Kiedy Lena obudziła się w piątek, wyjątkowo żałowała, że ma tego dnia wolne. Przed nią jeszcze cały weekend, zanim zobaczy Anastazję. Na samą myśl o tej kobiecie aż musiała zrzucić z siebie kołdrę, czując, jak robi jej się gorąco.
Przez całą majówkę nie miała już z nią kontaktu, a sama wstydziła się napisać, nie chcąc jej przeszkadzać. Co prawda, nie zauważyła obrączki na palcu nauczycielki, ale z pewnością miała ona jakąś rodzinę, z którą spędzała ten wolny czas.
Westchnęła i zerknęła na ekran telefonu, aby sprawdzić godzinę. Zaskoczona, zauważyła powiadomienie o nowej wiadomości, które przyszło o ósmej rano, aż dwie godziny temu.
A: „Miłego dnia;)"
Uśmiechnęła się na widok tych dwóch, ciepłych słów i pisnęła w poduszkę jak mała dziewczynka.
L: „Dziękuję! Wzajemnie... :*"
Przekręciła się na plecy i wyciągnęła na całej długości łóżka. Czuła się wypoczęta, zrelaksowana i spełniona. Było jej tak dobrze! Szeroki uśmiech nie chciał zejść z jej twarzy, oczy błyszczały zdrowym blaskiem, a policzki wyglądały jak dojrzałe jabłuszka.
Czy tak czuje się człowiek zakochany? Najwyraźniej.
Czując, jak rozpiera ją energia, zaczęła tańczyć po środku pokoju, zatracając się w podskokach i piruetach i wyobrażając sobie, że patrzy na nią Anastazja.
Że jest to, jak sama określiła, orgazm dla oczu.
W końcu, śmiejąc się sama do siebie, padła zmęczona na łóżko. Miała dzisiaj ochotę rysować. Portret zaplanowała sobie w głowie już jakiś czas temu i zdecydowała, że teraz przeleje go na kartkę swojego zeszytu.
Był to zwykły notatnik w kwiatki, wyróżniający się spośród pozostałych w jej plecaku tym, co zawierał w środku. Było tam w zasadzie wszystko – wiersze, złote myśli, szkice i rysunki. Przekartkowała go i jeszcze raz przeczytała to, co pisała w poniedziałek o Anastazji, zanim kobieta jej nie przerwała.
Przygryzła usta.
„Patrzyłam na jej sukienkę, czerwoną, seksowną, z odkrytymi ramionami."
Właśnie taką będzie miała na sobie nauczycielka na tym rysunku. Szybko się umyła i zjadła śniadanie, po czym związała włosy w kucyk i zabrała się do pracy.
*
Nad portretem Anastazji siedziała jeszcze cały weekend, dopracowując najdrobniejsze szczegóły. Musiał być idealny w każdym calu, dokładnie taki, jaki wcześniej widniał w jej głowie.
W poniedziałek przyszła do szkoły wyjątkowo zestresowana. Zawsze denerwowała się przed spotkaniem z Anastazją, ale chyba nigdy wcześniej nie bała się aż tak bardzo, jak teraz. Znalazła się przed klasą pięć minut przed lekcją, więc część osób była już w środku, łącznie z obiektem jej westchnień. Wzięła głęboki wdech i uniosła lekko głowę, by dodać sobie odwagi, po czym pewnym krokiem weszła do sali.
- Dzień dobry – powiedziała, przechodząc obok biurka, a oczy nauczycielki niemal natychmiast się rozświetliły. Obdarzyła ją łagodnym uśmiechem i uprzejmym skinięciem głowy, a w momencie, kiedy delikatnie przygryzła swoje usta, Lena musiała natychmiast spuścić wzrok.
Nie czerwień się, nie czerwień się...
Usiadła cicho na swoim miejscu, z rozpaczą zauważając brak Róży. Najwidoczniej była chora.
Cholera.
Nie mając nic innego, czym mogłaby się zająć, wyciągnęła zeszyt i kontynuowała swoje poprawki. Była pewna, że z takiej odległości Anastazja nie zauważy rysunku, ale na wszelki wypadek zasłoniła się jeszcze piórnikiem.
Jednak... jedną z wad Leny było to, że dziewczyna potrafiła zupełnie się wyłączyć i nie zwracać uwagi na to, co dzieje się wokół, zwłaszcza, gdy była czymś wyjątkowo pochłonięta.
Cóż, nic więc dziwnego, że tak było i tym razem.
W chwili, gdy zajęła się ustami nauczycielki, chcąc oddać ich wyjątkową miękkość i blask, jednocześnie wyobrażając sobie, jak ją całują... zeszyt nagle poderwał się w górę i z przerażeniem zobaczyła go w dłoniach Anastazji, która zatrzasnęła go z hukiem.
Wpatrywała się w kobietę i czuła, jak jej ciało oblewa zimny pot, a wargi zaczynają drżeć.
- I co ja mam z Tobą zrobić? Dwa razy zwracałam Ci uwagę. Zostaniesz po lekcji. Zrozumiano?
Głos nauczycielki był wyjątkowo ostry i lodowaty, ale gdy wystraszone spojrzenie Leny napotkało jej oczy, natychmiast pojawił się w nich ogień i wyzwanie. Dziewczyna z trudem przełknęła ślinę.
- Przepraszam – wyszeptała, wyciągając dłoń po zeszyt, ale Anastazja szybko schowała go za plecami.
- Nie, moja droga. Po lekcji.
Zapisała na tablicy zadania, które klasa miała wykonać, po czym usiadła przy biurku i zmierzyła Lenę długim spojrzeniem. Dziewczyna z bijącym sercem obserwowała, jak obraca w dłoniach jej zeszyt, po czym otwiera go i zaczyna kartkować.
Lena poczuła, że robi jej się zimno, a łzy zaczynają szczypać jej oczy. Jak mogła tak dać się złapać?
Była na siebie zła za tę nieuwagę. Dlaczego w ogóle przyszło jej do głowy wyciągać ten zeszyt na lekcji? I to jeszcze z tym rysunkiem! Sama się prosiła o to, by zostać przyłapana. Miała ochotę ukryć twarz w dłoniach, ale nie mogła oderwać wzroku od kobiety, która właśnie trzymała jej najcenniejszy skarb.
Nie wstydziła się pozostałych rzeczy, znajdujących się w środku, ponieważ większość stanowiły zwykłe wiersze, ale wiedziała... była pewna, że kobieta i tak zobaczy to, czego zapewne się nie spodziewa. Z każdą przekręcaną kartką serce Leny zaczynało bić szybciej.
Była coraz bliżej.
Po nagłej zmianie wyrazu twarzy Anastazji, doskonale można było zauważyć moment, w którym natknęła się na niedokończony wiersz i swój własny portret. Wciągnęła lekko powietrze, jej policzki zrobiły się różowe, a oczy rozszerzyły do granic możliwości.
A Lena wyglądała dokładnie tak samo...
... dopóki ich spojrzenia się nie spotkały.
___________________________________
CZYTASZ
Odurzona
Romance„Cisza. Cisza. Cisza. Dzwonek. Lewa dłoń odrywa się od blatu, przesuwa wzdłuż jej talii i wyżej. Dociera do policzka. Czerwone usta zbliżają się do prawego i dotykają go tak delikatnie, że Lena nie jest pewna, czy rzeczywiście to zrobiły. Anasta...