,,Z ręką na sercu oświadczam że pierwszy i ostatni raz tutaj leciałam." Teraz nie do końca jestem pewna co to tych słów. Z ręką na sercu mogę twierdzić że to NA PEWNO nie jest mój pierwszy i nie ostatni raz. Minęły niecałe dwa miesiące a ja znowu siedzę w samolocie i lecę do Seulu.
Tydzień minął mi przyjemnie. Chłopaki a szczególnie Jungkook nic nie podejrzewają, codziennie pisałam lub rozmawiałam by nic nie było podejrzane. To nie jest tak że ich okłamywałam. Nie, nie, nie. To po prostu była tajemnica by później udała się niespodzianka.
*
Odebrałam swój bagaż i pobiegłam przed lotnisko złapać jakąś taksówkę. Biegłam bo nie potrafiłam już wytrzymać. Tyle czasu czekałam na ten moment, w którym zobaczę się z nimi na żywo.
Najpierw pojechałam do swojego apartamentu. Tak, wynajęłam apartament, nie hotel.
Rozwaliłam walizkę na pół mieszkania bo musiałam się przebrać by nie być w tych śmierdzących, brudnych dresach. Ubrałam czarne jeansy z dziurami na kolanach, białą bluzę, na górę kurtkę jeansową z kożuszkiem i założyłam jeszcze baseball cap bo obecnie nigdzie się nie ruszam bez nakrycia głowy. Gołąbki mieli rację, czuję się pewniej mając coś na tej głowie.
Przejrzałam się szybko w lustrze, przeczesałam ręką włosy i nawet sama do siebie uśmiechnęłam. Czułam, że to będzie cudowny dzień.*
Wdech i wydech. Najwyższy czas zadzwonić do drzwi. Nacisnęłam na dzwonek, było słychać jak ktoś coś krzyczy, pewnie że idzie czy coś w tym stylu. Następnie drzwi się otworzyły a w nich ukazał się Jungkook. Nic nie mówiłam, stałam z wielkim bananem na ustach i patrzyliśmy sobie w oczy.
- E-emi? C-co t-ty tu r-robisz?
Nie wytrzymałam już dłużej i rzuciłam mu się na szyję, oplatając nogami biodra chłopaka.
- Jestem zdrowa!
- M-mówisz poważnie?
- Jungkook jestem zdrowa.
Chłopak spuścił mnie na ziemię i przeczesał ręką moje włosy, nie dziwię się mu, w końcu miałam być łysa.
- Od kiedy wiesz?
- Od tygodnia?
- I ty mi nic nie powiedziałaś?
- Niespodzianka?
- Nawet nie wiesz jak się cieszę!
Jeon złapał nas w mocnym uścisku. Przytulił z całej siły, a ja wtuliłam się jeszcze bardziej. Nie wiem co się stało ale znowu to poczułam. Jakoś jak widzę Kacpra, czy się z nim spotykam to tego nie czuje i tak nie reaguje, a to też jest mój przyjaciel. Chyba że na początku też tak było. Nie, bo właśnie pierwszy raz to czuję, kurde noo. Właśnie! Pierwszy raz, Emi myśl, co ty możesz czuć pierwszy raz? Myśl, myśl, myśl. Za cholerę nwm. Przez te naświetlania chyba moja pamięć wyparowała albo stałam się jeszcze głupsza bo w szkole nie byłam od ponad dwóch tygodni. Tak, to na pewno jest tego powód.Była ok. 14, zjedliśmy wspólnie obiad a później pomogłam posprzątać i chciałam też pomóc w przygotowaniach do imprezy, podkreślam chciałam.
- Zostaw to mi. ~ Tae
- Dlaczego?
- Nie możesz się przemęczać. ~ Jk
- Chłopaki ale ja się już dobrze czuję.
- To nas to bardzo cieszy ale siły musisz zostawić na wieczór. *uśmiech* ~Jm
- Argh! To co mam w takim razie robić? Chyba nie siedzieć i patrzeć jak wy robicie.
- Właśnie to masz robić. Ja się do cb dołączę. *śmiech*
- Hoseok! Ona nie potrzebuje stałej opiekunki. ~Jin
- Ty tam rób co tam robisz a nie patrz na mnie. *śmiech*
- Niezły jesteś *leny face* - powiedziałam powstrzymując śmiech. Wszystko by nic nie zrobić, on to jest udany hahaha.
- Dziewczyno ty nie wiesz z kim rozmawiasz. - powiedział dumnie nadziejka, wyglądał jak te wszystkie chłopaki które podrywają dziewczyny w stylu "bad boyów".
- *śmiech*
- Z czego się śmiejesz?
- Z ciebie. *uśmiech*
- Czy mi się wydaje ale wyładniałaś? Nwm jak to jest możliwe być jeszcze ładniejszym ale
- *śmiech* - wybuchłam jeszcze większym śmiechem niż poprzednio nie wiem co dalej chciał mówić ale nie potrafiłam już dłużej wytrzymać.
- Śmiej się śmiej, śmiech to zdrowie.
- Możesz przestać mnie rozśmieszać?
- Masz łaskotki?
- Nie.
- Widzę że nie jesteś tego taka pewna. *Leny face*
- Hobi nie.
- Czyli jednak masz? - poruszał typowo brwiami.
- Nawet nie próbuj.
- Ale ja wolę się upewnić.
- Nie!
Pech chciał że on był jednak silniejszy ode mnie i ja przez śmiech nic nie potrafiłam zrobić. Z kanapy spadliśmy na ziemię.
- Przestań!
W pewnym momencie zachłysnełam się własnym śmiechem i zaczęłam się dusić.
- Co tu się dzieee..jee? Hobi co ty robisz tej biednej dziewczynie? ~Rm
- Tak biednej, biednej. Przed chwilą się ze mnie śmiała.
- Nie widzisz że ona tu się dusi?
- Dobra idź tam pilnować dobytku by nikt niczego nie zepsuł. A.. zapomniałem to ty wszystko psujesz. *śmiech*
- Już po tobie.
Teraz to Joon zaatakował J-hopa. Chciałam ich rozdzielić bo nie potrafiłam stwierdzić czy oni się łaskotają, szarpią czy Bóg wie co jeszcze. Stało się tak że ja również zostałam włączona to tej interakcji. Chciałam się odegrać na nadziejce i pomogłam Namjoonowi w łaskotaniu chłopaka.W pewnym momencie to ja byłam na dole a oni nade mną (wiem jak to brzmi i jak też wygląda).
- Emi chciałabyś może.... C-co wy robicie?
Na chwilę przerwaliśmy i każdy zwrócił głowę w stronę głosu. To był przerażony Jungkook. Dokładniej Jungshock.
- Jungkookie to nie tak jak myślisz. - próbowałam wstać, lecz było to niemożliwe, niemożliwe było też przestanie się śmiać.
- Jungkookie!? ~Jh
- Ale z czego ty mu się chcesz tłumaczyć? ~Rm
Cisza. Fuck, pewnie zrobiłam się czerwona jak burak. Uf nie będzie tego widać bo mam czapkę z daszkiem. Dotknęłam ręką górę głowy, kurwa, spadła mi, założyłam ją spowrotem i by jakoś w miarę swoich możliwości mądrze wybrnąć z tej sytuacji powiedziałam:
- Po prostu to musiało conajmniej dziwnie wyglądać.
- Jungkook noo, musiałeś nam przerwać?! Prawie wygrałem. - rzucił Hoseok.
- Jasne! Chciałeś powiedzieć że to ja prawie wygrałem. - o nie to dopiero początek tej wojny.
- Dobra sory chciałem tylko spytać Emi czy nie chce ze mną iść na spacer. - chłopak pokazał rękami że się poddaje i chciał już wychodzić.
- Jasne że chcę! - szybko wstałam i pobiegłam w stronę chłopaka.
CZYTASZ
Uwierz 💜 || Jungkook🐰
FanfictionDziewczyna o złych poglądach na świat, nie wierząca w zauroczenie, związek a co dopiero w miłość od pierwszego wejrzenia. Ale dlaczego? Ponieważ nikt jej tego nie nauczył.... Wychowywana przez brata i babcię, w porywach przez chrzestnych. Rodzice ow...