Patrzyłam na jej włosy, zastanawiając się, jak to by było przeczesywać je palcami.
Patrzyłam na jej sukienkę, czerwoną, seksowną, z odkrytymi ramionami.
Patrzyłam na jej dłonie, pragnąc, by mnie dotykały.
Patrzyłam na jej uśmiech i byłam zazdrosna o myśli, które go wywołały...
- Co tam tworzysz? – usłyszała tuż nad swoją głową i w panice z rozmachem zatrzasnęła zeszyt.
Spojrzała w górę, prosto na twarz obiektu jej westchnień. Przełknęła ślinę i podniosła się z podłogi, mocno ściskając zeszyt, jakby na wypadek, gdyby nauczycielka chciała jej go wyrwać.
- N... nic. Takie tam... - wyjąkała cicho, spuszczając wzrok.
Anastazja roześmiała się lekko i przekręciła klucz w drzwiach klasy.
- Jest dopiero siódma czterdzieści, dlaczego przyszłaś tak wcześnie? – spytała, gestem dłoni pokazując jej, by weszła do środka, po czym zamknęła za nimi drzwi. – Aż tak bardzo nie mogłaś doczekać się polskiego w ten piękny poniedziałek?
Posłała jej tak piękny uśmiech, że zszokowana Lena prawie wpadła na ławkę, co nie umknęło uwadze Anastazji.
Zawstydzona dziewczyna wsunęła rękę do torby i podała jej T-shirt i dżinsy. Przeszedł ją gwałtowny dreszcz, kiedy ich palce na chwilę się zetknęły.
- Dziękuję jeszcze raz – wyszeptała, zagryzając wargę.
Kobieta jedynie uniosła lekko brwi i podeszła bliżej. Przeciągnęła palcem po jej ustach, z naciskiem wpatrując się w jej szeroko otwarte oczy.
- Oj, znów to robisz... chyba bardzo chcesz powtórzyć sytuację z piątku...
Wstrzymała powietrze, kiedy nauczycielka jeszcze bardziej się zbliżyła.
- Bo wiesz... - wymruczała, prawie dotykając jej ust swoimi. – Ja, na przykład, nie mam nic przeciwko temu.
Przez chwilę jeszcze czuła jej gorący oddech na swoich wargach, zanim nauczycielka nie odsunęła się, mrugając do niej zalotnie.
- Skarbie, denerwujesz się jeszcze bardziej niż zwykle. Czyżbym zrobiła coś nie tak? – nie przestawała się niewinnie uśmiechać, z zadowoleniem obserwując, jak dziewczyna w dalszym ciągu stoi jak zamurowana.
„Myślę, że Twoje zakłopotanie i to, że się jej wstydzisz, tylko bardziej ją podkręca."
Cóż, Matylda zawsze potrafi trafić w samo sedno.
Lena uniosła głowę i spojrzała na nią wyzywająco, wsuwając się na blat ławki i zakładając przy tym nogę na nogę.
Nie dam Ci tej satysfakcji. Nie tym razem...
- Ależ skąd, proszę pani. Wszystko w porządku – powiedziała, próbując siłą woli magicznie pozbyć się rumieńców. – Ma pani moje ubrania?
Anastazja roześmiała się i podała jej torbę, po czym przyjęła swoją ulubioną pozycję, stając naprzeciwko ławki i opierając dłonie po obu stronach siedzącej na niej uczennicy.
- Wyjątkowo upodobała sobie pani rozmawianie ze mną w ten sposób.
- Przeszkadza Ci to? – zapytała zaczepnie, wędrując wzrokiem na jej usta.
- Wręcz przeciwnie... - wyszeptała najciszej, jak się dało, próbując wytrzymać spojrzenie nauczycielki. – Ja...
Nie zdążyła dokończyć, kiedy poczuła jej gorące, lekko wilgotne wargi na swoich. Było to nieśmiałe, delikatne dotknięcie, jakby zaproszenie i próba upewnienia się, że dziewczyna nie odsunie głowy.
Lena miała wrażenie, że wszystko wokół się rozmyło i zatrzymało. Nagle dotarło do niej, jak bardzo cicho jest w klasie i jak mocno bije serce zarówno jej, jak i Anastazji. Zacisnęła dłonie na nadgarstkach nauczycielki i rozchyliła lekko drżące usta, dając jej znak, że może posunąć się o krok dalej. Kobieta westchnęła cicho i ten łagodny, subtelny pocałunek zaczął zmieniać się w zdecydowanie bardziej gorący i namiętny.
Było duszno. Brakowało im powietrza, ale żadna nie zamierzała tego przerwać. Lena nie wiedziała, w którym momencie ręce Anastazji znalazły się w jej włosach, a ona sama obejmowała jej biodra kolanami.
Kobieta mocniej przyciągnęła jej głowę do siebie, pogłębiając pocałunek, a Lena rozpływała się w jej ramionach, osłabiona tym, co wyprawiał język Anastazji we wnętrzu jej spragnionych ust.
W głowie miała zupełną pustkę, krew szumiała jej w uszach, a świat ograniczył się wyłącznie do tej niesamowitej kobiety, która całowała ją z żarem i przyciskała do siebie silnym, zaborczym ruchem, jakby chcąc pokazać, że to ona ma tutaj władzę.
Lena nie potrafiła myśleć o niczym, czując jak te cudowne, czerwone usta, wpijają się zachłannie w jej własne, powodując przyjemne dreszcze, rozchodzące się na całym ciele. Jęknęła lekko, sama nie wiedząc, czy to z powodu pocałunku, jej bliskości, a może odurzającego zapachu, który doprowadzał ją do obłędu.
W tym momencie nie potrzebowała oddechu. Jedynie więcej jej rąk na sobie...więcej tych ust... więcej, więcej, więcej...
Ogłuszający dźwięk dzwonka sprawił, że obie natychmiast odskoczyły od siebie. Lena miała wrażenie, jakby przebiegła tysiąc kilometrów. W głowie jej huczało, gardło paliło, nabrzmiałe wargi szczypały lekko i w dalszym ciągu nie mogła złapać tchu.
Patrzyły na siebie z iskrzącymi się oczami, jakby dopiero teraz powoli docierało do nich, co właśnie się stało. Nauczycielka wygładziła swoją spódniczkę, po czym wolnym krokiem podeszła do drzwi i położyła dłoń na klamce, z zamiarem wpuszczenia uczniów do środka. W przeciwieństwie do Leny, wyglądała na niezwykle opanowaną.
- Usiądź na swoim miejscu, kochanie. I zostań, proszę, po tej lekcji.
Kiedy ledwo kontaktująca dziewczyna wsunęła się do swojej ławki pod oknem i przyłożyła dłonie do policzków, próbując ukryć swoje emocje, kobieta jedynie uśmiechnęła się i przesunęła językiem po górnej wardze.
- I doprowadź te swoje słodkie usteczka do porządku, bo zabrały mi troszkę mojej szminki – po czym puściła jej oczko, z rozbawieniem obserwując, jak przerażona Lena zaczyna pocierać je gwałtownie wierzchem dłoni.
___________________________________
CZYTASZ
Odurzona
Romance„Cisza. Cisza. Cisza. Dzwonek. Lewa dłoń odrywa się od blatu, przesuwa wzdłuż jej talii i wyżej. Dociera do policzka. Czerwone usta zbliżają się do prawego i dotykają go tak delikatnie, że Lena nie jest pewna, czy rzeczywiście to zrobiły. Anasta...