Rozdział 3

127 14 12
                                    

- Cynthia spóźnimy się zaraz - krzyczę w stronę drzwi od łazienki, którą właśnie w tym momencie okupuje moja współlokatorka. - Rosier wyłaź bo zaraz tam wejdę i nie będę patrzeć czy jesteś naga czy w samej bieliźnie a po prostu wyprowadzę cię z tamtąd - krzyczę poprawiając torbę na ramieniu. 

- Już wychodzę, spokojnie - mówi brunetka wychodząc z łazienki w pełni ubrana. Uśmiechnęłam się sztucznie i złapałam dziewczynę za nadgarstek ciągnąc do wyjścia. Wybiegłam z pokoju wspólnego, a Cynthia zaraz za mną. Biegłyśmy w stronę schodów by zdążyć na śniadanie i kiedy byłyśmy na głównym holu przeklęłam siarczyście czując jak zderzam się z kimś. 

- Uważaj jak łazisz - krzyczymy w tym samym momencie na co prycham głośno i z pomocą Rosier wstaję z podłogi. 

- Nic ci nie jest? - uśmiecham się uspokajająco do brunetki i poprawiam moje włosy. Spoglądam na czwórkę gryfonów i mrużę oczy przyglądając się każdemu po kolei. 

- Uważaj jak chodzisz Black - syczę podnosząc swoją torbę z ziemi i zarzucając ją na ramię. 

- To raczej ty uważaj skarbie - Black uśmiecha się sztucznie i lustruje mnie i Cynthię wzrokiem - Wciąż jesteś tak niezdarna jak przed wakacjami - zaciskam pięści wbijając paznokcie we wnętrze dłoni.

- Odpieprz się - mówię przez zęby i zbliżam się o krok tak samo jak chłopak. 

- Dostanę teraz buziaczka? - pyta wskazując na swoje usta. Uśmiecham się krzywo i zaciskam dłoń w pięść. 

- Dostaniesz coś innego - szepcze uwodzicielsko i zamachuje się dłonią, uderzając nią go w twarz. Chłopak cofnął się do tyłu trzymając za policzek. - Zbliż się do mnie jeszcze raz na odległość metra karaluchu to zobaczysz - syczę i łapię Cynthię za nadgarstek ciągnąc ją w stronę wielkiej sali. Omijam gryfonów szerokim łukiem i wchodzę na korytarz który prowadzi do wielkiej sali. 

- Co to był za chłopak? - spoglądam na Rosier i marszczę brwi - Ten brunet w okularach - zatrzymuję się gwałtownie i spoglądam wielkimi oczami na dziewczynę. 

- Żartujesz? - pytam chichocząc histerycznie, ale kiedy widzę powagę w oczach dziewczyny kręcę głową. - Nie Cynthia, tylko nie on - mówię zrozpaczona i powoli kieruję się do jadalni. 

- Więc powiesz mi kto to jest? - pyta idąc za mną. Kiwam głową i wchodzę do wielkiej sali od razu kierując się do stołu ślizgonów. Siadam na stałym miejscu obok Rega i przesuwam się robiąc miejsce dla młodej Rosier. - Layla Josette Evans masz mi w tej chwili powiedzieć kim on był - wzdycham i sięgam powoli po tosta leżącego niedaleko. Ręka dziewczyny zatrzymuje moją rękę, więc posyłam jej krótkie spojrzenie. 

- James Potter, gryfon z naszego roku. Coś jeszcze chcesz wiedzieć bym mogła w końcu zjeść? - pytam na co uradowana brunetka puszcza moją rękę na co ta wpada w sałatkę. Jęczę głośno i wyjmuję dłoń z jedzenia posyłając dziewczynie krótkie spojrzenie. - Mam ochotę cię za to udusić - mamroczę wycierając dłoń o chusteczki podane przez Regulusa rozmawiającego o czymś żywo z Severusem. - Dzięki - całuję szatyna w policzek i w spokoju sięgam po tosta. 

NIEPLANOWANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz