🖤#31

314 18 2
                                    

Dzisiaj pożegnałam się już z drugim pasmem swoich włosów. Całe szczęście że straciłam je od dołu i jak mam rozpuszczone to tego nie widać.
Wczoraj dostałam drugą dawkę leku i jutro rano powstanie werdykt. Czy : jestem zdrowa? Czy : NIE.
Wspominałam po pierwszej dawce że czuję się jak chodzący trup, to z tego miejsca informuje że skłamałam. W porównaniu do tego jak teraz się czuje i jak wyglądam to dwa dni temu byłam w raju.
Leżę, leżę i jeszcze raz leżę. Jedyny mój wysiłek fizyczny to obrócenie się z jednego boku na drugi lub z brzucha na plecy. Jeść też nie jem bo jestem podłączona do kroplówki więc jeszcze dwa razy bardziej mi się nudzi. Jak jeszcze z początku było w miarę wygodnie cały czas leżeć tak teraz ni chuja, nie ma szans.

*

Poczułam się już lepiej (to, że lepiej to nie oznacza że tryskałam energią, chciałam tańczyć i śpiewać tylko byłam w tanie dźwignąć i trzymać rękę w górze). Poprosiłam grzecznie by pani mi podniosła łóżko pod głową by być w półleżącej pozycji. Mam już serdecznie dość leżenia, a tak przynajmniej widzę coś więcej niż biały sufit i parapet okna.
Nadeszła pora obiadowa, nareszcie. A tak, zapomniałam. Te jedzenie nie jest dla mnie. Ale widzę w tym plusy bo nie muszę jeść tego czegoś bo to obok jedzenia nawet nie stało.
A więc siedziałam/ leżałam sobie (byłam w pozycji nieokreślonej ok?) i przyszedł do mnie Kacpi z Wiką.
- Hejka!
- Siema stara!
- Yhym..
- Ej co ty tak siedzisz jakbyś czekała na śmierć? - haha bardzo śmieszne stary.
- Bo może czekam.- jak coś to ja wgl mówić nie umiałam. Mówiłam jakby mnie gardło bolało.
-

Nie wyglądasz najlepiej.

Spojrzałam na nich zabijającym wzrokiem, dobrze że nie zabija bo by już dawno nie żyli.
- Mamy dla cb prezent *uśmiech*.
- Tak. Ale nie obrażaj się za to co tam dostałaś, myślimy że teraz ci się przyda.
Wika wyciągła a następnie mi podała ładnie zapakowane pudełko.
-

P-pomożecie mmi je odpakować?
Wspólnymi siłami otworzyliśmy pudełko. Spojrzałam do środka i się uśmiechnęłam.
- Chciałem żebyś poczuła się pewniej.. komfortowo i dalej wartościowa. *uśmiech*
To było urocze. Chcą dla mnie dobrze, bym się nie wstydziła i niezamartwiała. Aż łza spłynęła po moim policzku.
- Hej nie płacz. Nie podoba ci się?
- Podoba... Dzięki..
W pudełku znajdowały się różne materiałowe opaski, bandany i była też czapka z daszkiem firmy puma. Tyle tego było że spokojnie będę miała na każdy dzień co innego.
- M-mogę już coś.. z-założyć?
- No pewnie! - Polubiłam ją, serio. Jak z początku się broniłam i za Chiny nie chciałam mieć z nią nic wspólnego tak teraz zaczynam dostrzegać że to spoko dziewczyna. Na pewno inna niż te wszystkie puste lale.
- A-a pomożesz mi założyć? Tą.. fioletową bandanę?
- Nie ma sprawy.
Po tym jak mi ją zawiązała przejrzałam się w telefonie. Spodobało mi się to, nawet urozmaiciło mój wygląd bo tak to cały czas jestem w szarej bluzie i czarnych legginsach lub dresach.
- Jakbyś mi nie powiedziała że straciłaś tam te kilka włosów to bym nie zauważył.
- Tak?
- No serio. Nic nie widać.
- Aby tyle..
- Zmęczona jesteś.
- No.. Ale spać już nie umiem.
- A możesz ty wychodzić z tego łóżka?
- Ni-nie, narazie.
- I co ty tu robisz tyle godzin?
- Leżę, patrzę w sufit.. przez okno, czasem sobie obejrzę jakiś serial.. rozmawiam przez laptopa z chłopakami.. słucham muzyki.. czyli dwoma słowami.. umieram z nudów.
- Kurde to słabo...
- Słabo? Stary.. chujowo a nie słabo...

*

Założyłam sobie słuchawki i puściłam piosenkę która "wspiera mnie obecnie na duchu". Mój mózg chyba nie ogarnął że nie jestem sama w pokoju.
- Take me to the sky.
- Ładnie śpiewasz. *uśmiech*
- Ja na głos zaśpiewałam?
- Tak, ale czym się stresujesz przecież bardzo czysto to zabrzmiało. - jestem z tą kobietą w jednym pokoju od tygodnia a ani razu z nią jeszcze nie rozmawiałam.
- Tto dziękuję że tak pani mówi...
- Chcesz porozmawiać?
Zdjęłam słuchawki i zwróciłam wzrok z białej kołdry na kobietę.
- Widzę że coś cię męczy. Czasem lepiej jest się wygadać obcej osobie.
- Niby tak.. ale.. wydaje mi się.. że.. pani mnie niestety nie zrozumie.
- Może i nie zrozumie ale chętnie wysłucham. Śmiało możesz mi powiedzieć.
- Zazdroszczę pani..
- Mi? Czego?
- Czy widziała pani przez ten czas co tu jesteśmy aby przyszli mnie odwiedzić rodzice?
Kobieta zaczęła się zastanawiać.
- Nie. Fakt, nie są już moimi opiekunami ale to wciąż są moi rodzice i fajnie by było aby raz przyjechali sprawdzić jak się czuję. Ba, mogę się nawet założyć że oni nie wiedzą o tym że jestem chora na nowotwór. Panią co chwilę ktoś odwiedza, cały czas przy pani ktoś jest..
- Ale do ciebie też przychodzą.
- Brat, czasem babcia i przyjaciel ze swoją dziewczyną..
- A reszta rodziny gdzie jest?
- Dobre pytanie.. Jakby to powiedzieć... Nie świecę dobrym przykładem.. Ostatni raz kiedy widziałam się z całą rodziną to była wigilia 5 lat temu... I pomyśleć że to wszystko zepsułam ja.
- Nie możesz tak mówić. Na pewno był inny powód dla którego się rozdzieliliście.
- To akurat jest prawda. Sam chrzestny powiedział mi to prosto w oczy, że wszystko zepsułam i będziemy dopiero rodziną gdy się ogarnę i zmienię..
- I zrobiłaś coś z tym?
- Nie. Było jeszcze gorzej. Zrozumiałam to dopiero gdy zaczęło mi zależeć na pewnej osobie i gdy dowiedziałam się o chorobie.
- Nie martw się, kiedyś się pogodzicie.
A ta osoba na której ci zależy to?
- *uśmiech* aa taki mój przyjaciel.
- Przyjaciel? *uśmiech*
- To jakiś żart? Nawet pani? *śmiech*
- Skoro to wyczuwa nawet obca kobieta to chyba coś jest na rzeczy.
- *uśmiech*
- Fajna i śliczna z ciebie dziewczyna. Pasuje ci ta bandanka. *uśmiech*
- Nnaprawdę?
- Tak.
- Dziękuję że chciała pani ze mną porozmawiać.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
- Ma może pani dla mnie jakąś radę? Może odnośnie życia?
- Zacytuję ci pewny cytat ,, Najgorsze, co może spotkać człowieka, to żyć i umrzeć w samotności, nie kochając i nie będąc kochanym". Myślę że to zdanie daje każdemu do myślenia i zastanowienia się.
- Aale dlaczego.. to jjest najgorsze?
- Pewnie nie wiesz jak to jest nie kochać ale samotność, coś chyba wiesz na ten temat. To nie jest fajne uczucie a tym bardziej w ostatniej chwili swojego życia.
Hah czy ja coś wiem na ten temat? Kobieto ja bym mogła o tym napisać 3 tomy książek. A tu się pani myli bo wiem doskonale jak to jest nie kochać a w temacie samotności to nie coś a wszystko wiem.
- Ttak racja...
W tym momencie przyszedł do mnie lekarz z jakąś pielęgniarką. Chyba nowa bo pierwszy raz ją widzę.
- Jak się panienka czuje? - Od kiedy on się uśmiecha? Czy coś mnie ominęło i wszyscy chodzą teraz uśmiechnięci tylko nie ja?
- Eeee... 2/10, na pewno lepiej niż rano.
- A rano jak było?
- Myślałam że tak wygląda śmierć.
- No nie wyglądała pani najlepiej, prawda. Ale myślę że będzie miała pani siły i z panią Anią się przejdziesz korytarzem.
- Teraz?
- Tak.
Lekarz wyszedł.
- To co, idziemy? *uśmiech*
- Ale z tą kroplówką mam iść?
- Tak, będzie ci w sumie łatwiej bo będziesz się miała czego trzymać.
- Okej..
- Powoli pamiętaj.
Wyszłyśmy na korytarz. I chwilę szłyśmy w ciszy.
- Pani jest tu nowa prawda?
- Aż tak to widać?
- Noo, wszystkie które mnie widzą to chcą mnie rozszarpać.
- Niemiłe są?
- I to jak! Haha ale ja nie jestem lepsza.
- hahah nie musisz mi mówić pani, wystarczy Ania *uśmiech*. Chyba nie jestem od ciebie dużo starsza.
- Okej. Mi też możesz mówić po imieniu nie lubię jak te wszystkie pielęgniarki zwracają się do mnie w formie nijakiej. *śmiech*
- Byłaś już na świetlicy tutaj?
- To jest pierwszy raz kiedy wstałam z łóżka i idę. Poza tym to co ja tam bym robiła z tymi dziećmi?
- Nie chodzą tam tylko dzieci, w twoim wieku też są. A co byś tam robiła? Są różne warsztaty, zajęcia z wolontariuszami, można porozmawiać.
- Jak będę skazana na to, by być tu dłużej niż jeszcze tydzień to może się tam wybiorę.
- Myślisz że nie jesteś jeszcze zdrowa?
- Sama nie wiem.
- A ja myślę że już jesteś zdrowa.
- Po czym to wnioskujesz?
- Czuję to.
- Zboczenie zawodowe. *śmiech*
- Pewnie tak, tylko że ja nie mam w swoim wzroku aparatu który wykrywa choroby.
- To mam nadzieję że dobrze przeczuwasz.
- Kiedy będą wyniki?
- Jutro...
- To trzymam kciuki. *uśmiech*
- Dzięki.
- Pacz jak szybko nam poszło. Już jesteśmy pod twoją salą. Teraz idziesz się położyć i spać.
- Okej. To do jutra.
- Czekaj pomogę ci.
Dziewczyna pomogła mi się położyć.
- Dobranoc Emi.
- Dobranoc Aniu *śmiech* A! Zapomniałam. Miłego dyżuru haha.
- Całe szczęście że mam tylko do pierwszej. Idź już spać.
Nie poszłam jeszcze spać. Wszyscy już spali ale ja się wyspałam za dnia i teraz mi się nudzi. Wyjęłam telefon i napisałam do Kooka.

Uwierz 💜 || Jungkook🐰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz