione wyłącznie na jednej, jedynej osobie.
Zadrżała.
A: „Czyżbym teraz to ja wytrąciła Ciebie?"
L: „To akurat nic nowego"
A: „Wiem;) nadal nie masz nic na sobie?"
L: „Teraz mam ręcznik"
A: „Jesteś mokra?"
Otworzyła szeroko oczy, krztusząc się własną śliną. Pytania nauczycielki stawały się coraz bardziej odważne i bezpośrednie. Przez chwilę nie mogła uwierzyć w to, co widzi na ekranie.
L: „To zależy, co masz na myśli"
A: „Myślę, że skoro wyszłaś spod prysznica, to odpowiedź będzie twierdząca w obu przypadkach"
L: „Skąd taka pewność?"
A: „Kobieca intuicja, skarbie"
Lena podniosła się z trudem na miękkich nogach i spojrzała w lustro. Przygryzła usta. W głowie miała zupełną pustkę. Każda wiadomość od Anastazji ociekała seksem, pożądaniem i pewnością siebie, podczas gdy ona sama miała coraz większe problemy ze składaniem najprostszych zdań.
A: „Jesteś zawstydzona i się rumienisz"
L: „To zdanie twierdzące? Mam wrażenie, jakbyś mnie obserwowała"
A: „Spokojnie, nie robię tego, chociaż bardzo bym chciała. Po prostu zdążyłam Cię już troszkę poznać...
A: „Dobrze, kochanie, domyślam się, że jesteś już wystarczająco zdenerwowana;) Dobranoc, Lenko... szkoda, że widzimy się dopiero w poniedziałek"
Odgarnęła z twarzy mokre loki i czuła, jak jej oddech powoli się wyrównuje. Boże, co ta kobieta ma w sobie, że potrafi doprowadzić ją do takiego stanu kilkoma wiadomościami?
L: „Mam nadzieję, że ta majówka minie jak najszybciej... dobranoc, Anastazjo..."
___________________________________
CZYTASZ
Odurzona
Romance„Cisza. Cisza. Cisza. Dzwonek. Lewa dłoń odrywa się od blatu, przesuwa wzdłuż jej talii i wyżej. Dociera do policzka. Czerwone usta zbliżają się do prawego i dotykają go tak delikatnie, że Lena nie jest pewna, czy rzeczywiście to zrobiły. Anasta...