Mam na sobie jej ubrania.
Pachnę już jak ona.
Boże, dziękuję Ci za tę burzę.
Wyszła niepewnie na korytarz, chowając dłonie do tylnych kieszeni. Anastazja stała w przedpokoju i grzebała w torebce, szukając kluczyków do samochodu.
- I jak, gotowa? – spytała, kiedy zauważyła Lenę w drzwiach.
Dziewczyna skinęła nieśmiało głową i zarzuciła torbę na ramię.
Jechały w ciszy, jednak nie była ona dla niej uciążliwa. Oparła lekko czoło o szybę, obserwując pozostałe kropelki deszczu, leniwie przesuwające się w dół. Nie była w stanie nawet na chwilę spojrzeć na Anastazję. Znów zaczęła gryźć wargi.
- Lenko... - usłyszała cichy głos. – Dopiero co się nimi zajęłam. Uważaj, bo będę zmuszona zrobić to ponownie.
Przestała natychmiast, znów czując, jak jej tętno przyspiesza.
To się nimi zajmij...
- To tutaj – wyszeptała, ledwo wydobywając z siebie głos.
Kobieta zatrzymała samochód i obserwowała, jak Lena podnosi torbę i kładzie dłoń na klamce.
- To co, widzimy się w poniedziałek? – puściła jej oczko, z zadowoleniem obserwując zakłopotanie malujące się na twarzy uczennicy.
- Tak. Jeszcze raz dziękuję. Za podwózkę i... – zacięła się, napotykając płonący wzrok Anastazji. –... i w ogóle.
- Czysta przyjemność, kochanie. Do zobaczenia.
Obserwując satysfakcję w jej oczach, Lena jedynie utwierdziła się w przekonaniu, że nauczycielka czerpie wręcz sadystyczną przyjemność z zawstydzania jej.
Drogę do drzwi pokonała biegiem, nie oglądając się za siebie. Potrzebowała zimnego prysznica i to jak najszybciej.
Zrzucając z siebie ubrania Anastazji, przejrzała szybko powiadomienia w telefonie i zauważyła aż pięć nieodebranych połączeń od Matyldy. W dalszym ciągu ściskając w ręku podkoszulek, usiadła na podłodze i wybrała jej numer. Odebrała prawie natychmiast.
- Jezu, Lena! Co tak długo? Co tam się działo? Masz mi wszystko opowiedzieć! Teraz!
Roześmiała się lekko, słysząc rozgorączkowanie w głosie przyjaciółki. Rudowłosa naprawdę była niezwykle przejęta.
- Do niczego nie doszło, ale... - przysunęła bluzkę bliżej twarzy, jakby chciała ukryć swoje zawstydzenie sama przed sobą. Czując ten nieziemski zapach, prawie rozpłynęła się na podłodze. – Wpadnij jakoś o dziewiętnastej. Proponuję film, popcorn, dobre wino i... gorące pogaduszki. Co Ty na to?
Usłyszała śmiech Matyldy.
- Nawet nie musisz pytać! Będę na pewno. Nie mogę się doczekać!
*
Krople zimnej wody cudownie chłodziły jej skórę, a ona bała się poruszyć, żeby tylko nie zaburzyć obrazu, który pojawił się w jej głowie... obrazu, w którym te krople były palcami Anastazji...
Jej drżąca dłoń prześlizgnęła się po szyi, obojczykach i po brzuchu. Zacisnęła oczy, kiedy zsunęła ją jeszcze niżej, a potem...
Jej czerwone usta.
Jej przenikliwe oczy.
Jej delikatne ręce.
Jej odurzający zapach.
Jej gorący oddech.
I jej krzyk... kiedy...
Krzyk, który usłyszała, był jej własnym.
Oparła czoło o ścianę, próbując wyrównać oddech, a woda w dalszym ciągu leciała, zagłuszając jej jęki. Szybko się wytarła i z powrotem założyła na siebie koszulkę Anastazji. Objęła się ramionami, zagryzając usta. Wiedziała, że będzie musiała jej ją oddać... ale cóż... dopiero po weekendzie.
*
Matylda słuchała jej ze świecącymi się oczami, wpychając sobie do ust popcorn i popijając go winem. Na jej policzki wystąpiły ogromne rumieńce.
- Nie wierzę! Po prostu nie wierzę! Poszło znacznie szybciej, niż myślałam – rzuciła w nią poduszką.
Lena złapała ją, przytuliła do siebie i rozmarzona opadła na łóżko.
- To jest jak sen... z którego baaaardzo nie chcę się obudzić – wymruczała, opróżniając do końca swój kieliszek. Obie były już nieźle wstawione.
Matylda przekręciła się na brzuch, prawie dotykając nosem twarzy Leny. Roześmiała się.
- Kiedy Cię poznałam, byłaś taka nieśmiała i skryta... kto by pomyślał, że taka z Ciebie podrywaczka.
- Ktoś mnie tego nauczył – puściła jej oczko. – I liczę, że ten ktoś kontynuuje te swoje mądrości. Co mam dalej robić?
- To co czujesz, słońce. Widzę, że coraz lepiej Ci idzie – Matylda nagle zmarszczyła brwi. – Hej, a... patrzyłaś, czy nie ma przypadkiem obrączki?
Lena podniosła się gwałtownie na łokciu.
- Cholera, ja nawet... - zamknęła oczy i skupiła się. Przypomniała sobie prawą dłoń Anastazji, której dotknęła, siedząc na biurku. Jej czerwone paznokcie, złotą bransoletkę z symbolem nieskończoności... brak pierścionków. Jakichkolwiek.
- Nie ma – wyszeptała z ulgą. – Jestem pewna.
Ruda skinęła głową.
- Wiesz co? – spytała z diabelskim uśmieszkiem.
- Co?
Zabrała jej laptopa i zaczęła coś wpisywać na klawiaturze.
- Myślę, że trzeba Cię teraz troszkę podszkolić w tej kwestii...
Lena spojrzała na monitor i zakrztusiła się winem.
- Zwariowałaś! – parsknęła śmiechem.
- Nie zwariowałam, tylko jestem pijana. Ty też. I nie próbuj mi wmawiać, że Cię to nie kręci. A ponieważ łączymy przyjemne z pożytecznym, to możesz się czegoś nauczyć. Czyżbym nie miała racji? – puściła jej oczko i zgasiła światło. – Pora na seans, złotko. Niech ta Twoja Anastazja lepiej się szykuje... bo czeka ją z Tobą ostra jazda.
___________________________________
CZYTASZ
Odurzona
Romance„Cisza. Cisza. Cisza. Dzwonek. Lewa dłoń odrywa się od blatu, przesuwa wzdłuż jej talii i wyżej. Dociera do policzka. Czerwone usta zbliżają się do prawego i dotykają go tak delikatnie, że Lena nie jest pewna, czy rzeczywiście to zrobiły. Anasta...