Rozdział 4

130 14 14
                                        

*Pov.Cynthia*

Przechodziłam zatłoczonym korytarzem Hogwartu w poszukiwaniu Layly jednak nigdzie jej nie było. Westchnęłam cicho i spojrzałam na podłogę, jednak był to błąd bo wpadłam na kogoś. Pisnęłam cicho i upadłabym na ziemię, gdyby nie czyjeś ramiona podtrzymujące mnie w talii.

- Spokojnie piękna bo się poobijasz - przewróciłam oczami i spojrzałam na osobę przede mną. Uniosłam brwi widząc niejakiego Jamesa Pottera jak to dowiedziałam się na śniadaniu od panny Evans.

- Przepraszam i dziękuję, że nie pozwoliłeś mi upaść - mówię odsuwając się do tyłu i uśmiechając się delikatnie.

- Jasne..

- Cynthia. Cynthia Rosier - uśmiecham się i ściskam dłoń chłopaka, który do tego wszystkiego unosi moją rękę i całuje jej wierzch.

- James Potter piękna - mówi mrugając do mnie zalotnie na co z lekkim bardzo leciutkim rumieńcem zabieram dłoń i przyglądam mu się. Chłopak także wpatruje się we mnie z szerokim uśmiechem i poprawia swoją i tak idealną fryzurę.

- Cynthio Rosier w tej chwili zapraszam cię do mnie - krzyk Layly roznosi się po korytarzu, a kilku pierwszoroczniaków piszczy i ucieka w drugą stronę korytarza.

- Muszę iść - uśmiecham się szeroko wskazując na Laylę patrzącą na nas z mordem w oczach. Chłopak przytakuje i uśmiecha się do mnie.

- Mam nadzieję, że dasz się niedługo zaprosić na kremowe piwo - mówi na co uśmiech na moich ustach powiększa się i przytakuję. Odwracam się w stronę Evans i zmierzam do niej z szerokim uśmiechem na ustach.

- Nic nie mów - od razu zatrzymuję blondynkę, która szykowała się do krzyczenia na mnie o czym świadczyły te ogniki w jej oczach i czerwona ze złości twarz.

- Dziesięć, dziewięć, osiem..- uśmiechnęłam się lekko, kiedy usłyszałam jak liczy od tyłu by się uspokoić.- Chodźmy na lekcje, po prostu chodźmy na lekcje - mówi blondynka przytakując sobie i łapiąc mnie pod ramię ciągnie w stronę sali od numerologii.

- Dobry pomysł - śmieje się i klepię delikatnie dłoń dziewczyny.

*Pov.Layla*

Po lekcjach siedziałam w wielkiej sali ślęcząc nad pracą domową z eliksirów i w między czasie słuchałam Regulusa mówiącego coś do mnie od czasu do czasu. Ziewnęłam głośno zakrywając dłonią usta i uniosłam wzrok przed siebie czując jak ktoś mnie obserwuje. Przewróciłam oczami dostrzegając uśmiechającego się w moją stronę Syriusza Blacka. Z sztucznym uśmiechem wystawiłam w jego stronę środkowy palec na co ten złapał się za serce i udał, że mdleje. Uśmiechnęłam się lekko, ale zaraz opanowałam i wróciłam wzrokiem do pracy domowej odchrząkując.

- Co masz w drugim? - pytam Rega, który spogląda na mnie i unosi brwi wyrywając mi mój pergamin z pracą domową.

- Masz już drugie, co jest z tobą Jo? - pyta przyglądając mi się zmartwiony na co wzruszam ramionami.

- Nie spałam dziś za dobrze - mamroczę z delikatnym uśmiechem.

- Masz już zrobioną pracę domową, więc idź się połóż i przyjdź na kolację - kręcę głową i zbieram swoje rzeczy.

- Muszę poszukać Cynthi miałam pokazać jej resztę szkoły - mówię i wychodzę z ławki. - Biedna jeszcze czasami gubi się w szkole - wzdycham i całuję przyjaciela w policzek. - Widzimy się później, tam gdzie zawsze - szepcze i jeszcze raz całuję policzek Rega.

- Jasne - mówi z uśmiechem i wraca do swojej pracy domowej. Z szerokim uśmiechem wychodzę z wielkiej sali i biegnę w stronę, gdzie Cynthia ma teraz lekcję Wróżbiarstwa. Zatrzymuję się przy schodach i opieram o ścianę wpatrując się w górę z prośbą by jak najszybciej zakończyła ona tą lekcję.

NIEPLANOWANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz