EPILOG

114 13 11
                                    

*Pov.Cynthia*

Przygotowania do balu na koniec szkoły trwały w najlepsze, pod Owutem'ach moglismy trochę wychillować i skończyło się tym, że wczoraj chłopaki trochę pobalowali. Nie przeszkadzało nam to w tym by wywalić ich z ich własnego dormitorium z garniturami i innymi potrzebnymi im rzeczami. 

Wyszykowane jak gwiazdy Hollywood zeszłyśmy po schodach prowadzących do wielkiej Sali. Od prawej szła Layla, obok niej ja, a po lewej Tonks. Na samym dole schodów czekali chłopcy uśmiechając się szeroko do siebie. 

Widziałam jak Syriusz i James coś sobie potajemnie podają, ale wzruszyłam na to ledwie widocznie ramionami. Ustałam przy swoim narzeczonym i złapałam za jego wyciągnięte ramię tak samo jak moje przyjaciółki. 

- To się nazywa efektowne wejście - mówi Remus i całuje Tonks w czoło. 

- Zdecydowanie tak - przytakuje James, ale Syriusz jest dziś dziwnie milczący. 

- Wszystko okej? - słyszę szept Layly przed tym jak wchodzimy do sali. Syriusz jednak jej nie odpowiada bo wchodzimy do wielkiej sali. Najpierw jak to na balach wszyscy usiedliśmy do stolików i wysłuchaliśmy mowy dyrka, później zabraliśmy się do jedzenia, jednak mój wzrok co i rusz padał na Laylę, blondynka rozglądała się dookoła jakby kogoś szukała a jej danie było nietknięte. Szturcham Jamesa siedzącego obok Layly i kiedy ten spogląda na mnie kiwam głową w kierunku blondynki. 

- Layla, co jest? - pyta James na co blondynka wzrusza ramionami. 

- Trochę źle się czuje to wszystko - mówi i posyła nam uspokajający uśmiech. - Jest dobrze - próbuje nas uspokoić na co kiwam nieprzekonana głową i spoglądam na Jamesa. 

- Zatańczymy? - spoglądam na Jamesa, który wystawia w moją stronę dłoń i łapię za nią. Po chwili znajdujemy się na parkiecie jako jedni z nielicznych wirując na parkiecie. 

- Nie podoba mi się to - mówię do Jamesa, patrząc na Laylę siedzącą samotnie przy stoliku. 

- Spokojnie, spodoba wam się to - mówi Potter i obraca mnie za chwilę znów przyciągając do siebie. - Szczególnie spodoba się pannie Evans..

- Ale której? - pytam na co James unosi brwi i zaraz kręci głową. Wybucha śmiechem i całuje mnie w czoło. 

- Layly - mówi na co spoglądam na miejsce gdzie siedziała blondynka, po rozejrzeniu się po sali zauważyłam jak ta wychodzi razem z Regulusem na zewnątrz. 

- Regulus też jest w planie? - pytam wskazując na parę wychodzącą z pomieszczenia. 

- Tak - mówi i ciągnie mnie za rękę do wyjścia. Wychodzimy na ogród, w środku którego stoi altanka, gdzie obecnie znajdują się nasi najbliżsi. Kiedy chodzimy na altankę od razu zostaję objęta ramionami przez Jamesa, chłopak ułożył swoją głowę na moim ramieniu i tak samo jak ja wpatrywał się we wszystkich po kolei. 

- Czy ktoś z was chce coś powiedzieć? - pyta Remus obejmujący Tonks tak samo jak James mnie. 

- Ja - mówi Syriusz i staje w środku patrząc na każdego z nas. - Cieszę się, że tu jesteście..tak nawet ty Regulus - przewracam oczami i spoglądam na Laylę stojącą naprzeciwko nas ze skrzywioną miną. - Layla kochanie chodź tutaj - starszy Black wyciąga rękę do blondynki, która za nią łapie i staje przed nim. - Nie jestem wymarzonym facetem, mam trudny charakter i wiem, że często cię wkurzam..

- To mało powiedziane - blondynka przewraca oczami na co wybuchamy śmiechem. 

- Cicho - karci nas Syriusz na co wszyscy się uciszamy - ale chcę powiedzieć, że kocham ciebie, kocham was i mam coś dla ciebie - widzę jak Black osuwa się na kolano i zakrywam usta dłonią. Z kieszeni marynarki wyjął czarne pudełeczko. - Laylo Josette Evans czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz panią Black? - wszyscy z wyczekiwaniem patrzą na Josie, która krzywi się z bólu. 

- Nie - krzyczy łapią ramię Syriusza, chcę ruszyć w jej kierunku jednak ramiona Jamesa mnie zatrzymują. 

- Cie..zaraz powiedziałaś nie? - pyta jej Syriusz, ale widząc minę dziewczyny spogląda na nas. - Powiedziała nie?

- To znaczy tak tylko. O boże..

- Co ci jest? - pyta Syriusz łapiąc za ramiona blondynki. Spoglądam na wodę obok nóg blondynki i moje oczy powiększają się do granic możliwości wiedząc co się święci. 

- Wody..- mówi blondynka ściskając ramiona Syriusza.

- Chcesz wody?- pyta głupio Syriusz na co blondynka zaciska zęby ze złości. 

- Wody mi/jej odeszły baranie -  krzyczy blondynka i Regulus. - Muszę jechać do szpitala - mówi Layla i spogląda na nas wszystkich. 

- Zabierzemy cię zaraz do szpitala - mówi Syriusz i bierze blondynę na ręce. Wszyscy szybkim krokiem kierujemy się do szkoły.

- Dyrektorze, albo Profesor McGonagall - krzyczę wbiegając do sali jako pierwsza. McGonagall jako pierwsza podchodzi do mnie i przygląda mi się uważnie. 

- O co chodzi Rosier? - pyta patrząc na mnie chłopno. 

- Layla rodzi..- chcę powiedzieć coś jeszcze ale przerywa mi głośny wrzask blondynki. Muzyka od razu ucichła, a tańczące pary zatrzymały się patrząc na mnie i nauczycielkę. - To nic takiego tylko poród... wracajcie do zabawy - mówię na co wszyscy wzruszają ramionami i wracają do zabawy. 

- Zabiore ich do szpitala - mówi Drops i podchodzi do Josie i Syriusza przenosząc się z nimi do Św.Munga. 

*Dwie godziny później*

Razem z Remusem, Tonks, Regulusem, Alexem i Jamesem siedzimy pod salą porodową skąd dochodzą nas krzyki Layly. Spojrzałam na Jamesa, który posłał mi pokrzepiający uśmiech i złączył nasze dłonie w uścisku. Podniosłam się widząc Syriusza i jakiegoś gościa idącego obok niego w kitlu lekarskim. 

- Dziękuję doktorze - mówi Syriusz ściskając dłoń lekarza, a ten kiwa do nas głową i odchodzi w swoją stronę. 

- I co? - pytam od razu doskakując do starszego Blacka. Ten spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem i pokiwał głową. 

- Mam córkę, ona jest taka malutka i..i ma na imię Aurora Cynthia Black - mówi na co uśmiecham się szeroko. 

----

/Moi kochani mamy epilog co znaczy, że... tak skończyliśmy tą książkę. 

/Jeśli chcecie to pojawi się historia o dzieciach naszej kochanej brygady. Piszcie jeśli chcecie bo mam już całkiem całkiem zarys na to..

NIEPLANOWANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz