Rozdział 34 (3)

63 10 2
                                    

- Josette...? - otwieram oczy spoglądając na mężczyznę i nie dowierzam własnym oczom.

- To się nie dzieje naprawdę - mówię i bez słowa wracam na korytarz z którego przyszłam. 

*Pov.Layla*

- Josette Evans nakazuje ci się zatrzymać - zatrzymuje się i odwracam w stronę mężczyzny. 

- Nakazujesz mi? Nakazujesz mi? Ja ci nakazuje kopnąć się w dupe i wypieprzać z mojego i tak nieidealnego życia - krzyczę i kątem oka dostrzegam jak z korytarza obok wychodzą Syriusz, Remus, Cynthia i James z drużyną cali w błocie. 

- Uspokój się - mówi mężczyzna na co prycham mu w twarz. 

- Ja jestem spokojna, w ostatnich dniach jestem pierdolonym kwiatem lotosu do chuja. Po co przyjechałeś? Sumienie ci kazało? - widząc jego minę kręcę głową - Na to co każe ci twoje sumienie trochę za późno nie sądzisz? 

- Josie..- cofam ręce do tyłu nim ten zdąży je złapać i kręcę głową. 

- Mam na imię Layla..

- Kiedyś lubiłaś gdy tak mówiłem..

- To było kiedy miałam trzy lata i byłam gówniarą myślącą, że nas kochasz - krzyczę wskazując palcem na mężczyznę. - Gdzie byłeś gdy mama umarła? No gdzie się pytam? 

- To nie...

- To nie tak..idealna wymówka każdego faceta - prycham - Nienawidzę cię tak bardzo, tak bardzo... Nie wypatruj mnie na ślubie bo mnie tam nie zobaczysz, tato - mówię cicho i krzywię się z bólu. Krzyknęłam cicho i skuliłam się obejmując brzuch dłońmi. 

- Josie..- czuję jak ktoś do mnie podbiegł i uniósł moją głowę do góry. Moje oczy powoli się zamykały i obejmujące mnie ręce w talii. 

*Pov. Cynthia*

Spojrzałam na Laylę wpadającą Syriuszowi i ramiona, a później na krew skapującą jej po nogach. Zakryłam dłonią usta i pokręciłam głową łapiąc Jamesa za ramie. Narzeczony spojrzał na mnie i zmarszczył brwi. 

- Syriusz ona krwawi - szepcze na co szatyn spogląda na nogi dziewczyny. Podnosi ją do góry w stylu panny młodej i szybkim krokiem udaje się do Skrzydła Szpitalnego. Nie czekając na Jamesa biegnę za Syriuszem, kiedy przypomina mi się istotna rzecz odwracam się i podchodzę do jej ojca. 

Układam dłoń na ramieniu mężczyzny i drugą prawie niewidocznie uderzam go w brzuch na co kuli się. 

- Jeszcze raz zbliży się pan do Josie, nie będzie tak miło - syczę i odsuwam się od mężczyzny. Ruszam biegiem w stronę Skrzydła Szpitalnego skąd dochodzą mnie krzyki Pani Poppy. Już po chwili cała zgraja chłopaków zostaje wygoniona z Sali. 

- Cholera - krzyczy Syriusz i kopie krzesełka przy ścianie. 

- Syriusz..- mówi James i podchodzi do czarnowłosego. Przytula go do siebie i klepie po plecach w geście wsparcia. Podchodzę do dwójki chłopaków i przytulam się do nich na co obejmują mnie ramionami. 

- Co z nią? - pytam na co Syriusz siada na jednym z krzesełek. 

- Nie mam pojęcia..Pomfrey wywaliła nas za drzwi jak tylko zobaczyła Jo..- mówi Black i łapie się za głowę. - Kurwa no..- krzyczy i podnosi się na równe nogi chodząc w tą i z powrotem. 

- Wszystko będzie dobrze - mówi Remus siadając na krzesełku i patrząc na nas wszystkich. 

- Nie wiemy tego - krzyczy do niego Syriusz i wrzuca ręce w powietrze. 

- Syriusz, Layla to silna dziewczyna, poradzi sobie z tym - mówi Remus i sięga po książkę. 

- Cholera jasna..do kurwy nędzy..- widzę jak Syriusz podchodzi do drzwi i chce wejść do środka jednak podbiegam do niego i zatrzymuję. 

- Nie możemy tam wejść - mówię i przytulam Syriusza, który wtula się we mnie i czuję jak cały drży na ciele. Po chwili czuję jak moje ramie staje się mokre. 

- Nie mogę ich stracić Cynthia. Tak długo na nie czekałem i teraz to wszystko może się spieprzyć przez jej ojca - mówi cicho na co wzdycham cicho i głaszczę plecy Syriusza. 

- Dlatego macie nas, będziemy was wpierać Syriusz choćby nie wiem co - szepcze i kiedy ten się ode mnie odsuwa posyłam mu lekki uśmiech. Lekko uspokojony Black siada na krześle i wpatruje się w drzwi, widzę jak jego nogi podrygują w geście zdenerwowania. 

----
/Trochę taki...nie wiem co o tym sądzić haha. Ale wy piszcie co o tym sądzicie..

/Następny o 14...

NIEPLANOWANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz