Lena z trudem przełknęła ślinę, czując, jak atmosfera gęstnieje i staje się coraz bardziej gorąca. Na tyle gorąca, że prawdopodobnie mogłaby roztopić te kostki lodu na dnie szklanki.
Anastazja przez chwilę mierzyła ją wzrokiem, zanim się odezwała. W tej ciszy, przerywanej jedynie kroplami deszczu, stukającymi o szybę, jej głos brzmiał jeszcze bardziej seksownie i tajemniczo, niż zazwyczaj.
- Jesteś dziewicą?
Przytaknęła, skupiając spojrzenie na złotej bransoletce nauczycielki. Pięknie wyglądała na jej nadgarstku, dodając jej jeszcze więcej subtelności i kobiecości, a przy tym pozwoliła Lenie wyciszyć myśli i trochę się uspokoić.
- Miałaś kiedykolwiek bliższy kontakt z kobietą?
Nie odrywając oczu od jej ręki, tym razem zaprzeczyła.
- Powiedz mi, czego ode mnie oczekujesz.
Ich spojrzenia się spotkały, a dziewczyna miała wrażenie, że za chwilę utopi się w głębi tego cudownego błękitu. Nieświadomie lekko rozchyliła usta, wpatrując się jak urzeczona w tęczówki Anastazji, pierwszy raz mając okazję oglądać je z aż tak bliska.
Gdyby można było hipnotyzować ludzi spojrzeniem, już dawno mogłabyś mną zawładnąć.
Chociaż... i tak to zrobiłaś.
Przypominając sobie, że kobieta czeka na jej odpowiedź, zaczęła bawić się materiałem spódniczki, próbując zebrać się na odwagę, aby w końcu zabrać głos. Cóż, biorąc pod uwagę okoliczności, nie było to zbyt łatwe.
W przeciwieństwie do nauczycielki nie była ani pewna siebie, ani zrelaksowana, ani tak bezpośrednia, żeby powiedzieć, że jedyne, czego w tej chwili pragnie, to gorący, namiętny seks, który wyobrażała sobie milion razy.
Zanim zdążyła otworzyć usta, Anastazja wzięła jej ręce w swoje i zaczęła powoli przesuwać po nich kciukami.
- Jestem pewna, że jest coś takiego. A ja bardzo chętnie zrobię wszystko, o co tylko mnie poprosisz... - wyszeptała, przybliżając się jeszcze trochę.
Och. Kurwa.
Oddychaj.
Nie czerwień się.
Nie gryź ust.
Mimo to, czuła rumieniec, oblewający jej policzki, a dolna warga samoistnie powędrowała między jej zęby, które tylko czekały, żeby się w nią wbić.
- Emm... ja...
Cichy śmiech Anastazji rozniósł się po pokoju. Światło, padające na jej twarz, sprawiało, że zdawała się kąpać w złocie, a drobinki brokatu na powiekach i policzkach błyszczały jak diamenty. Wyglądała pięknie. Przepięknie.
- Spróbujemy inaczej. O czym myślisz, kiedy robisz to sama?
- O Tobie – powiedziała szybciej, niż jej mózg zdążył dokładnie przeanalizować za i przeciw takiej odpowiedzi.
Kobieta delikatnie uniosła brwi, jednocześnie próbując pohamować uśmiech.
- Co wtedy robię? – spytała cicho i zmrużyła oczy, jakby chciała zobaczyć jej myśli.
Przez chwilę Lena miała wrażenie, jakby rzeczywiście to zrobiła.
- Och... no... różnie... - wyjąkała, nie wiedząc, gdzie podziać oczy.
Była zła na siebie, że jest taka zdenerwowana, ale nie potrafiła nic na to poradzić. Pierwszy raz miała mieć taki kontakt z kobietą, w dodatku starszą od niej, prawdopodobnie bardziej doświadczoną... i jeszcze będącą jej nauczycielką. Zachowanie spokoju w takiej sytuacji graniczyło z cudem.
- Opowiedz mi. O czym dokładnie myślałaś, kiedy robiłaś sobie dobrze ostatnim razem? – zagryzła lekko usta i puściła jej ręce, z czułym rozbawieniem obserwując, jak dziewczyna czerwieni się i ukrywa twarz w dłoniach.
- Lenko, no już... - uśmiechnęła się łagodnie. – Bardzo bym chciała, żebyś mi opowiedziała. Jeśli to, co robiłam w Twoich myślach, tak mocno na Ciebie podziałało... to jak bardzo podziała, kiedy zrobię to naprawdę?
Z każdym wypowiedzianym przez nią słowem, jej głos stawał się coraz bardziej jedwabisty i zmysłowy, przepełniony pożądaniem.
Boże, Boże, Boże.
Lena poczuła dreszcze przebiegające jej po plecach.
- To... to było wtedy... po tym... - wyjąkała cicho, zaciskając palce na pościeli. – Po tym, jak mnie dotykałaś tego dnia... kiedy miałam na sobie tę białą sukienkę.
Nie musiała patrzeć na Anastazję, żeby widzieć satysfakcję w jej oczach.
- Wieczorem dalej miałam ją na sobie. Usiadłam na krześle i... - zacięła się i przełknęła ślinę przez zaciśnięte gardło.
Po prostu jej to powiedz.
- I wyobrażałam sobie, że jesteśmy w klasie... a Ty wsuwasz dłonie pod moją sukienkę, dokładnie tak, jak wtedy...
Jak na zawołanie, ręce Anastazji znalazły się na jej kolanach i zaczęły powoli przesuwać się w górę. Oddech Leny natychmiast przyspieszył, kiedy poczuła ten cudowny, obezwładniający dotyk na swoim ciele.
- Potem... potem mnie pocałowałaś. Tak delikatnie – wyszeptała i ledwo zdążyła zamknąć oczy, kiedy poczuła jej wargi na swoich.
Kobieta całowała obłędnie, doprowadzając ją do szaleństwa. Jej usta były idealne, gorące i mokre, pieściły jej własne w sposób, o którym nawet nie śniła. Nie był to ostry, namiętny pocałunek, ale powolny, zmysłowy, pozwalający delektować się każdą sekundą połączenia ich warg. Lena nie potrafiła stwierdzić, jak długo to robiły. Jak zwykle, niesamowita bliskość i dotyk tej kobiety zupełnie wytrąciły ją z równowagi i odebrały zdolność myślenia.
Anastazja przerwała pocałunek, nie odsuwając się jednak od jej ust.
- Co zrobiłam później? – wymruczała, muskając jej wargi gorącym oddechem.
___________________________________
CZYTASZ
Odurzona
Romance„Cisza. Cisza. Cisza. Dzwonek. Lewa dłoń odrywa się od blatu, przesuwa wzdłuż jej talii i wyżej. Dociera do policzka. Czerwone usta zbliżają się do prawego i dotykają go tak delikatnie, że Lena nie jest pewna, czy rzeczywiście to zrobiły. Anasta...