Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
*Pov.James*
Poprawiłem krawat wpatrując się w moje odbicie. Byłem wyszykowany i miałem nadzieję, że wszystko wyjdzie jak chciałem. Sprawdziłem kieszenie czy to co chciałem znajdowało się tam jednak kiedy tego nie wyczułem zacząłem gorączkowo się rozglądać. Kiedy spojrzałem na łóżko Syriusza zobaczyłem tam Josie, blondynka uśmiechała się do mnie delikatnie i trzymała w rękach pudełeczko.
- Spodoba jej się - mówi podając mi pudełeczko. Odbieram je od dziewczyny i uśmiecham się lekko. - Chcę cię prosić o to byś jej nie zranił, nie ponownie okej? - pyta i poprawia mi kołnierz koszuli.
- Nie zrobię tego - blondynka kiwa głową i klepie mnie po ramieniu.
- Ona naprawdę cię kocha - mówi i poprawia moje włosy, uśmiecha się rozbawiona jakby coś jej się przypomniało i chichocze cicho. - Ogarnąłbyś ten pędzel na głowie - śmieje się blondynka na co i ja wybucham śmiechem. Kręcę głową i całuję ją w policzek i kieruję do wyjścia.
- Ten pędzel zostaje na miejscu - mówię i wychodzę z pokoju zostawiając blondynkę samą w pomieszczeniu. Klepię kieszeń z pudełkiem w środku i kieruję się do pokoju wspólnego. Słyszę krzyk zadowolenia Syriusza i widzę Cynthię, która w srebrnej sukience wygląda olśniewająco.
- Panienko Rosier czy można? - pytam na co ta uśmiecha się do mnie i kiwa głową. Wyciągam do niej rękę, którą łapie i przyciągam ja do siebie. Całuję ją w usta i słyszę oklaski osób znajdujących się w pomieszczeniu.
- Uważajcie na siebie - spoglądam na Laylę tak samo jak Cynthia i brunetka uśmiecha się do swojej przyjaciółki przytakując.
- Nie chcę zostać wujkiem zbyt wcześnie - mówi Syriusz zza kanapy.
- Wujkiem to nie zostaniesz, ale tatą owszem - mówi Layla i siada na kolanach Łapy, który uśmiecha się do niej szeroko i całuje jej policzek.
- My idziemy - mówię i ciągnę Cynthię w stronę wyjścia z pomieszczenia. - Zasłonię ci oczy - szepcze i wyjmuje z kieszeni chustkę Layly, którą znalazłem w pokoju Syriusza.
Krążyłem przez dobre kilka minut po korytarzach Hogwartu by moja - jeszcze - dziewczyna niczego się nie spodziewała. Kiedy doszedłem do ściany na niej od razu pojawiły się drzwi przez które wszedłem. Zamknąłem je za nami, a te od razu zniknęły, uśmiechnąłem się szeroko do siebie i zdjąłem chustkę z oczu panny Rosier.
- Jak ci się podoba? - pytam przytulając brunetkę od tyłu. Dziewczyna rozglądała się oczarowana po polanie pełnej kwiatów różnego rodzaju i uśmiechała szeroko. - Jest coś jeszcze, chodź za mną - łapię dłoń dziewczyny i kieruję się z nią w stronę chatki znajdującej się niedaleko.
- Panie przodem - mówię otwierając drzwi i pozwalając dziewczynie wejść pierwszej. Ta od razu rozgląda się po pomieszczeniu, spogląda na mnie przykładając palec do ust i uśmiechając się tym swoim idealnym uśmiechem. - Jak ci się podoba? - pytam na co ta kręci głową.
- Jest niesamowicie, jest nawet lepiej niż na naszej pierwszej randce - mówi, a ja słyszę jak jej głos się załamuje.
- Zapraszam panią do stołu - wskazuje zastawiony stół i podchodzę do krzesła. Odsuwam je dla brunetki i kiedy ta siada pomagam jej dosunąć je do stolika. Sięgam do pokrywki zasłaniającej danie i spoglądam z tajemniczym uśmiechem na dziewczynę. - Mówiłaś ostatnio, że tęsknisz za jednym posiłkiem. Zrobiłem je z Laylą i chłopakami. - unoszę pokrywę ukazując pizzę i spoglądam na rozbawioną Cynthię.
- Kiedy to zrobiłeś? - pyta na co uśmiecham się i wzruszam ramionami. Sięgam po wino i otwieram je, nalewam nam do kieliszków alkoholu i siadam naprzeciwko dziewczyny.
- Smacznego - mówię i biorę w dłonie kieliszek z winem. Wypijam kilka łyków wciąż przyglądając się brunetce i wkładam wolną rękę do kieszeni, wyczuwając tam pudełeczko oddycham z ulgą.
- Co chcesz? - pyta na co wzruszam ramionami i wstaję od stołu. Podchodzę do dziewczyny i wyciągam w jej stronę dłoń.
- Zapraszam cię na dwór - mówię na co ta marszczy brwi, ale mimo to łapie moją rękę i wychodzimy na zewnątrz. Zaczęło zmierzchać więc, świetliki zaczęły pojawiać się na polanie. Uśmiechnąłem się i wyjąłem pudełeczko z kieszeni. Klęknąłem na kolano i spojrzałem na dziewczynę.
- James co ty rob..- brunetka zakryła usta widząc jak otwieram pudełko, w jej oczach pojawiły się łzy i pokręciła głową.
- Cynthio Rosier nie jestem idealnym facetem, ale kocham cię. Chcę spędzić z tobą każdą chwilę mojego życia, mieć z tobą gromadę dzieci, kłócić się z tobą, godzić się, milczeć i wpatrywać godzinami w ciebie jak ślinisz się przez sen na moją koszulkę. Chcę każdego dnia pokazywać ci jak bardzo cię kocham i na Boga chcę cię zawsze obok siebie do końca moich dni choćby to miało być dziś, albo za sto lat. - biorę głęboki wdech i spoglądam w oczy dziewczyny - Cynthio czy zgodzisz się uczynić mnie najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi i wyjdziesz za mnie?