20.

7.7K 228 14
                                    

Kiedy Lena obudziła się w piątek, wyjątkowo żałowała, że ma tego dnia wolne. Przed nią jeszcze cały weekend, zanim zobaczy Anastazję. Na samą myśl o tej kobiecie aż musiała zrzucić z siebie kołdrę, czując, jak robi jej się gorąco.

Przez całą majówkę nie miała już z nią kontaktu, a sama wstydziła się napisać, nie chcąc jej przeszkadzać. Co prawda, nie zauważyła obrączki na palcu nauczycielki, ale z pewnością miała ona jakąś rodzinę, z którą spędzała ten wolny czas.

Westchnęła i zerknęła na ekran telefonu, aby sprawdzić godzinę. Zaskoczona, zauważyła powiadomienie o nowej wiadomości, które przyszło o ósmej rano, aż dwie godziny temu.

A: „Miłego dnia;)"

Uśmiechnęła się na widok tych dwóch, ciepłych słów i pisnęła w poduszkę jak mała dziewczynka.

L: „Dziękuję! Wzajemnie... :*"

Przekręciła się na plecy i wyciągnęła na całej długości łóżka. Czuła się wypoczęta, zrelaksowana i spełniona. Było jej tak dobrze! Szeroki uśmiech nie chciał zejść z jej twarzy, oczy błyszczały zdrowym blaskiem, a policzki wyglądały jak dojrzałe jabłuszka.

Czy tak czuje się człowiek zakochany? Najwyraźniej.

Czując, jak rozpiera ją energia, zaczęła tańczyć po środku pokoju, zatracając się w podskokach i piruetach i wyobrażając sobie, że patrzy na nią Anastazja.

Że jest to, jak sama określiła, orgazm dla oczu.

W końcu, śmiejąc się sama do siebie, padła zmęczona na łóżko. Miała dzisiaj ochotę rysować. Portret zaplanowała sobie w głowie już jakiś czas temu i zdecydowała, że teraz przeleje go na kartkę swojego zeszytu.

Był to zwykły notatnik w kwiatki, wyróżniający się spośród pozostałych w jej plecaku tym, co zawierał w środku. Było tam w zasadzie wszystko – wiersze, złote myśli, szkice i rysunki. Przekartkowała go i jeszcze raz przeczytała to, co pisała w poniedziałek o Anastazji, zanim kobieta jej nie przerwała.

Przygryzła usta.

„Patrzyłam na jej sukienkę, czerwoną, seksowną, z odkrytymi ramionami."

Właśnie taką będzie miała na sobie nauczycielka na tym rysunku. Szybko się umyła i zjadła śniadanie, po czym związała włosy w kucyk i zabrała się do pracy.

*

Nad portretem Anastazji siedziała jeszcze cały weekend, dopracowując najdrobniejsze szczegóły. Musiał być idealny w każdym calu, dokładnie taki, jaki wcześniej widniał w jej głowie.

W poniedziałek przyszła do szkoły wyjątkowo zestresowana. Zawsze denerwowała się przed spotkaniem z Anastazją, ale chyba nigdy wcześniej nie bała się aż tak bardzo, jak teraz. Znalazła się przed klasą pięć minut przed lekcją, więc część osób była już w środku, łącznie z obiektem jej westchnień. Wzięła głęboki wdech i uniosła lekko głowę, by dodać sobie odwagi, po czym pewnym krokiem weszła do sali.

- Dzień dobry – powiedziała, przechodząc obok biurka, a oczy nauczycielki niemal natychmiast się rozświetliły. Obdarzyła ją łagodnym uśmiechem i uprzejmym skinięciem głowy, a w momencie, kiedy delikatnie przygryzła swoje usta, Lena musiała natychmiast spuścić wzrok.

Nie czerwień się, nie czerwień się...

Usiadła cicho na swoim miejscu, z rozpaczą zauważając brak Róży. Najwidoczniej była chora.

Cholera.

Nie mając nic innego, czym mogłaby się zająć, wyciągnęła zeszyt i kontynuowała swoje poprawki. Była pewna, że z takiej odległości Anastazja nie zauważy rysunku, ale na wszelki wypadek zasłoniła się jeszcze piórnikiem.

Jednak... jedną z wad Leny było to, że dziewczyna potrafiła zupełnie się wyłączyć i nie zwracać uwagi na to, co dzieje się wokół, zwłaszcza, gdy była czymś wyjątkowo pochłonięta.

Cóż, nic więc dziwnego, że tak było i tym razem.

W chwili, gdy zajęła się ustami nauczycielki, chcąc oddać ich wyjątkową miękkość i blask, jednocześnie wyobrażając sobie, jak ją całują... zeszyt nagle poderwał się w górę i z przerażeniem zobaczyła go w dłoniach Anastazji, która zatrzasnęła go z hukiem.

Wpatrywała się w kobietę i czuła, jak jej ciało oblewa zimny pot, a wargi zaczynają drżeć.

- I co ja mam z Tobą zrobić? Dwa razy zwracałam Ci uwagę. Zostaniesz po lekcji. Zrozumiano?

Głos nauczycielki był wyjątkowo ostry i lodowaty, ale gdy wystraszone spojrzenie Leny napotkało jej oczy, natychmiast pojawił się w nich ogień i wyzwanie. Dziewczyna z trudem przełknęła ślinę.

- Przepraszam – wyszeptała, wyciągając dłoń po zeszyt, ale Anastazja szybko schowała go za plecami.

- Nie, moja droga. Po lekcji.

Zapisała na tablicy zadania, które klasa miała wykonać, po czym usiadła przy biurku i zmierzyła Lenę długim spojrzeniem. Dziewczyna z bijącym sercem obserwowała, jak obraca w dłoniach jej zeszyt, po czym otwiera go i zaczyna kartkować.

Lena poczuła, że robi jej się zimno, a łzy zaczynają szczypać jej oczy. Jak mogła tak dać się złapać?

Była na siebie zła za tę nieuwagę. Dlaczego w ogóle przyszło jej do głowy wyciągać ten zeszyt na lekcji? I to jeszcze z tym rysunkiem! Sama się prosiła o to, by zostać przyłapana. Miała ochotę ukryć twarz w dłoniach, ale nie mogła oderwać wzroku od kobiety, która właśnie trzymała jej najcenniejszy skarb.

Nie wstydziła się pozostałych rzeczy, znajdujących się w środku, ponieważ większość stanowiły zwykłe wiersze, ale wiedziała... była pewna, że kobieta i tak zobaczy to, czego zapewne się nie spodziewa. Z każdą przekręcaną kartką serce Leny zaczynało bić szybciej.

Była coraz bliżej.

Po nagłej zmianie wyrazu twarzy Anastazji, doskonale można było zauważyć moment, w którym natknęła się na niedokończony wiersz i swój własny portret. Wciągnęła lekko powietrze, jej policzki zrobiły się różowe, a oczy rozszerzyły do granic możliwości.

A Lena wyglądała dokładnie tak samo...

... dopóki ich spojrzenia się nie spotkały.

___________________________________

Odurzona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz