Dzisiaj wyszłam ze szpitala.
Niestety wczoraj Jk musiał wracać do Korei. I tak jestem mu cholernie wdzięczna, nikt nigdy tyle się o mnie nie martwił. Przez cały ten czas on jedyny był przy mnie i nie odstępował na krok. Można by powiedzieć że przejął rolę Dannego. Pilnował mnie, wspierał, troszczył się, a przede wszystkim poprawiał humor.*
Leżeliśmy na plecach na moim łóżku z moim przyjacielem, i w ciszy wpatrywaliśmy się w sufit. Kilka dni temu do mojej głowy wpadło pytanie i nie dawało mi one spokoju, musiałam przerwać tę ciszę.
- Kacpi?
- Noo?
- Jak to jest kochać?
- Kochać, hmm... to znaczy bezinteresownie pomagać drugiej osobie.. być zawsze obok niej.. Bo to miłość sprawia, że człowiek chce żyć.. nie ma nic piękniejszego... Miłość uskrzydla.. Nadaje barw.. Lecz też wymaga poświeceń.. Nieraz trzeba z czegoś zrezygnować, żeby druga osoba była szczęśliwa.. Przyjaźń, wierność, zaufanie, uczciwość.. i jeszcze wiele innych równie ważnych cech potrzeba w związku.. Gdy wszystko się wali.. Nie chce się już żyć.. to właśnie ta druga osoba.. Ta najbliższa.. wyciąga do Ciebie rękę.. Bez najmniejszego zastanowienia tę rękę jej podajesz i później robisz to samo.. Próbujesz tej drugiej osobie pomóc odbić się od dna.. Moim zdaniem ten kto kocha szczerze i jest kochany jest najszczęśliwszy.. a kochać, dla niektórych znaczy żyć.
Po prostu chcesz z tą osobą spędzać każdą chwilę, nie wyobrażasz sobie sekundy bez niej a co dopiero życia.
- ...
- A co? Nie gadaj że się zakochałaś!
- No nie gadam.
- Człowiekuu weź w końcu przejrzyj na oczy. Jak możesz tego nie widzieć? Wszyscy to widzą. Nawet lekarz mówił że to tw chłopak.
- To jest tylko mój przyjaciel.
- No i co że przyjaciel. Z przyjaciela może stać się chłopakiem potem narzeczonym a na końcu mężem. I podobno to właśnie pary które były wcześniej przyjaźnią a potem związkiem trwają najdłużej.
- Ale po co ty mi to mówisz.
- Po to byś wreszcie zrozumiała że on ciebie kocha a ty jego.
- Nie powiedział ci tego więc nie wiesz.
- Nie, nie powiedział. Ale popatrz na to z tej strony. Czy Adrian lub ja siedziałem obok ciebie przez te kilka dni bez przerwy? Lekarze go na siłę wyciągali z tw pokoju, prosili by wrócił do siebie i aby chwilę odpoczął. Chyba mi nie powiesz że robił to bo tak mu się podobało.
- To że siedział przy mnie 24/7 to nie oznacza że mnie kocha.
- Z tobą rozmawiać to jak z ścianą.
- Fajnie się z ścianą gada. Sprawdzone *uśmiech*
- Co oni ci w tym szpitalu dali?
- Wiesz.. ona przynajmniej cię wysłucha hahaha.
- A no racja racja hahaha.
- Powiem ci coś...
- Tak? - chłopak aż odwrócił wzrok na moją stronę.
- Boję się...
- Ehh nie wiem co ci powiedzieć... Nie ukrywam, też się boję..
- Ty? Niby czego?
- Że stracę moją jedyną przyjaciółkę.
- Myślałam że w życiu mnie już nic nie złamie. Myślałam że jestem silna i niczego się nie boję. Ludzie tak myśleli.. Otóż prawda jest taka że to była tylko maska którą codziennie zakładałam wychodząc do ludzi.. myślałam że dzięki niej ucieknę od problemów.. miała ona na celu ludziom pokazać że u mnie wszystko jest okej.. Ta maska stała się mną.. nie potrafiłam jej zdjąć.. Ta choroba... chłopaki... ty...
- z sufitu zwróciłam wzrok na chłopaka. - pomogliście mi ją zdjąć.. Dopiero teraz widać kim tak naprawdę jestem.. Ludzie myślą że jestem człowiekiem bez uczuć, życzyli mi najgorszego, bym wreszcie dostała za swoje.. no i się doczekali... Mają wreszcie okazję zobaczyć, że jestem słaba.. że cierpię.. a przede wszystkim.. że się boję..
- Te ludzie co tak myślą to kogo masz na myśli?
- Wszystkich. Starzy, koleżanki babci, sąsiady, ludzie z szkoły.
- Czyli nikt dla ciebie ważny *uśmiech* no może szkoda że rodzice.
- To że oni to akurat po mnie spływa.
- Od kiedy ty się tym przejmujesz co o tobie inni myślą?
- Od... Odkąd poznałam chłopaków.
- Nonono *śmiech* ktoś tu widzę się zmienia. *leny face*
- Co ci tak nagle do śmiechu? Aż tak się nie zmieniłam by nie dać komuś wpierdolu.
- Od ciebie chyba jeszcze nigdy nie dostałem *uśmiech*
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - poruszałam charakterystycznie brwiami.
- NO WŁAŚNIE EMI!! Musi być kiedyś ten pierwszy raz.
- O czym ty teraz mówisz?
- Byś wreszcie się do tego przyznała że się zakochałaś.
- Ten znowu swoje.
- Czasem spotykasz kogoś i choć wcześniej nie podobały ci się niebieskie oczy teraz widzisz w nich cały swój świat.
-...
- Taki cytat.
- On ma brązowe oczy. Ale tu ci przyznam rację. W jego oczy to ja mogę patrzeć godzinami.
- Ha! Mam cię! Już kolejny raz się przyznajesz. To jest łatwiejsze niż myślałem.
- Ugh co ja z tobą mam.*
Był już wieczór. Po kolacji udałam się do pokoju by wyjąć z szafy pidżamę. Poszłam do łazienki, nalałam do pełna wannę gorącą wodą, dodałam olejek różany (uwielbiam zapach róż)
i zrobiłam mega pianę z żelu o zapachu cytrusów.
Nic tylko wyjąć jeszcze świeczki, laptopa z jakimś filmem i lampka wina. Ehh.. Teraz już nawet kropli nie mogę wypić.
Kąpiel była bardzo odprężająca i tego właśnie od kilku dni potrzebowałam.
Przebrana już w strój do snu, zabrałam się za mycie zębów mimo tego że nie wybieram się jeszcze spać ale nigdy nic nie wiadomo czy nie zasnę szybciej niż się tego spodziewam. Po umyciu mojego metalowego uzębienia i nałożeniu sobie kremu nawilżającego wróciłam do swojego pokoju i odpaliłam lampki by było przytulniej. Położyłam się na łóżku, owinełam kocem i przytuliłam do pluszaka, usłyszałam dzwonek z mojego telefonu. Ekran wyświetlał:Jungkookie 🐰
Odbierz/ Rozłącz- Halo?
- Hej, co tak szybko odebrałaś? *śmiech*
- Bo miałam zamiar do ciebie dzwonić.
- Ooo, a jak się czujesz?
- Powiem ci żee nawet spoko.
- To dobrze. Co porabiasz?
- Leżę na łóżku i rozmawiam z tobą *śmiech* A ty?
- Ja czekam aż chłopaki się zbiorą i jedziemy na trening. Czyli mamy dużo czasu na rozmowę.
- A mi mówili że to na ciebie zawsze czekają.
- No bo tak jest haha. Ale dzisiaj byłem pierwszy w łazience.
- To powiedz mi coś ciekawego bo u mnie ostatnio nic się nie dzieje.
- A no właśnie! Kiedy ty masz tą chemioterapię?
- Ugh serio Jeon? Teraz chcesz o tym rozmawiać?
- Kotek ale to jest ważne.
- Niby do czego? A no zapomniałam. Po tym najprawdopodobniej będę bez włosów.
- Przecież wiesz że nie o to mi chodzi. Suga ma 9 marca urodziny, robi imprezkę i chce byś była na niej tylko nie wiemy czy będziesz już zdrowa i będziesz mogła do nas przylecieć.
- No to trzeba tak od razu.
- To jak? Kiedy idziesz do szpitala?
- No idę pojutrze, ale kiedy wyzdrowieje to chyba nikt nie wie.
- Szybko wyzdrowiejesz, zobaczysz. Przeszczep się udał, teraz tylko zniwelować pozostałości i zdrowiuteńka.
- Żeby to było takie łatwe jak mówisz.
- Aaa tam, nie martw się aż tak.
- Jak powiedziałeś o tym przeszczepie to przypomniało mi się że nie dowiedziałam się kto był dla mnie dawcą.
- A pytałaś się w ogóle?
- No właśnie nie!
- A czemu chcesz się tego dowiedzieć?
- A ty byś nie chciał wiedzieć kto ci uratował życie?
- No wsm racja.
- Dobra koniec rozmowy na temat choroby. Dodam tylko tyle że zrobię wszystko by wyzdrowieć i do was przylecieć.
- I taką odpowiedź chciałem uzyskać.
- ...
-...
- Kookiś?
- Ooo chyba coś ode mnie chcesz, bo nigdy tak chyba do mnie nie powiedziałaś. *śmiech*
- Zgadłeś. Zaśpiewaj mi Euphoria. Proszeee.
- A dlaczego akurat ją?
- Bo ona jedyna mnie uspokaja i bardzo ją lubię, i jeszcze ty ją śpiewasz więc nic tylko żyć nie umierać haha. To jak? Zaśpiewasz?
- Miło mi że tak mówisz o mojej piosence. I z wielką chęcią zaśpiewam tylko pójdę do swojego pokoju by hyungi nie słyszeli.
- Wstydzisz się?
- Nie, wydaje mi się że by mi przeszkadzali.
- Ok.
- Dobra już mogę.
- To zamieniam się w słuch.
- Stresuje się hahaha
- Noo Kookiee. Największej fance nie zrobisz prywatnego koncertu? *śmiech*
- Okey, przekonałaś mnie.
- Euphoria
Take my hands now
You are the cause of my euphoria...
Pod koniec piosenki zasnęłam, nie że z nudów. Nie, nie, nie. Po prostu Gguka głos mnie usypia.Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam jeszcze:
- Halo? Emiś? Haha. Pewnie zasnęłaś. Śpij dobrze. Posyłam całusy na dobranoc.
CZYTASZ
Uwierz 💜 || Jungkook🐰
FanfictionDziewczyna o złych poglądach na świat, nie wierząca w zauroczenie, związek a co dopiero w miłość od pierwszego wejrzenia. Ale dlaczego? Ponieważ nikt jej tego nie nauczył.... Wychowywana przez brata i babcię, w porywach przez chrzestnych. Rodzice ow...