- Nie jestem w stanie tego uszanować że dziewczyna którą kocham woli umrzeć niż dać sobie pomóc! To mnie nie będzie nic kosztować, warto spróbować i sprawdzić.
- Jak to mnie kochasz? Guk co ty mówisz?- No wiesz.. Jak przyjaciel przyjaciółkę. Kacper pewnie też ciebie kocha.
- A no tak...
Głupia. Co ty myślałaś? Że gwiazda się w tobie zakocha? Śmieszne. Zwykły człowiek się w tobie nie zakocha a co dopiero jakaś sławna osoba. O czym ty wgl myślisz? Od kiedy ci zależy by ktoś cię kochał? Pff.
- To ja już muszę spadać. Dzięki za.. Za dzisiaj.
- To ja dziękuję że się tyle poświęciłaś i byłaś z nami.
- *uśmiech*NEXT DAY
Obudził mnie mój budzik. Przebrałam się i poszłam zjeść śniadanie. Mega pachniało pancakami i wyglądały bosko bo widziałam jak inne osoby brały. Problem tkwi w tym że nie lubię naleśników i tym podobne. Ale jak tu nie spróbować czegoś co tak pięknie wygląda?Może dalej nie będzie należeć te danie do moich ulubionych ale złe nie było. Jak już przekonałam się do gofrów na śniadanie to i może się przekonam do pancakeów. Tyle ostatnio się zmienia w moim życiu że to dla mnie nie będzie dziwne.
Byłam już spakowana i szykowałam się do wyjścia. Wychodząc mało brakowało a znów bym się zderzyła z Jeonem. Właśnie. Co on tu robi?
- C-co ty tu robisz?
- Przyjechałem się pożegnać.
- Jejku Kook nie musiałeś.
- Musiałem. Chociaż i tak wiem że to nie jest nasz ostatni raz kiedy się widzimy.
- Skąd to wiesz?
- Choć tu do mnie.
Chłopak mnie przytulił, też chciałabym w oczach mieć taki spokój i radość.
- Wyjdziesz z tego. Ja w to wierzę.
- Też chciałabym w to wierzyć.
- Nie martw się będzie dobrze.*
W Polsce jestem już od tygodnia. Byłam nawet przez trzy dni w szkole. Odziwo wszyscy nagle się mną interesują i mi pomagają. Bez Gochy to nawet spoko jest ta szkoła.
Mój dzień się praktycznie niczym nie różni od tych zanim dowiedziałam się że jestem chora. Jedyne co się zmieniło w mojej rutynie to zażywanie leków, więcej spania i oczekiwanie na cud.
Mam wrażenie że na Netflixie obejrzałam już wszystkie filmy i seriale. Z nudów nawet poprosiłam wychowawczynię by przyjechała do mnie do domu bym mogła zaliczyć resztę sprawdzianów.
W tym momencie to ja nwm czy umieram z powodu raka czy jednak z tych nudów. Wynudzę się na śmierć. Mi się już nawet nie chce spać. Czyli jest ze mną źle.
Chłopaki starają się rozmawiać codziennie chociaż od dwóch dni z Jk nie mam żadnego kontaktu. Moje wiadomości do niego nie chcą się wysyłać. Dziwne żeby tyle czasu nie miał zasięgu, a jak spytałam się Jimina i Tae czm nie odbiera i nie odpisuje to powiedzieli że pojechał coś załatwić. Mam tylko nadzieję że to nic poważnego i za niedługo się odezwie.Ja tak marudzę i marudzę ale przez to że siedzę tyle w domu to przynajmniej ponabijałam sobie rangi w CS.
Był już wieczór, leżałam sobie na kanapie i grałam w GTA na Playu.
Brat był w kuchni i sprzątał po kolacji. Zadzwonił do niego telefon, no nic dziwnego więc to olałam i dalej sobie grałam. Rozmawiał dość długo, pewnie praca i te sprawy albo ziomki chcą zorganizować jakiś wypad. Nwm. Tak bardzo to olałam że nawet nie słuchałam o czym mówi. Po skończonej już rozmowie z uśmiechem na twarzy przyszedł do salonu. A jemu co? Może dostał premię, albo jakaś nowa laska się z nim umówiła.
- Pakuj się jedziemy do szpitala.
- Po chuj.
- Jest dawca!
-...
Nie wiem co się odwaliło ale mój mózg nie ogarniał co on do mnie mówi, patrzyłam tylko na niego jak na jakiegoś debila.
- J E S T D A W C A D L A C I E B I E.
- Jak to?
- Też chciałabym to wiedzieć ale musimy już jechać bo trzeba natychmiast działać.
- Ale że teraz? Co przyjadę tam i mnie uśpią? Ja nie jestem na to gotowa by już mieć ten przeszczep.
- Dlatego masz już dzisiaj być w tym szpitalu, oni cię dzisiaj przygotują a jutro rano chyba będą już działać.
- Nie wydaje ci się to podejrzane?
- Co niby? Dziewczyno ty powinnaś skakać z radości i siedzieć już w aucie.
- Minęły dwa tygodnie a ja już mam dawcę. Niektórzy czekają kilka lat na przeszczep.
- Masz najzwyczajniej w świecie szczęście. Chodź już i nie marudź.
Idąc do pokoju dalej mówiłam swoje. To jest niemożliwe że to wszystko dzieje się tak szybko. Sam lekarz mówił że trudno jest znaleźć idealnego dawcę, a tu mi wjeżdża z tekstem że właśnie taki się znalazł.
- A wiesz że mogę się nie wybudzić? I bez tego przeszczepu żyłabym dłużej.
- Czy ty coś brałaś? Szybciej schodź z tej góry!
Musiałam iść po najważniejsze - mojego pluszaka.
- Już jestem.
- Serio?
- Co serio?
- Wszędzie będziesz tym różowym królikiem jeździć?
- A żebyś wiedział.
- Przecież to jest tylko pluszak a żeby było tego mało to ty masz 17 lat.
- "Tylko pluszak"? Dostałam go od Jungkooka, ma mi o nim przypominać a teraz mnie wspiera.*
- O jak dobrze że już państwo jest. Pana proszę do gabinetu podpisać parę spraw ja zaraz do pana podejdę, a pani zapraszam na salę.
- Ale wy mi nie będziecie tego teraz robić mam nadzieję?
- Nie ale jutro zaraz z rana.
- Nie mogę w to uwierzyć.
- Musi mi pani wierzyć ale ja też w to nie wierzyłem że tak szybko się znajdzie. A dawca jest wręcz IDEALNY! Nic nie może pójść źle.
- Nie chwalcie dnia przed zachodem słońca.
- Hej uśmiechnij się młoda, wszystko będzie dobrze.
- Jungkook też mi to mówił.*powiedziałam pod nosem*_______________________________________
Jak myślicie kto został dawcą? Czy bohaterka go/ją zna?Ps: sorry że taki krótki :(
👁️♥️🥀🌩️
CZYTASZ
Uwierz 💜 || Jungkook🐰
FanfictionDziewczyna o złych poglądach na świat, nie wierząca w zauroczenie, związek a co dopiero w miłość od pierwszego wejrzenia. Ale dlaczego? Ponieważ nikt jej tego nie nauczył.... Wychowywana przez brata i babcię, w porywach przez chrzestnych. Rodzice ow...