Gołąbeczki byli u mnie aż do wieczora. Bardzo fajnie nam mijał czas. Pograliśmy na playu, trochę mi pomogli w nauce a głównie to się wygłupialiśmy.
Poszłam spać wcześnie a nawet i bardzo wcześnie bo o 21. I obudziłam się o 6. Fuck, i co ja będę robić przez ten cały dzień? Jak chce wcześniej wstawać bo do szkoły, to najchętniej bym spała do 14 a teraz jak na złość oka nie da się zamknąć.
Zeszłam na dół do salonu, Adi i Danny są na spacerze, babcia wczoraj pojechała do siebie a starych już nie ma. Wzięłam ze sobą koc i położyłam na kanapie. Oglądałam przez okno jak mgła przykryła jezioro.Leżałam tak dopóki nie przyszedł ze spaceru Adi z psem.
-Ty już nie śpisz?
- Nie umiem zasnąć.
- Przez ten czas będziesz przynajmniej wyspana. To co ci zrobić na śniadanie?
- Coś dobrego.
- Jajecznica z pomidorem może być?
- Tak.
Śniadanie zjadłam na kanapie oglądając ,,Iron Man". Kocham filmy Marvela i mogę je oglądać na okrągło.
Już wiem co będę robić przez najbliższy czas.
Po obejrzeniu filmu udałam się do pokoju by się na spokojnie spakować.
Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy by nie mieć ciężkiej walizki. Spakowałam oczywiście tabletki, pidżamę, outfit na koncert, bluzę, jeansy, dresy oraz potrzebne mi kosmetyki do zakamuflowania niedoskonałości na twarzy. Teraz jak tak patrzę na te rzeczy to wcale tak mało tego nie mam i, i tak będzie ona ciężka.
Naszykowałam również Coockiego, bez niego nigdzie się nie ruszam i również będzie mi towarzyszył w podróży.
Pakowanie się trochę mi zabiło czas i była już pora na obiad. Nie mogę być taką łamagą i wzięłam się za gotowanie. Brat był w pracy, a nie jestem małym dzieckiem to chyba wypadałoby samemu sobie zrobić coś do jedzenia. Miałam ochotę na makaron, dobra makaron miałam ale jaki zrobić sos. Carbonara nie zrobię bo nie mam składników, spagetti też nie bo nie mam przecieru pomidorowego, miałam sos sojowy. Lampka w mózgu się zaświeciła że w zamrażarce powinna być mrożonka warzyw. I mój mózg się nie mylił i była paczka warzyw. Zaczęłam od ugotowania makaronu, następnie na osobnej patelni usmażyłam warzywa z sosem. Jak już makaron się ugotował odcedziłam go i smażyłam chwilę już z warzywami i sosem. Nałożyłam porcje na talerz i polałam trochę sosem słodko-kwaśnym. Nawet nie wiecie jaka ja byłam dumna z siebie. Po pierwsze że ugotowałam obiad z niczego, po drugie że był dobry a po trzecie że cały zjadłam (zostawiłam porcję dla Adriana spokojnie).
W sumie to się zmęczyłam tym pakowaniem, gotowaniem i jedzeniem. Myślałam że coś porobię w kwestii szkoły ale wolałam się położyć na łóżku i spać.*
Obudził mnie mój kochany pies, który bardzo chciał się bawić. Na dworze robiło się już ciemno czyli na spacer z nim już nie pójdę bo mnie Adi nie puści o ile wrócił już z pracy. Zeszłam z Dannym na dół i tak brat był już w domu.
- Nie wiedziałem czy mam cię budzić ale jak zauważyłem że jesteś już spakowana to cię zostawiłem.
- No wolałam się już rano spakować. Jadłeś obiad?
- Tak. Ty robiłaś?
- Nooo a jadalne wgl było? *śmiech*
- Bardzo dobre. Na następny raz jak będziesz chciała gotować to mi powiedz a ja ci kupię składniki bo obecnie za dużo to nie mamy w lodówce.
- Okey. A mogę iść z psem na spacer?
- No tak nie zabardzo. Jest już ciemno a poza tym jak cię pociągnie to nie będziesz umiała go utrzymać.
- A na dwór porzucać mu piłkę chyba mogę no nie?
- Możesz.
Ubrałam ciepłą kurtkę, czapkę i rękawiczki. Wyszłam na taras, usiadłam na schodku i dałam polecenie by znalazł mi piłkę. Ale ta psina jest mądra. Po niecałych 30 sekundach przyniósł mi to o co go poprosiłam. Bawiliśmy się tylko pół godziny ale ja już chciałam iść do domu bo było strasznie zimno, Danny został jeszcze na dworze.*
- Ej a ty kiedy ostatnio w ogóle rozmawiałaś z tym tw kolegą?
- Nie wiem, może tydzień temu?
- Pokłóciliście się czy jak.
- Jakby ci to powiedzieć.. Musiałam go olać.
- Nie rozumiem. Dlaczego go olałaś?
- A co? Miałam mu pokazać się z tym czymś na mordzie i powiedzieć że jestem chora na nowotwór i za kilka miesięcy będę łysa?
- Dokładnie to powinnaś zrobić.
- Może i powinnam ale nie potrafię. To i tak jest cud że on się ze mną chce zadawać.
- Ejj, nie mów tak. Przecież jesteś śliczną dziewczyną.
- I kto to mówi, własny brat. To wytłumacz mi jedno. Dlaczego żaden chłopak na mnie nie leci?
- Bo może dlatego że każdego olejesz na pierwszym kroku. I nie ma że żaden bo ich jest trochę np. taki Jeon.
- Co wyście się tak na niego uwzięli.
- To ty tego nie widzisz?
- Co mam widzieć?
- Dziewczyno gdzie ty masz oczy?
- Tam gdzie wszystkie ludzie na tej kuli ziemskiej. *śmiech*
- To przynajmniej na nie przejrzyj, bo przegapisz dobry towar. *uśmiech*
Ja tylko spojrzałam z niedowierzaniem i bez słowa udałam się do swojego pokoju. O co im wszystkim chodzi?*
Budzik obudził mnie o 4. Na lotnisku muszę już być o 5 a wylot jest o 6.
Nie chciało mi się o tak wczesnej porze malować i tym podobne, dlatego szybko byłam gotowa. Zjadłam na spokojnie śniadanie i miałam nawet chwilę na zabawę z psem.(Na lotnisku)
Brat zaniósł mi walizkę i odprowadził mnie do bramek.
- Uważaj tam na siebie. I dzwoń jakby się cokolwiek działo? Przyjęłaś?
- Tak jest szefie! *uśmiech*
Na pożegnanie mocno się w niego wtuliłam.
- Dlaczego ja ci na to w ogóle pozwalam.
- Nie wiem. Może dlatego że masz tylko mnie?
- Może. I może też dlatego że cię kocham. *śmiech*
- Co ja bym bez ciebie zrobiła.
- Pewnie nic. Dobra leć już bo ci zaraz samolot odleci i nici z koncertu.
- Faktycznie bez cb nic bym nie zrobiła hahaha. Papa.Podróż minęła szybko. Bo to było zaledwie 3h. Jak byłam na miejscu to było ok godz. 9/10. Jako że już byłam kiedyś w Paryżu to nie chciałam marnować swych sił na zwiedzanie a poszłam do hotelu. Odłożyłam walizkę, zdjęłam buty i kurtkę a na koniec padłam na łóżko i zasnęłam.
_______________________________________
Jak myślicie powie Emi Jeonowi co jej się stało i że jest chora? Co się wydarzy na koncercie? Czy wgl na niego pojedzie o ile się nie obudzi za późno.Ps: Cierpliwościii!!
👀👅🤘🏻🌌
CZYTASZ
Uwierz 💜 || Jungkook🐰
FanfictionDziewczyna o złych poglądach na świat, nie wierząca w zauroczenie, związek a co dopiero w miłość od pierwszego wejrzenia. Ale dlaczego? Ponieważ nikt jej tego nie nauczył.... Wychowywana przez brata i babcię, w porywach przez chrzestnych. Rodzice ow...