25.

8.7K 243 36
                                    

Kolejna lekcja tego dnia, tak jak i wszystkie inne w piątek, zupełnie rozmyły się w jej głowie. Nie pamiętając prawie nic z tego, co wydarzyło się później, siedziała na ławce w szatni po skończonych zajęciach, wpatrzona w okno jak zahipnotyzowana. Na dworze lał deszcz, krople głośno bębniły w szybę, a niebo od czasu do czasu rozjaśniały błyskawice.

Przypomniała sobie, że taka sama pogoda sprawiła, że pierwszy raz znalazła się w domu Anastazji i zarumieniła się lekko na to wspomnienie. Burza zawsze wywoływała w niej panikę, ale od tamtego czasu patrzyła na nią znacznie bardziej przychylnym okiem. Dzisiaj jednak postanowiła przeczekać ją w szkole. Nieszczególnie uśmiechało jej się wracanie w ten deszcz.

Niezbyt kontaktowała na ostatniej lekcji, nie mogąc skupić się na tym, o czym mówiła Anastazja. Kobieta również widziała jej wyraźne zdenerwowanie i, o dziwo, nawet nie próbowała zatrzymać jej po dzwonku na przerwę.

Szczęściara Matylda skończyła godzinę wcześniej i wracała do domu, kiedy pogoda była jeszcze piękna i słoneczna.

Westchnęła, po czym wstała z ławki i podeszła do okna, opierając łokcie na parapecie. Zdążyła mocno odpłynąć myślami, więc podskoczyła wystraszona, kiedy nagle poczuła czyjąś dłoń na swoim biodrze.

- Spokojnie, słońce – usłyszała cichy śmiech przy swoim uchu, którego nie sposób było pomylić z żadnym innym.

Odwróciła się, a jej policzki natychmiast stały się czerwone. Zagryzła usta i drgnęła, kiedy nauczycielka pogłaskała ją po dłoni.

Anastazja lekko zmrużyła oczy. Zauważyła, że dziewczyna nadal reaguje w ten sposób na jej dotyk i początkowo chciała powoli przyzwyczajać ją do niego, zanim dojdzie między nimi do czegokolwiek. Jednak słysząc, jak silne były jej reakcje na to, co robiła w klasie... mogła jedynie domyślać się, jak mocno Lena będzie odczuwać to, co dopiero zamierzała jej zrobić. I bardzo, ale to bardzo podobała jej się ta myśl.

- Zamierzasz przeczekać burzę, zanim wrócisz do domu?

- Tak – odparła, niepewnie spoglądając na jej uśmiechnięte oczy. – Nie mam nic na siebie, poza tym... wie pani... wiesz... że burza to nie jest moja ulubiona pogoda.

- Ostatnim razem całkiem miło się to skończyło... - Anastazja pogłaskała ją po policzku. – Możesz równie dobrze czekać tak w nieskończoność. Wiesz, że mogę Cię podwieźć, prawda?

- Nie chciałabym robić Ci kłopotu – szepnęła, uciekając wzrokiem.

- Nie robisz, kochanie. Liczyłam jednak na to, że zdecydujesz się wracać w deszczu, a ja spotkam Cię po drodze, jak ostatnio i będę miała pretekst, żeby zabrać Cię do mnie i dać coś na przebranie – puściła jej oczko, gestem pokazując, żeby poszła z nią do samochodu.

Dopiero, kiedy wsiadły do środka, a Lena zapięła pasy, kontynuowała.

- A ponieważ tak nie zrobiłaś, będę musiała zaciągnąć Cię tam bez powodu. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, bo odmowy nie przyjmuję.

Wwierciła w nią swoje gorące spojrzenie, które sprawiło, że dziewczyna nagle zapragnęła, by wysiąść i pozwolić deszczowi schłodzić jej rozgorączkowane ciało.

- Nie mam... ostatnim razem bardzo mi się podobało – powiedziała, próbując ukryć swoje zawstydzenie za kurtyną ciemnych loków.

- Och, mnie również – odparła Anastazja, zanim ruszyła.

*

Kiedy tylko znalazły się w mieszkaniu, Lena miała wrażenie, że napięcie między nimi coraz bardziej rośnie. Chciała, jak zawsze, wcisnąć dłonie do tylnych kieszeni, ale tego dnia miała na sobie spódniczkę, co skutecznie jej to uniemożliwiało. Nie wiedząc, co z nimi zrobić, splotła je z tyłu i zaczęła kręcić się po kuchni, obserwując, jak Anastazja otwiera szafkę i staje na palcach, żeby wyciągnąć szklankę. Wyglądała w tym momencie wyjątkowo uroczo.

- Chciałam zaproponować herbatę, ale biorąc pod uwagę, jak bardzo jesteś rozpalona, woda z lodem chyba będzie lepszym pomysłem, mam rację? – spytała, odwracając się do niej z szerokim uśmiechem na twarzy.

Lena oparła łokcie o blat.

- Emm... tak. Dziękuję – objęła dłońmi szklankę i prawie się zakrztusiła, kiedy kobieta przytuliła ją od tyłu.

- Znów Cię przestraszyłam? – wyszeptała jej prosto do ucha.

- Cały czas to robisz!

- Może w takim razie warto się przyzwyczaić – gwałtownym ruchem obróciła ją do siebie i zmierzyła przeciągłym spojrzeniem.

Znów była tak blisko. Lena czuła, że mimo ściskania lodowatej szklanki, jej ciało uderza fala gorąca, a wszystkie jej zmysły stają w ogniu.

- Pamiętasz, o co pytałam Cię w szkole? – Anastazja oparła ręce na jej biodrach i powoli przesuwała je w górę i w dół.

- Jak mogłabym zapomnieć... - mruknęła cicho, z sykiem wciągając powietrze, kiedy nauczycielka rozpięła jej pierwszy guzik od koszuli.

No nieźle.

- Pamiętasz, na jakie pytania udzieliłaś mi twierdzącej odpowiedzi? – kontynuowała, zbliżając się na tyle, że prawie wciskała Lenę w blat.

Dziewczyna skinęła niepewnie głową, obserwując palce Anastazji zsuwające się lekko w dół.

- Możesz je powtórzyć? – padło następne pytanie i kolejne dwa guziki zostały odpięte, ukazując ładnie wycięty dekolt.

Widząc, że Lena dalej milczy, kobieta roześmiała się cicho i wzięła ją za rękę.

- Chodź ze mną – wyszeptała, prowadząc ją na górę.

- No, więc? Na co mi pozwoliłaś, słońce? – spytała, kiedy były w połowie schodów.

- Na wszystko... - spuściła oczy, nie mając odwagi na nią spojrzeć.

- Na wszystko... - powtórzyła powoli Anastazja, przepuszczając ją w drzwiach, prowadzących do sypialni.

Lena rozejrzała się po pomieszczeniu z nieukrywanym podziwem. Cały pokój utrzymany był w większości w czerwonych barwach, łącznie ze ścianami, co prezentowało się zaskakująco dobrze. Na środku stało sporych rozmiarów łóżko, nakryte białą pościelą, a naprzeciw niego niewielka, ciemnoczerwona szafa i biurko.

Nie wiedząc, co powinna teraz zrobić, odwróciła się w stronę nauczycielki, która gestem pokazała jej, żeby usiadła na łóżku. Przeszyła ją tak przenikliwym spojrzeniem, że Lena szybko wykonała polecenie, odstawiając szklankę na stolik obok, po czym ścisnęła dłonie między udami. Uniosła lekko głowę i całą silną wolę skupiła na tym, żeby nie gryźć ust i nie pokazać tym samym swojego zdenerwowania. Wiedziała jednak, że na jej twarzy i tak widać całe mnóstwo emocji, co Anastazja z pewnością zauważy.

Kobieta tymczasem przeszła przez pokój, zasunęła kotary i włączyła lampę, dającą łagodne, subtelne światło, dzięki czemu w sypialni zapanował półmrok.

- I tak będę widziała, że się czerwienisz... – wymruczała, klękając przed Leną na dywanie i opierając się lekko na jej kolanach. – A teraz sobie porozmawiamy.

___________________________________

Odurzona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz