Było na tyle wcześnie, że cisza i spokój tego poranka nie zostały jeszcze zakłócone. Przez lekko uchylone okno wpadł ciepły wiatr, łaskocząc ją po nagim ramieniu. Zmieniła pozycję, ale nie otworzyła oczu. Było jej tak dobrze...
Wiatr jednak nie dawał za wygraną i za punkt honoru obrał sobie wyrwanie jej z objęć Morfeusza. Kiedy ponownie poczuła delikatny podmuch na swoim policzku, powoli uchyliła powieki i przeciągnęła się jak zaspana kotka.
W pierwszej chwili nie miała pojęcia, gdzie jest. Promienie słońca łagodnie przebijały się przez szparę między kotarami, układając się wesoło na dywanie. Podniosła się na łokciu i nagle poczuła, jak serce zaczyna tłuc jej się w piersiach.
Była w sypialni Anastazji.
Była nago.
Ale to jeszcze nic.
Obok niej, na plecach, z jedną ręką nad głową, spała wcześniej wspomniana kobieta, którą okrywał zaledwie kawałek kołdry na brzuchu. To by było na tyle. W tej chwili miała okazję podziwiać jej idealne ciało w całej okazałości. Z całej siły zacisnęła usta, starając się powstrzymać przyspieszony oddech.
Anastazja była piękna. W świetle poranka wyglądała nieziemsko, jak bogini z innego świata. Blond włosy rozrzucone na poduszce i jej policzkach lśniły złocistym blaskiem, policzki i nos były delikatnie zaróżowione, a usta... rozchylone w ten cudowny sposób, jakby zachęcały do delikatnego, powolnego pocałunku.
I zachęciły ją bardzo skutecznie.
Lena wyciągnęła rękę i przesunęła lekko po jej twarzy, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Zagryzła wargi i dotknęła kciukiem jej ust, po czym złożyła na nich krótki, nieśmiały pocałunek. W tym momencie kobieta drgnęła i otworzyła oczy.
Zanim zdążyła się odezwać, dziewczyna kontynuowała przerwaną czynność, delektując się smakiem jej gorących ust. Poczuła, jak Anastazja przyciąga ją do siebie i już po chwili leżała przyciśnięta do jej ciała, stwierdzając, że jest to jedno z najprzyjemniejszych uczuć, jakich doświadczyła do tej pory.
Dłonie kobiety przesuwały się leniwie po jej plecach, co w połączeniu z pocałunkiem wywoływało w niej dość silne emocje.
To było... niezwykłe.
Tak inne od tego, co było między nimi do tej pory. Było tak dobrze, tak delikatnie, tak spokojnie. W jednym momencie zapragnęła budzić się w ten sposób codziennie. Westchnęła lekko w jej usta, marząc, by to połączenie trwało wiecznie.
Nic innego nie mogło równać się z tym, co czuła.
- Która godzina? – wymruczała Anastazja, wplatając palce w jej loki.
Lena rzuciła okiem na zegarek.
- Dopiero wpół do dziewiątej – powiedziała i natychmiast zerwała się do pozycji pionowej. – Cholera!
Kobieta roześmiała się lekko, widząc jej nagłe zdenerwowanie.
- Coś się stało?
- N... nie, to znaczy... - próbowała złożyć odpowiedź, jednocześnie gorączkowo szukając telefonu.
Kiedy w końcu wpadł jej w ręce, zaklęła pod nosem.
Pięć nieodebranych połączeń od Matyldy. Siedem od mamy. I jeszcze kilka esemesów.
Kurwa.
18:00
Matylda: „Lena, do cholery!!! Dlaczego nie odbierasz? Czy stało się to, o czym myślę????"19:22
Matylda: „Błagam, powiedz, że tak. Trzymam kciuki. Masz natychmiast mi odpisać jak tylko będziesz mogła."00:18
Matylda: „LENA!!!!"01:41
Matylda: „Idę spać. Jeśli zostałaś u niej na noc, to przeszłaś samą siebie!! Błagam, napisz do mnie rano! Umieram z ciekawości!"Och, tak, Matylda zawsze miała dobrą intuicję...
Zerknęła jeszcze szybko na to, co pisała do niej mama, ale na szczęście kobieta prawie od razu domyśliła się, że Lena została na noc u Matyldy, co często jej się zdarzało. Co prawda, tym razem nie była u przyjaciółki... ale tego już nie musiała jej mówić.
- Wszystko w porządku?
Spojrzała na Anastazję, która właśnie narzucała na siebie jedwabny, biały szlafroczek. Na sam widok rumieńce natychmiast pojawiły się na policzkach Leny i dziewczyna szybko spuściła wzrok.
Jak można być tak niesamowicie pięknym i seksownym?
- Tak – wyjąkała, czując, jak uśmiech wypływa jej na twarz. – Muszę tylko odpisać na kilka wiadomości.
Kobieta okrążyła łóżko, nachyliła się nad nią i cmoknęła w czoło, przeczesując dłonią jej włosy. Nawet tak drobny gest sprawił, że dreszcze przebiegły jej po karku.
- Załóż to i widzimy się w kuchni, złotko – puściła jej oczko i rzuciła w nią podkoszulkiem.
Tym cudownie pachnącym T-shirtem XXL, sięgającym zaledwie do połowy uda.
Cóż... tym razem nie będzie już prosiła o spodnie.
___________________________________
CZYTASZ
Odurzona
Romance„Cisza. Cisza. Cisza. Dzwonek. Lewa dłoń odrywa się od blatu, przesuwa wzdłuż jej talii i wyżej. Dociera do policzka. Czerwone usta zbliżają się do prawego i dotykają go tak delikatnie, że Lena nie jest pewna, czy rzeczywiście to zrobiły. Anasta...