- Jest pani zdrowa.
Jest pani zdrowa. Jest pani zdrowa. Jest pani zdrowa. Jest pani zdrowa.
W kółko powtarzałam słowa wypowiedziane przez lekarza. Żadne z tych słów do mnie nie dochodziło.
Siedziałam osłupiała, z rytmu wyprowadziła mnie ręka doktora, który próbował do mnie dotrzeć.
- Halo? Słyszała mnie pani?
- Jestem zdrowa!?
- Tak *uśmiech*. Szczerze to nie sądziłem że tak szybko to wszystko pójdzie. Nie sądziłem nawet że pani z tego wyjdzie a o znalezieniu potencjalnego dawcy nie wspomnę.
W dalszym ciągu nie dochodziła do mnie ta wiadomość.
- Jestem zdrowa, jestem zdrowa.
Od dobrych kilku minut wmawiam sobie te słowa, tylko że tym razem na głos bo może akurat teraz to zrozumiem.
- Jestem zdrowa! - W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen. Nareszcie to do mnie dotarło, do tych szarych zakurzonych komórek dotarły dwa słowa od których zależy moje życie.
- Cieszy mnie ten fakt że się udało. Mam też drugą dobrą wiadomość. Za dwa dni może pani wyjść ze szpitala.
Byłam taka szczęśliwa. Nie mam zielonego pojęcia jak to jest możliwe że już jestem zdrowa, że tak szybko udało się znaleźć dawcę. To jest chyba po prostu ósmy cud świata albo magia.
W tym momencie byłam szczęśliwa, odnosiłam przynajmniej takie wrażenie. No może nie w stu procentach bo nie było przy mnie najważniejszych dla mnie osób. Był tylko Adrian. Ale to nie zmienia faktu że cieszyłam się jak dziecko bo po pierwsze jestem zdrowa po drugie nie straciłam wszystkich włosów a po trzecie polecę do Korei na urodziny Sugi!
Zastanawiałam się czy nie zadzwonić do chłopaków i wykrzyczeć do słuchawki że jestem zdrowa ale miałam lepszy pomysł. Pomyślałam że zrobię niespodziankę. Za tydzień jest 9 marzec co oznacza że już tam muszę być, myślę że wytrzymam te kilka dni i się nie wygadam.
Jako iż zostałam już sama to odpaliłam MacBooka i szukałam jak najszybszego lotu do samego Seulu. Znalazłam. Jeżeli nim polecę to będę na miejscu rano w dniu urodzin Yoongiego. Brzmi świetnie. Bez żadnego zastanowienia się kupiłam bilet.*
Te dwa dni mimo wszystko minęły mi bardzo szybko.
Jestem już u siebie w domu i mam nareszcie czas na prawdziwy odpoczynek. Obecnie leżę na fotelu i oglądam piękny zachód słońca. Bardzo brakowało mi tego widoku, bo przez ten czas co byłam w szpitalu ani razu nie widziałam jak słońce opuszcza niebo.Jak już kiedyś wspominałam uwielbiam zachody jak i wschody słońca. Zawsze gdy miałam gorszy dzień szłam na brzeg jeziora, wiatr zazwyczaj rozwiewał moje włosy a ja wystawiałam twarz w stronę słońca by złapać ostatnie promienie, które powodowały uśmiech na mojej twarzy. Nic mnie tak nie uspakaja jak ten widok i woda. Brakuje jeszcze piosenki Euphoria a ja jestem w niebie (joke). Bywają też chwile w których rozkoszuje się gwiazdami. Rozłożyć koc na trawie, oprzeć głowę na ciele twojego najlepszego przyjaciela czyli psa i patrzeć na ciemne niebo które oświetlają miliony gwiazd. Dodać do tego wszystkiego szum małych fal jeziora i jestem szczęśliwa. Nigdy mi nie przeszkadzało to, że te chwile spędzam sama. Uważałam, że właśnie na tym polega urok tego że w towarzystwie swojego psa siedzę na drewnianym pomoście i podziwiam jak czasem może być piękny ten świat. Teraz? Mam ochotę się z kimś podzielić, podzielić tym co mnie uspokaja, by tą osobę również to uspokajało i koiło rany. Chciałabym poznać taką osobę z którą mogłabym leżeć na tym kocu i wspólnie zachwycać się gwiazdami, w lato przy zachodzie siedzieć na pomoście i moczyć nogi w wodzie. Chciałabym by ta osoba do mnie mówiła, to co widzi z zbioru gwiazd, w jakim kształcie są chmury. Z Dannym owszem rozmawiam, ale tylko ja mówię, nwm jakiego dla niego jest kształtu chmurka, która dla mnie ma kształt serca, nwm czy też widzi na granatowym niebie małą niedźwiedzicę, a nawet jeśli widzi to nwm co on o tym myśli a chciałabym znać zdanie też kogoś innego niż tylko moje.
CZYTASZ
Uwierz 💜 || Jungkook🐰
FanficDziewczyna o złych poglądach na świat, nie wierząca w zauroczenie, związek a co dopiero w miłość od pierwszego wejrzenia. Ale dlaczego? Ponieważ nikt jej tego nie nauczył.... Wychowywana przez brata i babcię, w porywach przez chrzestnych. Rodzice ow...