Rozdział 28 (1)

71 12 13
                                        

*Pov

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*Pov.Syriusz* 

Siedziałem przy stole Gryfonów i krzywiłem się z bólu. Remus gdy dowiedział się, o tym co zaplanowałem z Cynthią trochę się zdenerwował i przywalił mi w twarz, nieszczęśliwie złamał mi nos jednak gdy wyszedłem ze Skrzydła Szpitalnego przeprosił mnie. Nie miałem do niego żalu bo cóż, należało mi się. 

- Spodoba się Cynthi? - pyta James siadając przy stole i pokazując mi zawartość pudełeczka. Uśmiecham się szeroko i kiwam głową na znak zgody. 

- Definitywnie tak - mówię na co i James i Remus, który swoją drogą podniósł na mnie wzrok znad książki, wpatrywali się we mnie w szoku. - No co? - wpycham do ust kilka frytek. 

- Skąd znasz takie słowa? - pyta Lupin na co uśmiecham się lekko i wzruszam ramionami. 

- Pożyczyłem twoje książki Luniaczku i przeczytałem kilka - mówię przeżuwając jedzenie i uśmiecham się na widok min chłopaków. 

- Ty umiesz czytać? - pyta zdziwiony James

- Lepiej ty wiesz co to książki? - wypinam dumnie pierś do przodu w geście dumy i spoglądam na wejście, gdzie widzę Cynthię i Laylę. Brunetka mówiła o czymś blondynce, której mina była zirytowana. 

- Twoja dziewczyna irytuje moją - mówię do Pottera i uśmiecham się do dwóch ślizgonek które siadając naprzeciwko mnie. Macham do nich na co odpowiada mi tylko Cynthia bo blondynka przewraca oczami i nakłada sobie jedzenie na talerz. Robię niezrozumiałą minę do Cynthi, która macha na to ręką i posyła mi pocieszający uśmiech. 

Kiedy zjadłem śniadanie wpatrywałem się w blondynkę tłumaczącą coś brunetce. Kiedy ta się z nią nie zgodziła Layla rzuciła resztką bułki w talerz i podniosła się z miejsca. Szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia z Wielkiej Sali jednak Regulus wchodzący do pomieszczenia jej przeszkodził. 

- Dajcie mi dziś wszyscy święty spokój - krzyknęła na całą salę, a wzrok wszystkich skierował się na nią. Czerwona ze złości blondynka skierowała się do wyjścia z Wielkiej Sali, a Cynthia zaraz za nią z torbami. Wybiegła z sali jednak zaraz wróciła i uśmiechnęła się przepraszająco. 

- Wybaczcie jej, te hormony - mówi i znika jednak po chwili znów wraca - Jednak radzę jej dziś nikomu nie wchodzić w drogę - dodaje jeszcze i tym razem znika na dobre. Spoglądam na Jamesa i Remusa, a oni na mnie i od razu całą trójką wstajemy z miejsca. Ruszamy biegiem za dziewczynami i zatrzymujemy się pod salą od transmutacji. Zatrzymuję chłopaków widząc jak Cynthia przytula Laylę i uśmiecham się szeroko. 

- Dajmy im chwilę - mówię opierając się o ścianę przy oknie i wkładam ręce do kieszeni spodni. Całą trójką przyglądamy się dziewczynom i uśmiecham się szeroko do blondynki, która uśmiecha się do mnie szeroko. Kiwam głową i wyjmuje ręce z kieszeni, obie kierują się w naszą stronę z uśmiechami szepcząc coś do siebie, a później wybuchając śmiechem. 

- Witamy drogie panie - mówi James i całuje swoją dziewczynę w środek ust. Spoglądam na Laylę odsuwającą się od Remusa i całującą jego policzek. Później blondynka przywitała się z Jamesem, a później podeszła do mnie i obdarzyła mój policzek pocałunkiem. 

- Cześć - mówię i układam dłonie na brzuchu dziewczyny. - Jak się czujesz? - pytam na co ta wzrusza ramionami. 

- Burza nastrojów - mówi Cynthia i uśmiecha się do mnie, puszcza perskie oko do Lay, która miażdży ją spojrzeniem. 

- Mam niespodziankę dla ciebie - mówi James do młodej Rosier i posyła mi i Remusowi znaczące spojrzenie. Zdziwiona brunetka spogląda to na mnie to na Lupina szukając jakiejś wskazówki. 

- Jak zwykle macie te swoje idiotyczne miny na twarzy - mówi blondynka i przewraca oczami poprawiając torbę na ramieniu. 

- Co prawda to prawda - mówi Cynthia widząc nasze pytające wyrazy twarzy. 

---

/Mały maraton?

NIEPLANOWANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz